Upragniony powrót do kraju!
- Strona Główna
- /
- Aktualności
- /
- Upragniony powrót do kraju!
Marcel Samol, który wraz z rodzicami od kilku miesięcy przebywał w Stanach Zjednoczonych, wrócił wreszcie do kraju. Przed dwoma tygodniami pisaliśmy, że ostatnie wyniki rezonansu magnetycznego chłopca potwierdziły, iż wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Przypomnijmy, że po zebraniu ogromnej kwoty pieniędzy, która była potrzebna na leczenie Marcelka, chłopiec i jego rodzice udali się do Stanów Zjednoczonych, by rozpocząć terapię w tamtejszej klinice. Mały wojownik przebrnął przez leczenie o wiele lepiej niż przewidywano. Ostatnie wyniki rezonansu magnetycznego głowy i kręgosłupa potwierdziły, że po guzie nie pozostał nawet ślad. Wszelkie wyniki badań krwi również były bardzo dobre.
W czasie terapii Marcel bardzo zżył się z załogą oddziału hematologiczno-onkologicznego amerykańskiego szpitala. Niedawno opuścił tę placówkę, a personel ze wzruszeniem pożegnał swojego pacjenta. Wszyscy niezmiernie się cieszą, że mały wojownik zwyciężył w walce z guzem. Jakiś czas rodzina pozostawała jeszcze w USA z powodu oczekiwania na przedłużenie wiz oraz światowej pandemii.
Wreszcie 22 lipca, po 183 dniach spędzonych w Ameryce, Marcelek i jego rodzice przylecieli do Polski. – Dziękujemy Wam wszystkim! Szczególnie naszej kochanej Darii, bez której niespodzianka by się nie udała! Rodzina padła z wrażenia. Po 183 dniach opuszczamy Amerykę i mamy nadzieję, że następna nasza przygoda z nią będzie tylko w celach turystycznych i zobaczymy upragniony NYC. Marcel podróż zniósł świetnie! Rośnie nam mały podróżnik, prawie cały lot nie spał. Kochani, DZIĘKUJEMY raz jeszcze za wszystko, za to, że jesteście i wspieracie nas każdego dnia, bądźcie z nami już na zawsze – napisali rodzice chłopca na profilu facebookowym Mały Marcel – wielki guz.
Warto dodać, iż kilka dni wcześniej rodzina z Polski gościła u profesora Jonathana Finlaya, który podjął się leczenia Marcelka. – Dla nas ten człowiek będzie na zawsze jedną z ważniejszych osób w naszym życiu, to dzięki niemu nasz synek żyje – podkreślają rodzice chłopca.
(ANKA)
FOT. Mały Marcel – wielki guz
Comments are closed