W trakcie drugiego posiedzenia powiatowej rady podejmowano uchwałę w sprawie wynagrodzenia starosty. Żaden z radnych nie wyraził sprzeciwu w głosowaniu, lecz proponowana kwota stała się przyczynkiem wymiany zdań.

– Propozycja jest taka, aby były to kwoty takie same jak w przypadku poprzedniego starosty. Zatem wynagrodzenie zasadnicze to 10 250 zł, a dodatek funkcyjny 3150 zł. Obligatoryjnie należy się także dodatek specjalny 30% oraz stosowny za wysługę lat – przedstawił radnym przewodniczący Sławomir Strzelecki.

W obradach sesji zarządzono przerwę, by powołana tego samego dnia Komisja Budżetu, Rolnictwa i Spraw Społecznych rozpatrzyła projekt uchwały. Po otwarciu dyskusji głos zabrał radny Łukasz Rokita. – Czy poda pan jakieś uzasadnienie, co do takiego wynagrodzenia, panie przewodniczący – spytał radny. – Jest to podyktowane na bazie wynagrodzenia starosty ubiegłej kadencji. Wydaje się, że skoro wtedy było ono dobre, to dziś można by je tylko podnieść. Chcemy, by zostało utrzymane w tej samej wysokości – odpowiedział przewodniczący komisji Krzysztof Domagała.

– Zmienił się starosta, ale zadania pozostały te same. Są nawet trudniejsze, bo trzeba będzie poszukać pieniędzy na drogi. Jak powiedział przewodniczący, jest to kwota, którą otrzymywał poprzednik. Zadań nie ma mniej, czy więcej trudno powiedzieć, ale na pewno jest to osoba, która ma wiele ważnych problemów do rozwiązania. Wczoraj usłyszałem, że średnia krajowa wynosi ponad 8200 zł. Także być może proponowana kwota robi wrażenie, ale pamiętajcie państwo, że są to kwoty brutto – argumentował S. Strzelecki.

– Czy to jest wynagrodzenie minimalne, maksymalne? Jak to się ma odnośnie przepisów – dociekał Ł. Rokita. – Jest to wynagrodzenie maksymalne – przyznał K. Domagała. – W takim razie chciałbym w tym punkcie powiedzieć parę zdań. Nie mam nic przeciwko doświadczeniu pani starosty, ale chciałbym przypomnieć kilka kwestii z historii odnośnie milickich włodarzy. Dokładnie pięć i pół roku temu Rada Miejska w Miliczu podejmowała uchwałę w sprawie wynagrodzenia dla doświadczonego samorządowca, jakim niewątpliwie był burmistrz Piotr Lech. Wynagrodzenia dla osoby, która choćby przez osiem lat sprawowała funkcję starosty milickiego i w tym czasie zrobiła bardzo dużo dla szpitala milickiego. Przypomnę, że w tym czasie zakończyliśmy budowę szpitala. Połączyliśmy szpital milicki z krośnickim. Nastąpiła konsolidacja, wzmocnienie kontraktu. Co najważniejsze, w tym okresie szpital został całkowicie oddłużony. Wykonana została potężna praca dla szpitala. Dlaczego o tym mówię? Tamtejsza rada, której niektórzy członkowie siedzą na tej sali, postanowiła obniżyć to wynagrodzenie o 50 procent z maksymalnego, dając wynagrodzenie w wysokości 4200 zł, co było mniej więcej równoważne z kwotami wynagrodzeń kierowników w urzędzie. My oczywiście się w ten sposób nie zachowamy. Wiemy, że pani Dorota jest doświadczonym samorządowcem i nie będziemy głosować przeciwko zaproponowanym kwotom wynagrodzenia. To wspólne zdanie naszego klubu – twierdził Ł. Rokita.

– Do historii być może będziemy wracać. Ja będę przygotowany, skoro pan Ł. Rokita przywołuje byłego burmistrza. Proszę pana, on nie miał wynagrodzenia na poziomie 40%, bo wynagrodzenie minimalnie mogło być na poziomie 80%, a nie 40%. Miał wynagrodzenie maksymalne, na poziomie 100%, tak jak poprzedni starosta tej rady. Można by odbić piłkę i spytać, co z podwójnym finansowaniem hali sportowej czy subwencją oświatową, którą trzeba było spłacać itd., ale my mówimy tu o wynagrodzeniu i odnosimy się do pani Doroty Folmer i proszę nie przywoływać poprzedników, bo to nie w tym miejscu – zaznaczył S. Strzelecki.

Głos w sprawie zabrała też starosta Dorota Folmer. – Szanowni państwo, ja się czuję niezręcznie, to chcę wam przekazać. Koalicja, w której jestem, na czele z panem przewodniczącym, bo to on wykonuje obowiązki prawa pracy w stosunku do mojej osoby, proponuje takie kwoty. Natomiast panie radny, ja proponowałam dla siebie najniższe wynagrodzenie. Przyszłam tu nie po wynagrodzenie, a żeby zrobić wszystko, aby uratować szpital. To jest moje zadanie. Rozumiem, że są zadania powiatu, uczestniczę w nich i też będę o nie dbała, ale szpital jest pierwszy. Proszę mi wierzyć, że ja nie upierałam się absolutnie i złożyłam propozycję o najniższe wynagrodzenie. Grupa radnych stwierdziła, że będzie to kwota na poziomie poprzednika. Pytałam też pana przewodniczącego jakie stawki obowiązują w powiecie i usłyszałam, że są to zarobki niewiele różniące się od kwot, które otrzymują kierownicy jednostek. Naprawdę, proszę mi wierzyć, nie zabiegałam o najwyższe wynagrodzenie – tłumaczyła.

– Pani starosto, my wcale nie wnioskujemy o najniższe wynagrodzenie. Powiedziałem wprost, nie będziemy temu przeciwni. Wręcz odwrotnie, życzymy pani, by to maksymalne wynagrodzenie spowodowało, że wyniki, które będzie pani odnosiła również będą maksymalne i przełożą się na najważniejsze zadania, jakie przed panią stoją. Szczególnie jeśli chodzi o szpital i drogi powiatowe, które są w fatalnym stanie – dopowiedział Ł. Rokita. – Proszę nie wprowadzać opinii publicznej w błąd. Drogi powiatowe nie są w fatalnym stanie. Proszę się zapoznać, co zostało zrobione w ostatnim czasie, a zrobione zostało bardzo dużo – prędko odparł S. Strzelecki.

– Wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 10 250 zł, dodatek funkcyjny 3150 zł, dodatek specjalny, w wysokości 30%, 4020 zł i dodatek za wieloletnią pracę, w wysokości 20% wynagrodzenia, to 2050 zł, co daje łącznie 19 470 zł – podsumował proponowaną pensję starosty przewodniczący komisji. Wynagrodzenie w tej kwocie przyjęto za sprawą dziesięciu głosów poparcia. Sprzeciwu, zgodnie z zapowiedzią, nie wyrażono, ale pięć osób wstrzymało się od głosu.

(MS)