Zróbcie coś, byśmy mogli was szanować!
- Strona Główna
- /
- Aktualności
- /
- Zróbcie coś, byśmy mogli...
Na lipcowej sesji Rady Miejskiej w Krotoszynie głos mogli zabrać także mieszkańcy. Z tej możliwości skorzystali przedstawiciele Międzyosiedlowego Zespołu Interwencyjnego. Poruszyli oni oczywiście temat jednej ze stacji paliw, która – jak twierdzą – funkcjonuje niezgodnie z prawem. O sprawie, która od sześciu lat nie znajduje swojego finału, pisaliśmy już wiele razy.
– W nawiązaniu do raportu o stanie gminy stwierdzamy w imieniu własnym i mieszkańców, że – wbrew ocenie burmistrza – prawo w gminie nie jest przestrzegane, a głos mieszkańców jest lekceważony od sześciu lat – stwierdził w swoim wystąpieniu Mirosław Chojnicki, reprezentujący Międzyosiedlowy Zespół Interwencyjny. – Fakty, które to potwierdzają: procedury stosowane przez władze miasta, mające na celu niedopuszczenie mieszkańców do publicznego przedstawienia problemów naruszania przepisów prawa. Jest to praktykowane zarówno na sesjach, jak i na Komisji społecznej. Pomimo pisemnego wystąpienia w tej sprawie przez mieszkańców, pomimo negowania tych procedur przez część radnych nie podjęto w sprawie żadnych decyzji naprawczych.
O nielegalnej – zdaniem mieszkańców – działalności właściciela stacji paliw mają świadczyć takie dokumenty jak karta informacyjna przedsięwzięć dla stacji paliw i dla parkingu, przedłożone przez burmistrza do regionalnego dyrektora ochrony środowiska; postanowienie RDOŚ w Poznaniu, na podstawie którego burmistrz Krotoszyna wydał decyzję środowiskową dla stacji paliw; postanowienie RDOŚ w Poznaniu, na podstawie którego burmistrz wydał decyzję środowiskową dla parkingu.
– Z postanowień prawnych wynika, że w całym procesie inwestycyjnym nie wydano żadnego przyzwolenia na nocną pracę stacji paliw. Zakaz pracy nocnej obowiązuje bezwzględnie i zawarte jest to w postanowieniu RDOŚ oraz decyzji środowiskowej burmistrza. Co więcej, w postanowieniu regionalny dyrektor ochrony środowiska stwierdza, że „w dniu 23.05.2011 r. inwestor przedstawił pismo, w którym oświadczył, że planowana stacja paliw pracować będzie w porze dziennej, tj. od godziny 6.00 do 22.00” – kontynuował M. Chojnicki. – Z przywołanych postanowień wynika, że nigdy nie wydano przyzwolenia na utworzenie całodobowej bazy samochodowej dla ciężkiego sprzętu transportowego i budowlanego w centrum miasta, pomiędzy osiedlami mieszkaniowymi. Ponadto w postanowieniu regionalny dyrektor ochrony środowiska stwierdza także, że „inwestor w uzupełnieniu do karty informacyjnej oświadczył, iż z parkingu korzystać będzie jedynie kilka pojazdów ciężkich dziennie oraz że nie przewiduje się ruchu pojazdów ciężkich w nocy”.
Postulaty zmęczonych już całą sytuacją mieszkańców, sąsiadujących z ową stacją paliw, są niezmienne – zamknięcie nocnej pracy stacji paliw, zamknięcie nielegalnego parkingu i zlikwidowanie bezprawnego składowiska ziemi i piasku. Z uwagi na lekceważenie przepisów, hałas oraz degradację środowiska MZI złożył wniosek o powołanie specjalnej komisji, której ustalenia pozwolić mają na przedstawienie ostatecznego stanowiska decydentów, zobowiązującego ich do podjęcia zgodnych z prawem postanowień i decyzji.
– Tam wielu starszych ludzi mieszka, nie wolno było na terenie poprzemysłowym wprowadzać czegoś takiego. Osoba, która do tego doprowadziła, powinna pochylić głowę przed tymi mieszkańcami. Nie słyszałem żadnej interpelacji radnych, którzy są z tej dzielnicy – zaznaczył M. Chojnicki.
Potem miała miejsce burzliwa dyskusja na ten temat. Burmistrz Franciszek Marszałek oznajmił, że sprawa jest bardzo trudna do rozwiązania, w przeciwnym razie – już dawno zapomniano by o tym kłopocie. Stwierdził przy tym, iż nie ma on takiej władzy, by cokolwiek w tej materii zrobić. – Bałbym się władzy takiej, jaką ludzie myślą, że mam – powiedział burmistrz, dodając, że w tej sprawie na poziomie gminnym toczy się aktualnie sześć postępowań, pięć w kwestii podatków i jedno dotyczące odpadów. – Myślę, że najwłaściwszą ścieżką byłoby spotkanie inwestora i osób, które czują się poszkodowane, żeby porozmawiali i doszli do jakiegoś porozumienia – oświadczył F. Marszałek. Jego zdaniem mieszkańcy sami muszą zdecydować czy chcą, by sprawa była rozwiązana, czy nie, a powołanie komisji nie ma najmniejszego prawnego sensu, co później potwierdziła Anna Szczepaniak, radczyni prawna gminy. Wywołało to jednak wybuch ironicznego śmiechu pośród obecnych na sesji mieszkańców.
Ze stanowiskiem włodarza nie zgodziła się radna Sławomira Kalak, twierdząc, że była możliwość rozwiązania problemu, złożono nawet stosowne wnioski, np. o powołanie mediatora, ale nie zostały one przez władze miasta zrealizowane. W odpowiedzi burmistrz wyjaśnił, że nie powołano mediatora, bo nie było chęci rozmowy, a do przedstawienia sprawy prokuraturze nie ma podstaw, więc nie zamierza on takiego kroku podejmować. Według niego wyczerpano wszelkie możliwości prawne, a sprawa toczy się tak długo, ponieważ inwestor odwołuje się od każdej decyzji.
Z kolei Mariusz Urbaniak wspomniał o jednym ze zdjęć przedstawionych podczas prezentacji MZI, na którym zauważyć można było dzieci wspinające się na komin znajdujący się przy stacji. Radny zapytał burmistrza, czy wiedząc o takich zdarzeniach, może wysłać na miejsce straż miejską i nakazać zabezpieczenie terenu, by nie doszło do nieszczęśliwego wypadku, czy to także jest poza jego kompetencjami. – Bo jeżeli są na to świadkowie i jest zdjęcie, to prosimy się o wypadek, a wtedy rzeczywiście będziemy płakać – rzekł radny Urbaniak, po czym zapytał, czy z inwestorem próbuje prowadzić się jakiekolwiek rozmowy, czy też po jednym nieudanym spotkaniu zaniechano dalszych prób ugody. – Jeżeli rzeczywiście były takie próby kontaktu, to ja bym chciał wiedzieć, kiedy były i jak często – mówił dalej M. Urbaniak. – Nie podobały mi się słowa burmistrza, cytuję: „a czy już się państwo dogadają, czy nie, to już mnie to mało obchodzi”. Akurat pana burmistrza powinno to obchodzić bardzo – dodał radny.
Jak odpowiedziano, straż miejska nie jest uprawniona do wchodzenia na prywatne posesje. A w kwestii spotkań – poza wspomnianym nie kontaktowano się z inwestorem. Zdaniem F. Marszałka jego wypowiedź została wyrwana z kontekstu, bo akurat jemu zależy na współpracy i na spokoju w gminie. – Zachęcam, by próbować się porozumieć i rozmawiać – stwierdził burmistrz.
M. Chojnicki przypomniał, iż był na spotkaniu zorganizowanym przez burmistrza, tak samo jak prawnicy, radcy prawni oraz inni mieszkańcy. Podkreślił, że takiego zachowania inwestora nikt się nie spodziewał i nie było na to żadnej reakcji władz. Na prośbę burmistrza o zaniechanie pracy stacji w nocy inwestor odrzekł, że i tak będzie funkcjonowała.
– My nie jesteśmy stroną tego sporu! A tutaj pan burmistrz chce nas w go wmanewrować – kontynuował M. Chojnicki. – Prosimy tylko o przestrzeganie prawa, o nic więcej. A do kogo mamy się zgłosić jak nie do radnych? Panowie radni, mówicie, że do was nie, bo wy nic nie możecie. Możecie! Tu ludziom postawili budynki i hale. Zasłonili część życia tym starszym osobom. Empatii tu żadnej nie ma. Ci ludzie nie śpią. Inwestor zapewniał, że tam nic takiego nie powstanie. Do kogo my się mamy zgłosić jak nie do was – naszych przedstawicieli, wybranych na naszym terenie? My nie będziemy stroną w sporze z właścicielem stacji. Jesteśmy za rozwojem miasta, ale nie w ten sposób. Wychodzi na to, że wy jesteście poza tym, starosta jest poza, pan burmistrz jest poza, nadzór budowlany jest poza… Wszyscy są poza tym! To jak to się stało, że coś tam stoi i działa nielegalnie??? Jeżeli ktoś postawiłby kawałeczek garażu, to natychmiast jest nadzór, natychmiast jest kara i rozbiórka. A tu hale są nieodebrane i w nich się pracuje. My nie chcemy tego zamknąć. Nie ma na to rady? Miasto nie ma siły, by cokolwiek zrobić i my tu musimy przychodzić? Przychodzimy do was o pomoc. Obywatela nie dopuszcza się do głosu, ignoruje się wysiłki niektórych radnych. I podkreślam ponownie – my stroną w sporze z panem przedsiębiorcą nie będziemy. Bo to nawaliły urzędy, ktoś nie dopilnował. Jak możecie powiedzieć, że nic nie możecie? Prosiłbym tylko o odrobinę empatii i współczucia wobec ludzi, którzy tam mieszkają – nie krył oburzenia M. Chojnicki.
Radny Bartosz Kosiarski zachęcał do podjęcia mediacji, zwłaszcza że ze strony inwestora wypłynęła taka propozycja. Jednak mieszkańcy, mając w pamięci ostatnie spotkanie, niezbyt przychylnie podchodzą do tego pomysłu. Ponadto twierdzą, że mediacje będą tylko kolejnym środkiem do przedłużania toczącego się sporu. – Najgorzej, gdy ktoś się z władzy śmieje. My nie chcemy się śmiać, my chcemy władzę szanować. Zróbcie coś, byśmy mogli was szanować – zaapelował M. Chojnicki.
– Nie możecie nam panowie zarzucać, że my, jako rada, nie patrzymy na ten problem i że nas to nie interesuje, Też uważam, że dzieje się tam bardzo źle. W ogóle pomysł postawienia tam stacji to był błąd – skomentował radny Grzegorz Majchszak. Z kolei radny Cezary Grenda stwierdził, że widząc łamanie prawa, należy sprawę zgłosić prokuraturze, a nie powoływać komisję, która prawnie nic nie zdziała. Michał Kurek, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej, Ochrony Środowiska i Rolnictwa, powiedział, że sprawa została zgłoszona prokuraturze i policji.
MIKOŁAJ KLEPACKI
Comments are closed