Zawsze chciał być współczesnym gladiatorem
- Strona Główna
- /
- Sport
- /
- Zawsze chciał być współczesnym...
Niedawno przeprowadziliśmy rozmowę z Wiktorem Adamskim, zdunowianinem, który jest licencjonowanym instruktorem sztuk walki, boksu oraz trenerem personalnym. Rozpoczął też przygodę z walkami w klatce. Nagranie z wywiadem można zobaczyć na naszym profilu facebookowym, poniżej najciekawsze fragmenty.
Wiktor Adamski jest doskonale znany miłośnikom karate. Z tą dyscypliną sportu jest bowiem związany już od 22 lat. Jest wychowankiem UKS Shodan Zduny. – Gdy miałem cztery lata, brałem już udział w pierwszych zawodach. Były to mistrzostwa Leszna, które rozegrano w 2000 roku – wspominał sportowiec. Przez lata spędzone na matach karate Wiktor odniósł wiele sukcesów i wywalczył mnóstwo medali. Na swoim koncie ma dwadzieścia siedem złotych krążków. – Dziesięć bądź jedenaście z nich pochodzi już z etapu seniorskiego mojej kariery, dlatego uważam je za najcenniejsze. Oczywiście startowałem nie tylko na arenie krajowej. Na koncie mam też trzykrotny start w mistrzostwach świata, a sześć razy uczestniczyłem w mistrzostwach Europy. Ze wszystkich tych imprez udało mi się przywieźć ponad trzydzieści medali, więc myślę, że jest to dość duży dorobek, jeśli chodzi o jakikolwiek sport – przyznał W. Adamski.
Od jakiegoś czasu Wiktor zajmuje się mieszanymi sztukami walki. – Od zawsze chciałem walczyć, od zawsze chciałem być współczesnym gladiatorem, a MMA mi to umożliwia. Mogę pokazywać też ludziom, że karate, które niby jest defensywne, jest w istocie bardzo ofensywne, a także promować tę dyscyplinę sportu czy sztukę walki – wyjaśnił sportowiec.
W. Adamski ma za sobą już kilka walk w klatce, w tym również walki „na gołe pięści”, które wydają się być znacznie bardziej niebezpieczne dla zawodników. – To zależy, jak na to spojrzeć. Wiadomo, że uderzenie gołą ręką powoduje mniejszy deficyt dla mózgu, ale możemy nim doprowadzić do złamania kości, zarówno u przeciwnika, jak i u siebie. Uderzając dłonią w rękawicy, nie mamy możliwości złamania, jeśli chodzi zaś o gołą rękę, może w niej dojść do pęknięcia. Tak też się stało u mnie w mojej pierwszej walce – powiedział Wiktor, który stoczył już dwa takie pojedynki. Niedawno walczył w Trójmieście. Niestety, nie udało mu się wówczas zwyciężyć, a ponadto doznał kontuzji. – Z moim zdrowiem jest już wszystko w porządku. W pewnym momencie ścięgna w kolanie nie wytrzymały aż tak intensywnego okopywania, bo walczyłem z chłopakiem, który wywodzi się z muay thai. Walka całościowo była prowadzona bardzo fajnie, czułem progres, było dobrze i mam nadzieję, że następnym razem na koniec uda się podnieść moją rękę, a nie przeciwnika – opowiadał W. Adamski.
Wiktor jest osobą bardzo energiczną i szybko udaje mu się nawiązać kontakt z publicznością. – Myślę, że jest to bardzo ważne, aby łapać kontakt z kibicami, miłośnikami sportu, bo często przywołuję takie zdanie z mojego ulubionego filmu: „najlepszym gladiatorem nie jest ten, który wygrywa, tylko ten, którego pokocha tłum” – stwierdził zawodnik. Jego podejście do osób obserwujących go można zauważyć na jego social mediach, na których jest bardzo aktywny. – Jeśli chodzi o sfery Instagramu czy Facebooka, możecie mnie znaleźć pod nazwą Polish Ninja. Myślę, że niemal każdego wieczoru jestem w stanie odpowiedzieć na pytania, które zadają mi kibice, bo – jak już mówiłem – kontakt z nimi jest dla mnie bardzo istotny. Gdyby nie wy, to pewnie nie chciałoby mi się robić tego, co robię – oznajmił.
Podczas nagrania Wiktor wspomniał o pewnej charytatywnej i ważnej dla niego sprawie. Chodziło o licytację na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. – W Zdunach, w moim rodzinnym mieście, podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy można wylicytować koszulkę, akurat z mojego narożnika z Federacji Krwawy Sport. Są to walki na gołe pięści, najmniejszy oktagon w Europie, a bodajże nawet na świecie. Siatka ma średnicę 4 m, a więc jest ona o połowę mniejsza od pełnowymiarowej w MMA. W tym polu naprawdę nie ma gdzie uciekać, musimy walczyć. Jest to bardzo małe pole manewru, ale myślę, że właśnie dzięki temu te walki są tak widowiskowe i leje się krew. Niestety, w tej federacji właśnie o to chodzi – powiedział zdunowianin.
Wiktor poza sportem pasjonuje się gotowaniem. Poniekąd wiąże się to z trybem życia, jaki musi prowadzić jako sportowiec. Jego typowy dzień wypełniony jest treningami i dbaniem o swoją kondycję i zdrowie. – Staram się gotować sam, choć wiadomo, że nie zawsze jest to łatwe, szczególnie w domu. Niektóre posiłki jadam z rodziną, a inne sam. Staram się trenować dwa razy dziennie. Pierwszy trening jest ogólnorozwojowy, motoryczny, a drugi prowadzony jest typowo pod kątem sportów walki. Wszystko zależy też od okresu, w jakim się w danym momencie znajduję. Jeśli zbliża się walka w karate, to częściej trenuję pod kątem tej dyscypliny. Jeśli zbliża się czas walki w klatce, to karate wówczas schodzi na drugi plan, a ja zaczynam walczyć w pełnym kontakcie, zwiększam natężenie treningów i zaczynamy się bić. Staram się sypiać osiem godzin dziennie, regularnie jem – pięć posiłków dziennie. Przykładam wagę do tego, aby jeść nieprzetworzone rzeczy. Myślę, że ważne jest dbanie o siebie i odpowiednia suplementacja, co też staram się robić. Sportowcy pozostają jednak zwykłymi ludźmi. Jak wszystkim zdarza nam się wypić piwo czy wyjść do klubu. Wiadomo, że wraz z pieniędzmi przychodzi sława i niektórym zawodnikom uderza do głowy przysłowiowa sodówka, w efekcie czego schodzą na tę złą stronę mocy. Wielu z nas jednak pozostaje po tej właściwej stronie i pokazuje młodym zawodnikom, jaką drogą mogliby iść i ta droga może dać rozwój, sukces i godne życie – tłumaczył sportowiec.
Wiktor Adamski, jak każdy sportowiec, snuje plany na przyszłość. Oczywiście jego obecnym priorytetem jest MMA. – Najbliższa moja walka odbędzie się 10 marca. Będzie to walka w nowej federacji, gdzie walczymy przy stole tylko jedną ręką. Są to bardzo brutalne pojedynki w krótkim dystansie. Później, do czasu wakacji, zrobię sobie prawdopodobnie okres roztrenowania, żeby mój organizm miał możliwość się zregenerować, odbudować. Od wakacji na nowo rozpocznę ostre treningi i zobaczymy się znów w klatce. Przez tę kontuzję, o której już mówiliśmy, mój debiut w klatce w MMA nieco się opóźni, ale na pewno w tym roku będę jeszcze walczył na gołe pięści – zakończył nasz rozmówca.
(LENA)
Comments are closed