Upamiętnienie ofiar reżimu komunistycznego
- Strona Główna
- /
- Aktualności Milicz
- /
- Upamiętnienie ofiar reżimu komunistycznego
13 grudnia przy Krzyżu Solidarności w Miliczu odbyła się uroczystość upamiętniająca ciemną kartę w historii Polski – wprowadzenie stanu wojennego, do którego doszło przed 40 laty. Złożono wiązanki kwiatów i wspólnie odśpiewano hymn państwowy.
Delegacje władz samorządowych, instytucji, stowarzyszeń, szkół w ten sposób uhonorowały ofiary stanu wojennego z 1981 roku, nie tylko poległych, broniących swoich zakładów pracy i zakatowanych na śmierć, ale również więzionych, bitych, internowanych oraz represjonowanych. Przypomniano postać Stanisława Jacha – wybitnego działacza NSZZ „Solidarność”, który w sierpniu 1980 r. zatrzymał ruch autobusowy w Miliczu. Dało to początek strajkom na Ziemi Milickiej. Uchwałą rady miejskiej jego imię nadano skwerowi przy ul. Krotoszyńskiej, gdzie stoi właśnie Krzyż Solidarności. Gdy ogłoszono stan wojenny, S. Jach zajął się kolportażem prasy i wydawnictw podziemnych na terenie Milicza. Był inwigilowany, przeprowadzano w jego domu rewizje. W marcu 1982 r. w drodze do pracy został aresztowany i internowany.
– Stan wojenny nie był jednomyślny, nie był zgodny z prawem, ale na pewno był wymierzony przeciwko narodowi polskiemu. 40 lat temu ludzie „Solidarności” upominali się o swoje prawa. Byli więzieni i zdarzało się, że tracili życie. Pamiętam, gdy przewodniczący Bartnicki i Biernat opowiadali, jak na Ziemi Milickiej ich kolega był internowany i wyrzucony z pracy. Żona i rodzina zostali pozbawieni środków do życia. Trzeba pamiętać o tych trudnych chwilach, które powinny być przestrogą dla kolejnych pokoleń. Nie trzeba daleko szukać, ponieważ stan wojenny na Białorusi do tej pory trwa – oznajmił starosta Sławomir Strzelecki.
Burmistrz Milicza określił wydarzenia z 13 grudnia 1981 mianem ciemnej strony polskiej historii. Jak powiedział, był to trudny czas, naznaczony śladami ofiar stanu wojennego, czas, który musiał nastąpić po to, żeby po latach przynieść w końcu wolność narodowi polskiemu. – Spotykamy się tutaj nie po to, by czcić tę rocznicę, lecz – jak to określił pan starosta – pamiętać o tym. Wśród takich ofiar stanu wojennego jak górnicy z kopalni Wujek czy Grzegorz Przemyk byli też ci, którym pogruchotano całe życie. Mam na myśli pracę, karierę zawodową i rodzinę. Jak tworzyć rodzinę z kimś, kto miesiącami musi uciekać przed tajną policją lub siedzieć w internowaniu? Jak synowi pokazać wzór ojca, którego widzi na listach gończych, rozwieszonych na przystankach i słupach ogłoszeniowych? Jak Ewie Jach (córce Stanisława Jacha – przyp. red.) trzeba było powiedzieć, że ojca nie będzie na Wigilii? Co z tymi, których stan wojenny zastał za granicą? Jak tworzyć rodzinę z ludźmi zaszczutymi, często załamanymi i kończącymi czasami na sznurze? Chciałoby się powiedzieć, że stan wojenny to tylko tragedia i rozpacz. Paradoksalnie ten czas potrafił oddzielić dobro od zła. Tak łatwo można było dokonać wyboru pomiędzy podłością a heroizmem. To był czas jasnych i oczywistych wyborów. Wisława Szymborska napisała: „tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono”. Być może było tak jak napisał Zbigniew Herbert: „To wcale nie wymagało wielkiego charakteru / Nasza odmowa niezgoda i upór / Mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi / Lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku / Tak smaku / W którym są włókna duszy i chrząstki sumienia” – mówił burmistrz Piotr Lech.
Stan wojenny wprowadzono w Polsce 13 grudnia 1981 r. Decyzja została podjęta niezgodnie z Konstytucją Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Stan wojenny został zawieszony 31 grudnia 1982, a zniesiony 22 lipca 1983. W jego trakcie internowano łącznie 10 131 działaczy związanych z Niezależnym Samorządnym Związkiem Zawodowym „Solidarność”, a życie straciło około 40 osób.
MICHAŁ KOBUSZYŃSKI
Comments are closed