Robert Baran nie powiedział ostatniego słowa!
- Strona Główna
- /
- Aktualności
- /
- Robert Baran nie powiedział...
Przedstawiciele Ceramika Krotoszyn i sympatycy zapasów 17 sierpnia powitali Roberta Barana, zdobywcę piątego miejsca w kategorii do 125 kg w zapasach w stylu wolnym na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Nasz zapaśnik zapowiedział, iż zrobi wszystko, by na imprezie w Los Angeles zgarnąć medal olimpijski.
Konferencję rozpoczęto od uczczenia pamięci Lecha Paulińskiego, wieloletniego prezesa Ceramika, twórcy krotoszyńskich zapasów i postaci legendarnej dla tej dyscypliny sportu. Śp. Prezes zmarł 15 sierpnia.
Po oddaniu hołdu wieloletniemu szefowi klubu przyszedł czas na złożenie gratulacji olimpijczykowi z Paryża. Podkreślono, iż wywalczone piąte miejsce to olbrzymi sukces i historyczne osiągnięcie nie tylko dla klubu i zapasów, ale całego powiatu w sportach indywidualnych. Robert Baran dostarczył mieszkańcom Krotoszyna i całego powiatu ogromnych emocji, wielu radosnych, ale też smutku po przegranej walce o brąz. Zajęta piąta lokata i tak jest świetnym wynikiem, natomiast – jak zapowiedział nasz olimpijczyk – to nie było jego ostatnie słowo na igrzyskach olimpijskich.
– Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim, którzy mi kibicowali. W dniu zawodów oczywiście nie śledziłem tych informacji, ale kiedy później dowiedziałem się, jak wielu ludzi mi kibicowało, ile osób złożyło mi gratulacje, udzieliło słów wsparcia, to przyznaję, że łezka w oku się zakręciła. Serdecznie dziękuję za doping i wsparcie. Jeżeli chodzi o zawody, to czułem się dobrze przygotowany. Wiedziałem, że pierwszą walkę muszę wygrać, bo ten przeciwnik nie pociągnąłby mnie dalej, więc w przypadku przegranej na pewno bym odpadł. Taktycznie dobrze podszedłem do tej walki. Wiedziałem, że to zawodnik, który robi punkty z kontrataku. Starałem się nie robić głupich błędów i udało się. Drugi oponent wydawał się teoretycznie najmocniejszy, a, jak wiemy, później okazał się mistrzem olimpijskim. Moje starcia z Geno Petriaszwilim wyglądały różnie. Niestety, nigdy nie udało mi się z nim wygrać i lepszy okazał się też na igrzyskach. Na szczęście dotarł do finału i pociągnął mnie dalej. Drugi dzień zacząłem od walki repasażowej z Ukraińcem, z którym też do tej pory jeszcze nie wygrałem, ale wiedziałem, że to ten dzień. Podszedłem dobrze taktycznie, by zmęczyć rywala i nie stracić punktów w pierwszej rundzie. Wszystko się powiodło. W walce o brąz mam lekki żal do siebie za popełnienie głupich błędów. Troszkę się podpaliłem, straciłem dwa punkty, potem je odrobiłem i chyba za szybko chciałem wyjść na prowadzenie. Przeciwnik był doświadczony i wychwytywał moje błędy, robiąc punkty z moich ataków. Niestety, zająłem piąte, a nie trzecie miejsce. Mogę powiedzieć, że na pewno się nie poddam i zrobię wszystko, by w końcu wrócić z medalem olimpijskim. Zrobię to dla siebie i dla wszystkich, którzy mi kibicowali. Warto się poświęcić i będę dążyć do tego, by z tym medalem wrócić – skomentował Robert Baran.
– Nie chcę nikomu słodzić, ale to naprawdę były zapasy na wysokim poziomie. Wcześniej Robert miał lekki kryzys, ale od zawodów w Madrycie wiedziałem, że Robert dobrze zawalczy na igrzyskach. W każdej walce świetnie się prezentował. Nawet na mistrzu olimpijskim zrobił akcję za dwa punkty, a niewiele zabrakło, by go stuszował. W każdym starciu prezentował wielki charakter i ja jeszcze takiego Roberta nie widziałem. To suche fakty. Jego osiągnięcie to naprawdę historyczny sukces, bo Robert okazał się trzecim zapaśnikiem w stylu wolnym, który w XXI wieku walczył o olimpijski medal dla Polski. Mam też apel do młodych zawodników, słuchajcie, na przykładzie Roberta możecie zobaczyć, że zwykły chłopak, taki jak wy, może walczyć o marzenia. Wszystko jest możliwe i przyszłość jest w waszych rękach – podkreślił trener Ivan Izdebskyi.
Szansę na poprawę i tak fantastycznego wyniku Robert Baran będzie mieć za niespełna cztery lata w Los Angeles. Życzymy mu, by ze Stanów Zjednoczonych wrócił nie tylko jako ten, kto o krążek zawalczył, ale też jako zdobywca olimpijskiego medalu!
(MS)
Comments are closed