W sali kameralnej Krotoszyńskiego Ośrodka Kultury gościł Szymon Hołownia. Tym samym zainaugurowano cykl spotkań Towarzystwa Gorzkiej Herbaty. Moderatorem był Wojciech Szuniewicz, dyrektor KOK-u.

Szymon Hołownia to dziennikarz, publicysta, pisarz, dwukrotny laureat nagrody Grand Press. Związany m.in. z „Tygodnikiem Powszechnym”, „Gazetą Wyborczą”, „Rzeczpospolitą”, tygodnikami „Newsweek Polska” oraz „Wprost”, programami telewizyjnymi „Mam talent!” czy „Mamy Cię!”. Często angażuje się w akcje humanitarne w Afryce poprzez założone przez siebie fundacje ,,Kaisi” i ,,Dobra Fabryka”.

W Krotoszynie Szymon Hołownia opowiadał o tym, jak funkcjonuje polska polityka. Mówił o głodzie w krajach Trzeciego Świata czy o przemyśle żywieniowym, zwłaszcza o szkodliwości jedzenia mięsa.

– To jest hańba, że żyjemy na świecie, który może wyżywić 15 miliardów ludzi, jak podaje WHO – biorąc pod uwagę ilość produkowanych kalorii i białka, a mamy prawie 900 milionów osób cierpiących na niedożywienie. Wiele z nich umiera. Ludzi na świecie będzie coraz więcej, a jednocześnie postępować będzie rozwarstwienie. Powoli świat zaczyna się wymykać spod kontroli. Można zastanawiać się nad tym, czy jedzenie mięsa jest nieetyczne czy nie, czy należy zabijać zwierzęta. To jest osobna kwestia. Jedno jest pewne, że przy ośmiu miliardach ludzi na Ziemi nie da się utrzymać takiej konsumpcji mięsa, jaka jest w tej chwili – stwierdził Szymon Hołownia.

Poruszając kwestię polityki, Hołownia oznajmił, że wpływ na nią mają obywatele, którzy często przejawiają obojętność na wszelkiego rodzaju patologie, łamanie prawa czy zasad obyczajowych i moralnych. – Problem polega na tym, że się na to zgadzamy. Dla mnie polityk jest jak wynajęty hydraulik albo elektryk. Jeżeli od kogoś takiego się wymaga, żeby raz na cztery lata przychodził i tańczył taniec godowy, to on to będzie robił. Chciałbym od polityka dowiedzieć się, jak rozwiązać realne problemy, np. z takim rozwarstwieniem społecznym, zwłaszcza ideologicznym, że wystarczy mała iskra, by wywołać wojnę domową. Bronię tezy, że mamy to, czego chcemy. Dostajemy produkt, który sami zamawiamy. To nie oszustwo polityków, że się tak zachowują, tylko nasze zidiocenie. Tak samo jest z psioczeniem na telewizje, że pokazuje debilizmy. Gdyby ludzie chcieli oglądać w telewizji wykłady uniwersyteckie, to nie byłoby niczego innego. Telewizja jest zbudowana na oglądalności. Jeśliby w sali był polityk, to trzeba by mu zadać jedno pytanie: władza czy służba? – powiedział dziennikarz.

MICHAŁ KOBUSZYŃSKI