Zakażony czekał tydzień na przyjazd karetki
- Strona Główna
- /
- Aktualności
- /
- Zakażony czekał tydzień na...
Do naszej redakcji zgłosiła się mieszkanka Krotoszyna, która poinformowała, że jej mąż jest zarażony koronawirusem. 27 marca został przewieziony do szpitala zakaźnego w Poznaniu, gdzie wynik testu wyszedł pozytywny. Żona mężczyzny przez tydzień kontaktowała się z Powiatową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną w Krotoszynie, prosząc o pomoc, ponieważ – jak twierdzi – wystąpiły u niego takie objawy jak osłabienie oraz wysoka gorączka, dochodząca do 39 stopni. Kobieta oznajmia, że nikt przez tydzień nie chciał jej pomóc i jedynie zanotowano dane osobowe. Krotoszyński sanepid odpiera zarzuty, powołując się na ściśle określone procedury postępowania w takich przypadkach.
– Mój mąż jest zawodowym kierowcą i co tydzień jeździ za granicę. Kiedy wrócił do domu z Anglii, dostał wysokiej gorączki, która nie schodziła poniżej 38-39 stopni – opowiada krotoszynianka. – Próbowałam kontaktować się z sanepidem od 20 marca. Dzwoniłam na numer alarmowy codziennie, zdarzało się, że nikt nie odbierał, a jak odebrano, to pracownice sanepidu zapisały tylko dane osobowe mojego męża i rodziny. Prosiłam, żeby wykonano mojemu mężowi badania na koronawirusa, ponieważ bałam się o zdrowie swoje i moich dzieci. Usłyszałam jedynie, że mąż powinien sam stawić się w najbliższym szpitalu zakaźnym. Przecież miał wysoką gorączkę, więc nie mógł sam pojechać do szpitala! Jeśli ma ten wirus, to jak ja miałam go zawieść, skoro jest ryzyko zakażenia mnie i dzieci? Dopiero w piątek, 27 marca, zadzwoniłam ponownie do sanepidu i rozmawiałam z zupełnie inną osobą, która od razu zorganizowała transport karetki dla mojego męża, którego zawieziono do szpitala w Poznaniu. Teraz wraz z dziećmi jesteśmy objęci kwarantanną. Dlaczego tak długo musieliśmy czekać na pomoc? Mój mąż poinformował mnie także, że musiał w szpitalu w Poznaniu czekać 12 godzin na zimnym krześle, aż wreszcie go przyjęto – relacjonuje kobieta.
W sobotę, 28 marca, jak wynikało z komunikatu wojewody wielkopolskiego, u mężczyzny stwierdzono koronawirusa. Obecnie przebywa w szpitalu w Poznaniu. Jego stan określa się jako dobry.
Zwróciliśmy się z prośbą o wyjaśnienie sprawy do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krotoszynie. Poinformowano nas, że każdy z pracowników działa na podstawie określonych wytycznych i procedur. – Mamy codziennie setki telefonów alarmowych i nie mogę pamiętać każdego indywidualnego przypadku, bo w naszym powiecie dochodzi do 200 osób objętych kwarantanną (rozmawialiśmy 1 kwietnia – przyp. red,) . W tej sytuacji mogę powiedzieć, jak wyglądają procedury, którymi kieruje się sanepid. Osoby będące zawodowymi kierowcami po powrocie do domu są ustawowo objęte kwarantanną. Wszyscy pracownicy sanepidu zostali już dawno, tj. w momencie pojawienia się pierwszych zachorowań, poinformowani, że spisujemy dane osobowe osoby, u której są objawy koronawirusa, a także jego rodziny. Mamy możliwość konsultacji z lekarzem specjalistą – zakaźnikiem. Bardzo często sytuację danej osoby konsultujemy i w zdecydowanej większości lekarz prosi o przyjazd na oddział zakaźny. Może go przetransportować osoba z rodziny na konsultacje do Poznania. Jeśli nie ma możliwości dojazdu, to wtedy korzystamy z transportu sanitarnego. Wszystkie osoby objęte kwarantanną zostały poinformowane o tej ścieżce. Pracownicy sanepidu codziennie pracują, ratujemy życie i zdrowie ludzkie w związku z epidemią koronawirusa – informuje Natalia Snadna, rzecznik prasowa PSSE w Krotoszynie.
MICHAŁ KOBUSZYŃSKI
Comments are closed