Wielkie osiągnięcie Martyny Kaj
- Strona Główna
- /
- Sport
- /
- Wielkie osiągnięcie Martyny Kaj
Niezwykle utalentowana zawodniczka, Martyna Kaj, potwierdziła, iż ciężką pracą można zdobywać szczyty. Krotoszyńska karateczka przystąpiła do egzaminu na czarny pas, który bez problemu zdała.
Dla karateków zdobycie czarnego pasa jest swoistym egzaminem dojrzałości. Dlatego, jak objaśnia trener Krotosza i jednocześnie radny miejski – Darian Paszek, nie każdy może do niego przystąpić. Przede wszystkim prawo takie mają zawodnicy pełnoletni, a trzeba pamiętać, iż Martyna urodziła się w 2003 roku. – Do tego trzeba mieć osiągnięcia i uczestniczyć m.in. w stażach oraz prezentować odpowiedni poziom sportowy – tłumaczy D. Paszek.
Gdy ktoś może pochwalić się znaczącymi osiągnięciami sportowymi, egzamin na czarny pas umożliwia się mu wcześniej. Tak było w przypadku 17-letniej Martyny, która plasuje się w czołówce polskich zawodniczek nieolimpijskiej formuły Japan Karate Association (JKA).
Egzamin składa się z kilku części. Na początku pretendent przed zacnym audytorium, na czele z Mariuszem Jewdokimowem (6 dan), prezentuje techniki, a potem przedstawia układ kata. Na końcu jest walka w kumite. – W tym roku, ze względu na epidemię, z tego ostatniego punktu zrezygnowano – mówi D. Paszek, który wróży Martynie świetlaną przyszłość, jeśli nadal poświęcać się będzie karate tak jak dotychczas. – Cóż mam powiedzieć? To zawodniczka o wielkim potencjale. Do tego niezwykle pracowita – zaznacza, dodając, iż jest pod wrażeniem jej oddania tej dyscyplinie sportu.
D. Paszek zdradza, że przez 11 lat treningów nie zdarzyło się, by zawodniczka opuściła świadomie jakieś zajęcia. Wręcz przeciwnie – uczestniczyła w różnych zgrupowaniach i to nawet organizowanych przez zaprzyjaźnione z Krotoszem kluby. Ale to nie jedyny atut krotoszynianki. D. Paszek wspomina, że dziś jest ona i dla niego, i dla drugiego trenera sekcji karate, Mariusza Kaja, prywatnie ojca zawodniczki, ogromnym wsparciem. Dziewczyna prowadzi bowiem zajęcia dla młodszych adeptów karate. – Młody narybek bardzo ją szanuje i lubi, gdyż nie tylko ma ona wielkie umiejętności, zarówno w kata, jak i w kumite, ale też chce się dzielić wiedzą z innymi – przyznaje trener. Dlatego zdobycie przez nią czarnego pasa bardzo go ucieszyło. – Gratuluję Martynie i trzymam kciuki za jej dalsze sukcesy – dodaje.
Na talencie Martyny już dawno poznał się inny karateka, Zbigniew Brodziak. – Jest niebywale systematyczna i pracowita. Nie boję się nazwać ją tytanem pracy – stwierdza Z. Brodziak. Przypomina jednocześnie, iż jej gwiazda świeci pełnym blaskiem przede wszystkim dzięki poświęceniu rodziców – Anny i Mariusza Kajów. – Nie tylko wpoili Martynie prawidłowe zachowania na tatami, ale i poza areną rywalizacji sportowej – oznajmia.
Co istotne, Martyna, mimo licznych sukcesów na arenach krajowych i europejskich, pozostała normalną dziewczyną. Jest towarzyska, uśmiechnięta, zawsze chętna do pomocy. Woda sodowa nie uderzyła jej do głowy. Z. Brodziak, jako uważny obserwator, zauważa też u zawodniczki przemianę, jeśli chodzi o styl walki. Dziś jest ona pewna siebie, a wyprowadzane uderzenia i ciosy są przemyślane. – Widać, iż jest dojrzała mentalnie. A to jeden z fundamentów, na którym można budować sukces w sporcie – zaznacza Z. Brodziak.
A jak ten szczególny dzień wspomina sama zainteresowana? Do Baranowa pojechała, by uczestniczyć w zgrupowaniu. Jednak po zajęciach podszedł do niej prowadzący i zachęcił, by na drugi dzień przystąpiła do egzaminu. – Zgodziłam się i wraz z sześcioma osobami podjęłam ten trud – wspomina M. Kaj. – Udało się, zdałam egzamin i jednocześnie osiągnęłam cel, na który pracowałam przez 3/4 mojego życia! Od razu podbiegłam do taty-trenera, siedzącego na trybunach. Bardzo się cieszę, że zdałam z wyróżnieniem, ponieważ wraz z dwójką innych karateków zostałam poproszona o wystąpienie. Usłyszeliśmy, iż zdaliśmy egzamin najlepiej. Nadal nie do końca dowierzam, że to już, że zasłużyłam sobie na czarny pas, że dzięki wieloletniej, ciężkiej pracy i samodyscyplinie oraz wytrwałości spełniłam to marzenie. Jestem wdzięczna za wsparcie ze strony ludzi wokół mnie, a najbardziej mojemu tacie, który prowadzi mnie drogą karate i zawsze jest przy mnie. To dzięki niemu zaczęłam ćwiczyć, a to była najlepsza decyzja w moim życiu – podkreśla 17-letnia zawodniczka.
Martyna wyjaśnia przy okazji, iż czarny pas nie świadczy o tym, że stałeś się niezwyciężony, lecz pokazuje, że nigdy się nie poddałeś, pokonałeś ból oraz uporałeś się z przeciwnościami, stawiłeś czoło swoim lękom i nauczyłeś się wystarczająco dużo, by zrozumieć, jak niewiele jeszcze wiesz. Warto tę naukę przyswoić i stosować w naszym codziennym życiu.
PAWEŁ KRAWULSKI
Comments are closed