Gazeta Lokalna KROTOSZYN | MILICZ

Gazeta Lokalna KROTOSZYN | MILICZ
PADEWSCY

W tym sporcie najważniejsza jest psychika

2022-03-01
  1. Strona Główna
  2. /
  3. SPORT MILICZ
  4. /
  5. W tym sporcie najważniejsza...
W tym sporcie najważniejsza jest psychika
Dobry Dietetyk

Sekcja pływacka Black Aqua Uczniowskiego Klubu Sportowego Krośnicka Przystań od lat szlifuje umiejętności młodych adeptów tej dyscypliny. Dzięki wytrwałości i odpowiedniemu podejściu do treningów jej reprezentanci odnoszą liczne sukcesy w regionie. Jedna z zawodniczek wywalczyła też medal na ogólnopolskiej imprezie. Kolejne lata zapowiadają się jeszcze lepiej, a klub wyznacza sobie coraz ambitniejsze cele.

 

Klub powstał 2 listopada 2015 roku. – Wtedy było pierwsze zebranie z rodzicami. Stawialiśmy na klub. Obserwowaliśmy, jak pływają dzieci, które przychodziły do nas na basen otwarty od września. Wówczas wybraliśmy około 50 osób. Rozdaliśmy karteczki informujące o powołaniu dzieci do klubu i zapraszające opiekunów na spotkanie. Nie zjawiło się 50 osób, ale było ich ponad 30 – opowiada Mateusz Grudkowski, trener I klasy, sprawujący pieczę nad funkcjonowaniem sekcji.

Liczba chętnych zmniejszała się, bowiem zostawali najwytrwalsi młodzi pływacy. Ta dyscyplina sportu wymaga ogromnego samozaparcia. – Zajęcia, które uczniowie mieli podczas ćwiczeń szkolnych, trwały do 45 minut. Treningi pływackie od początku trwały około dwóch godzin. Zatem czekały ich ponad dwa razy dłuższe i bardziej wymagające działania. Do tego sportu potrzeba charakteru i przede wszystkim głowy. Żeby pływać w wodzie i patrzeć na kafelki przez dwie godziny, to – po pierwsze – trzeba mieć oczy, a po drugie – chęć. Przykładowo biegacze mogą sobie zwiedzać lasy, góry, ulice. Pływacy widzą głównie kafelki, ewentualnie mają chwilę czasu wolnego podczas wyjazdów – podkreśla szkoleniowiec.

Uszczuplenia grupy początkowej działy się za sprawą rezygnacji samych uczestników. Klub nie dokonywał selekcji. – Podstawą była umiejętność pływania dwoma stylami lub chociaż dobrym kraulem, aby się nie bali wody. Były osoby zaczynające właśnie od samego kraula, które zyskały później tytuły mistrzowskie Dolnego Śląska. Nie przypominam sobie, żebym kogoś wyrzucił za to, że nie umie pływać. Prędzej zdarzyło się zawieszenie za zachowanie, ale wszyscy później wracali. Oprócz trenowania zawodników, niestety, musimy ich także przy okazji wychowywać. Niestety, bo chcielibyśmy ich tylko trenować – dodaje M. Grudkowski.

Sukcesy młodych krośnickich pływaków to w dużej mierze efekty słuchania cennych rad szkoleniowca. Dostrzega to włodarz gminy. – O pracy trenera Mateusza Grudkowskiego najlepiej świadczą wyniki jego podopiecznych. W przypadku wszystkich dyscyplin sportowych osoba trenera jest niezwykle ważna. To przecież trenerzy wskazują swoim podopiecznym odpowiednią drogę, mobilizują do wysiłków, korygują ewentualne błędy i przede wszystkim zaszczepiają w nich bakcyla do uprawiania danej dyscypliny sportowej. Dzięki temu na koniec możemy cieszyć się z kolejnych sukcesów – oznajmia wójt Andrzej Biały.

Przepis M. Grudkowskiego na sukces w tym sporcie wydaje się prosty, choć same trofea, w liczbie około 5 tysięcy, stanowią efekt uboczny w jego filozofii. – Dla mnie zawodnik ma chcieć pływać i się w tym doskonalić. Mamy osoby, które 50 m kraulem pływają w 30 sekund, ale też takie, które ten sam dystans przepłyną tym stylem w 40 sekund. Różnica tylko 10 sekund, ale w wodzie jest ona ogromna. Zawodnik, który potrzebuje tych 40 sekund, ma cel, by złamać 30 sekund. To dla niego podstawa i on się stara. Pływający poniżej 30 sekund często już się nie stara, bo to osiągnął. Kto będzie bardziej wartościowym zawodnikiem? Ten, który przychodzi, stara się, pracuje. My nie liczymy na medale, a na tzw. życiówki. Zawodnicy mają co zawody, co trening poprawiać swoje umiejętności. Podstawowym założeniem przy tworzeniu klubu było zmniejszenie liczby utonięć w Polsce, w gminie. Czyli uczniowie mieli tak pływać, aby się nie utopić. W wakacje przeprowadzaliśmy kursy dotyczące pomocy innym, by coś już wiedzieli, a gdy skończą 18 lat, by mogli pracować w zawodzie ratownika lub instruktora pływania. Zatem po kilku latach obcowania z tym sportem pojawiają się dwa możliwe konkretne zawody. Paru osobom już się udało – zaznacza trener.

Medalowy głód pływaków jest jednak łatwo dostrzegalny, a szkoleniowiec pomaga im w osiąganiu sukcesów i regularnym goszczeniu na dolnośląskim podium. – Też widzimy tę chęć zdobycia medalu. Gdy zawodnik poprawia swoje rekordy i zdobywa trofea, jest przeszczęśliwy. Zdarza się jednak, że nie poprawi swojej życiówki. Wtedy można zastanawiać się, gdzie leży wina, czy po stronie szkoleniowej, czy zawodnika, który np. pojawił się tylko na jednym treningu w tygodniu, miał problemy żołądkowe lub gardłowe. Staramy się od razu wytłumaczyć, dlaczego coś nie wyszło. Nigdy nie startuje się też tylko w jednej konkurencji, są to minimum dwie-trzy, zależnie od zawodów. Trzeba więc szybko nauczyć się, by odciąć się od poprzedniego startu. Udało się bądź nie, czekają następne konkurencje i tam można się wykazać. Często na cztery starty trzy są traktowane jako próbne, a ten czwarty jest najważniejszy, bo tylko tam zawodnik się najlepiej czuje – tłumaczy M. Grudkowski.

Ciekawe jest też spojrzenie trenera na parowanie zawodników z konkurencjami. – Styl i konkurencja wybierają sobie zawodnika, nie odwrotnie. Mamy pięć konkurencji pływackich – styl dowolny, motylkowy, grzbietowy, klasyczny i zmienny, czyli połączenie wszystkich pozostałych. A druga sprawa to odległości konkurencji, czyli sprinterskie na 50 i 100 m, średniodystansowe 200 m i dłuższe, czyli 400, 800 czy 1500 m. Widać praktycznie od razu, kto w jakim stylu i na jakim dystansie będzie pływał. Zajmuje to nie dłużej niż miesiąc. Są zawodnicy długodystansowi, którzy na sprintach spisują się słabo, bo nie potrafią się rozgrzać. Na drugim biegunie mamy sprinterów, którzy popłyną 50, maksymalnie 100 m, a na dłuższym dystansie, mówiąc kolokwialnie, „umierają”, więc nie mają zamiaru dalej płynąć – twierdzi szkoleniowiec.

W grudniu jedna z reprezentantek klubu, Patrycja Giewiada, osiągnęła spory sukces, zdobywając brązowy medal na mistrzostwach Polski juniorów. – Nie wiem, jak z historią dawną, ale odkąd jestem te ponad 6 lat, to nikt z powiatu milickiego nie pływał na mistrzostwach Polski, a już na pewno nikt nie zdobył medalu. Nie powiem jednak, aby ten brąz był jakimś sporym zaskoczeniem. Już w eliminacjach wiedzieliśmy, że jest dobrze. Tak naprawdę przygotowywaliśmy się całe pół roku pod 200 m kraulem. Ten dystans też wypadł nieźle, bo Patrycja zajęła szóste miejsce. Zawody na 100 m natomiast odbywały się ostatniego dnia. Zrezygnowaliśmy z finału B w zmaganiach na 200 m stylem zmiennym, żeby jej nie zmęczyć, żeby odpoczęła przede wszystkim psychicznie, bo to jest w tym sporcie niezwykle ważne. Podstawą było złamanie minuty, aby dostać się do finału A, a potem myśleć, co dalej. Okazało się, że tego dnia popłynęła bardzo dobrze. Nie wracaliśmy już do hotelu, zostaliśmy na basenie. Nie ma nic bardziej kojącego niż szum wody. Zawodniczka wyciszyła się. Był ogromny stres, również z mojej strony, ale udało się, Patrycja to udźwignęła. Do momentu dekoracji właściwie nie wierzyłem, że to się stało. Z Olsztyna wracaliśmy szybko, oczywiście nie łamiąc przepisów, ale by jak najprędzej przekazać wiadomość o medalu i podziękować za wsparcie. Teraz mamy ochotę na zdobycie krajowego złota, a może nawet krążka w Europie – opowiada M. Grudkowski.

Trener przywiązuje też szczególną wagę do rywalizacji sztafet. – Sztafeta rządzi się swoimi prawami. Druga i trzecia osoba są zwykle dodatkowo nakręcone. Zwłaszcza gdy trwa równa rywalizacja i kogoś gonimy lub musimy uciekać. Rocznik 2009 jest właśnie przygotowywany do takich startów. Nie osiągnęli jeszcze wieku na mistrzostwa Polski, bo to nastąpi dopiero za rok, ale już w zeszłym roku udało im się osiągać sukcesy jako 12-latkom. Sztafeta to inne pływanie, a oni też je bardzo lubią. Wygrywa zespół, jest ich więcej, mogą się pochwalić. Inne kluby różnie o nas mówią, ale już nie ma sytuacji, by Krośnice weszły na basen jako nieznany region. Te wyniki w sztafecie są często lepsze niż w indywidualnych startach. Moim marzeniem jest zrobienie tutaj zawodów samych sztafet. Inspirowałem się zawodami lekkoatletycznymi, a w polskim pływaniu czegoś takiego nie ma. Na razie myślę o rejonie dolnośląskim. Tylko i wyłącznie sztafet, różnych, oprócz tych, które są zgłoszone do igrzysk olimpijskich czy mistrzostw Polski. Jako taką dodatkową zabawę – mówi szkoleniowiec. Przewidywana data tych zawodów to 17 września tego roku. Na razie wszystko jest w fazie planów i poszukiwania sponsorów.

Jeśli zaś chodzi o wsparcie finansowe, sekcja może liczyć na pomoc ze strony gminy Krośnice. – Gmina Krośnice bardzo chętnie wspiera utalentowanych sportowców. Zawsze bardzo cieszą mnie kolejne informacje o sukcesach, kolejnych wysokich lokatach czy pobitych rekordach. Takie sytuacje pokazują innym młodym ludziom alternatywny sposób spędzania wolnego czasu – zamiast komputerów czy smartfonów. Nie inaczej jest w przypadku sekcji pływackiej Black Aqua – informuje wójt Krośnic.

– Współpraca z gminą jest dobra. Wszystkiego nie możemy dostać, ale staramy się i często udaje się dojść do porozumienia. Na pewno nie jesteśmy odtrącani. Wspiera nas gmina, wójt, szczególnie jeśli chodzi o wyjazdy na mistrzostwa Polski. Dojazd od nas do Gliwic czy Olsztyna to nie jest kawałek drogi, troszeczkę się jedzie. Wszystko też kosztuje, zakwaterowanie, wyżywienie. Gdyby zawodnicy mieli sami wszystko wykładać, to naprawdę wiele by ich to kosztowało. Poza tym startując w zawodach, nie reklamują tylko siebie i klubu, ale też gminę. Przy każdym nazwisku jest napisane. skąd jesteśmy. Dzięki temu wiele osób dowiaduje się o Krośnicach i przyjeżdża tu zobaczyć, jak to wygląda. Robimy więc dodatkowy marketing dla gminy, basenu i tutejszych mieszkańców – puentuje trener.

(MS)

Comments are closed

YouTube

Archiwum
WYGRAJ PLUSZAKA DLA DZIECIAKA
BGP 2023
KOK
TK DACHY
IMPULS ZDUNY
MATYLA
Agencja Reklamowa GL
Dietetyk Kaźmierczak
ZBITY TELEFON
INNOWACYJNE FINANSE
GÓRZNY GROUP
MAYOR INK
Jarmużek
Motosdodoła
BHP RABENDA