Z determinacją walczy o swojego synka
- Strona Główna
- /
- Aktualności
- /
- Z determinacją walczy o...
W programie „Alarm” w Telewizji Polskiej wyemitowany został materiał o mieszkańcu Biadek, który od roku nie widział swojego 3,5-letniego synka Jakuba. Po zapoznaniu się ze sprawą można odnieść wrażenie, że w takich sytuacjach polski system prawny jest bezradny. Okazuje się bowiem, że można od roku bezkarnie nie respektować postanowienia sądowego.
Chłopczyk urodził się 14 stycznia 2020. Wtedy rodzice zamieszkali razem w rodzinnym domu ojca dziecka. – Od razu zaczęły się problemy – wspomina Łukasz Brodziak, tata Kubusia. – We własnym domu nawet nie mogłem zejść z dzieckiem na dół, żeby móc sobie z nim swobodnie pochodzić. Ona (mama chłopczyka – przyp. red.) mi na to nie pozwalała. Często kończyło się to szarpaniną, więc odpuszczałem, żeby nie stresować dziecka.
– Nie mogłam go nawet wziąć na ręce, bo – jak mówiła matka Kubusia – „przyzwyczai i później ona nie da rady”. Więc w zasadzie nie miałam żadnego kontaktu – dopowiada babcia Jakuba, mama pana Łukasza.
Wspólne życie zakończyło się dość szybko. – Pewnego dnia wróciłem z pracy, a dziecka i matki nie było. To było 3 lipca 2020 roku. Bez słowa opuściła dom – mówi Ł. Brodziak. Jak się okazało, kobieta z synkiem zamieszkała w innej wsi w powiecie krotoszyńskim, w jej rodzinnym domu.
Ojciec wywalczył widzenia z dzieckiem i próbował odwiedzać je w wyznaczonych przez sąd terminach. Jednak, jak mówi, wszelkie próby odwiedzin syna zazwyczaj kończyły się szarpaniną, kłótniami i groźbami ze strony współdomowników kobiety. – Na tych widzeniach nie mogłem nawet z łazienki skorzystać, Początkowo nie mogłem z dzieckiem na dywanie usiąść – opowiada ojciec Jakuba.
Według postanowienia sądowego z 25 sierpnia 2022 wykonywanie władzy rodzicielskiej powierzone zostało ojcu Kubusia. Matce natomiast przyznano prawo do współdecydowania w sprawach dotyczących zmiany miejsca zamieszkania dziecka – poza nasz powiat, a także do uzyskiwania informacji dotyczących jego stanu zdrowia i edukacji. W owym postanowieniu sąd ustalił także terminy kontaktów matki z dzieckiem oraz zobowiązał ją i ojca Jakuba do bezzwłocznego podjęcia psychoterapii celem zmniejszenia nieprawidłowości osobowościowych i poprawy kompetencji wychowawczych.
Tata Kubusia bezzwłocznie po decyzji sądu poddał się psychoterapii, jak również ukończył kurs w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Krotoszynie. Jak mówi, w najnowszej opinii psychiatrycznej jest wspomniane, że matka dziecka nie wywiązuje się z obowiązku psychoterapii.
Ostatni raz pan Łukasz widział syna 19 lipca 2022 roku. Jak zatem widać, już od blisko roku postanowienia sądowe nie są w ogóle respektowane. Za każdym razem, gdy pan Łukasz przyjeżdża pod dom, w którym przebywa jego synek, zastaje zamkniętą bramę, nikt mu nie otwiera, nie odpowiada na dzwonienie. – Próbowaliśmy interweniować we wszelkich możliwych instytucjach, takich jak PCPR, policja, prokuratura, MGOPS, rzecznik praw dziecka. I nic. Policja była tu z nakazem doprowadzenia jej na badania psychiatryczne i oczywiście nikt nie otworzył. I tak się bawią w kotka i myszkę z policją, sądem. Nasz system prawny jest bezradny – stwierdza tata Jakuba. – W kwestii przymusowego wydania dziecka, w obecności kuratora, musi odbyć się osobna rozprawa. We wrześniu zeszłego roku złożyliśmy wniosek po tym, jak matka nie wydała dziecka. I ciągle jest to odraczane, bo matka Kubusia nieustannie się odwołuje. A kolejne miesiące mijają… Z tego, co mi wiadomo, mój syn do przedszkola nie chodzi, matka w ogóle z nim nie wychodzi poza obszar swojej posesji.
– Boję się, że rzeczywiście dojdzie do tragedii, jeżeli tutaj natychmiast nikt nie zadziała. A mamy wyrok sądu, który mówi, że dla dobra dziecka ma być ono niezwłocznie odebrane od matki – oznajmia ciocia Jakuba, Katarzyna Kubicka. Co na to wszystko sąd? – Jest mi szkoda tego dziecka, dlatego decyzja sądu była taka, a nie inna. Ale są określone procedury, są przepisy Kodeksu postępowania cywilnego. Matka dziecka ma prawo zaskarżać decyzje, które są wydawane w toku postępowania, a to trwa – tłumaczyła w programie „Alarm” Zuzanna Lenarczyk, prezes Sądu Rejonowego w Krotoszynie.
– Sprawa o przymusowe wydanie dziecka utknęła w martwym punkcie – mówi Ł. Brodziak. – Procedury doprowadziły do niejednej tragedii w tym kraju. Więc może pomińmy procedury i spójrzmy na dobro dziecka. Małe dzieci same się nie obronią – zaznacza z kolei ciocia Kubusia.
W trakcie wizyty w Miejsko-Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Krotoszynie ojciec Jakuba usłyszał od przedstawicieli tej instytucji, iż ośrodkowi znana jest sytuacja chłopca, ale nie mają zgody od matki na udzielanie jakichkolwiek informacji… – Przedstawiciel ośrodka pomocy poszedł na kontrolę na mój wniosek, w którym zawarłem wszystkie istotne informacje. MGOPS ma wiedzę o tym, że to ja powinienem sprawować opiekę nad Kubą po decyzji sądu. Będę walczył dalej, żeby dziecko trafiło do mnie, żebym ja mógł go wychowywać, żebym mógł być tatą… – podkreśla Ł. Brodziak.
(ANKA)
Comments are closed