Prokuratura zbada, czy w szpitalu doszło do nieprawidłowości
- Strona Główna
- /
- Aktualności
- /
- Prokuratura zbada, czy w...
Wielkopolski Narodowy Fundusz Zdrowia złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości narażenia życia i zdrowia pacjentów przez Szpital Powiatowy w Krotoszynie. Chodzi o transport dwóch osób zarażonych koronawirusem do szpitala w Pleszewie, gdzie doszło do zarażenia pacjentów oraz personelu medycznego. Kierownictwo SPZOZ w Krotoszynie tłumaczy, że w momencie transportu nie było podejrzenia zakażenia SARS-CoV-2.
– Do Prokuratury Rejonowej w Krotoszynie wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, skierowane przez Wielkopolski Oddział Wojewódzki Narodowego Funduszu Zdrowia w Poznaniu. Materiały zostały przekazane do Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp., która po zapoznaniu się postanowiła prowadzić postępowanie w ramach wydziału I śledczego. Dotyczy ono dwóch wątków. Kwestii związanej z zapewnieniem właściwej opieki nad pacjentami jednego z oddziałów oraz kwestii związanej z ich transportem do innej placówki medycznej. Postępowanie jest prowadzone w sprawie, będą przesłuchiwani świadkowie i gromadzony materiał. Dopiero później będzie można powoływać biegłych, bo to niewątpliwie będzie wymagało ich opinii – informuje Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp.
Starosta krotoszyński na wideokonferencji tłumaczył, że gdy dwóch pacjentów było transportowanych ze szpitala w Krotoszynie do Pleszewa, nie mieli stwierdzonego koronawirusa. – Chcę dokładnie wyjaśnić, jak ci pacjenci znaleźli się w szpitalu na opiece paliatywnej. Myślę, że byli to pacjenci onkologiczni w Pleszewie. Pierwszy z oddziału wewnętrznego został wysłany karetką pogotowia do szpitala w Pleszewie 27 marca, a drugi 30 marca do Pleszewskiego Centrum Medycznego. To nie jest tak, że te osoby miały zdiagnozowanego koronawirusa w Krotoszynie i my przetransportowaliśmy je do szpitala w Pleszewie. Jest mi przykro, jeżeli ktoś tak twierdzi. Mija się to z prawdą i faktami. Objawy wskazujące na zachorowania w krotoszyńskim szpitalu pojawiły się 30 marca w godzinach przedpołudniowych. U ośmiu pacjentów wystąpiła wysoka temperatura i ordynator tego oddziału podjął na własną odpowiedzialność decyzję, że będą oni mieć pobrane wymazy, które zawieziemy do laboratorium przy ul. Szwajcarskiej w Poznaniu. Tak się też stało. Laboratorium zachowało się wzorowo, bo wyniki tych pacjentów przyszedł do szpitala 30 marca o godz. 23.30. Dyrektor medyczny powiadomił mnie, że niestety mamy ośmiu pacjentów na oddziale wewnętrznym z wynikiem pozytywnym, czyli z koronawirusem – objaśniał Stanisław Szczotka
Krzysztof Kurowski, dyrektor SPZOZ w Krotoszynie, również zapewnił, że wszyscy zakażeni byli przekazywani do szpitala zakaźnego w Poznaniu. -Z doniesień medialnych dowiedzieliśmy się, że Narodowy Fundusz Zdrowia skierował do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Szpital Powiatowy w Krotoszynie. Nie znamy oficjalnej treści zawiadomienia. Ani NFZ, ani prokuratura – jak dotąd – nie poinformowała Szpitala o swoich działaniach. Z doniesień medialnych dowiadujemy się jedynie, że chodzi o rzekome nieprawidłowości podczas przekazywania dwóch chorych z Oddziału Wewnętrznego w Krotoszynie do Oddziału Paliatywnego Pleszewskiego Centrum Medycznego oraz postępowania personelu szpitala w czasie wykrycia koronawirusa SARS-CoV-2 na Oddziale Wewnętrznym w Krotoszynie.Pragnę jeszcze raz poinformować, że dwaj pacjenci, którzy 27 i 30 marca w trybie planowym przekazani zostali na Oddział Paliatywny Pleszewskiego Centrum Medycznego NIE MIELI W KROTOSZYNIE ZDIAGNOZOWANEGO ZAKAŻENIA KORONAWIRUSEM !!! Nasi lekarze nie podejrzewali również u nich tej choroby. Gdyby tak było, pacjenci ci nie zostaliby przekazani do szpitala niezakaźnego! Diagnostyka pozostałych pacjentów na Oddziale Wewnętrznym w kierunku obecności koronawirusa rozpoczęła się po tym, jak mężczyźni zostali już przekazani do szpitala w Pleszewie. Oddział na który trafili, został poinformowany o sytuacji w Krotoszynie, gdy okazało się, że na Oddziale Wewnętrznym wykryto zakażenia koronawirusem. Nie zgadzam się więc z zarzutem, że lekarze z Krotoszyna mieliby się przyczynić do zachorowania i śmierci pacjentów w Pleszewie, a nawet jak niektóre media sugerują – że popełnili przestępstwo i podesłali czy podrzucili chorych do innego szpitala. Ani Szpital, ani tym bardziej nasz personel, który w krytycznej sytuacji stanął na wysokości zadania nie zasługuje na to, by zarzucać mu podejmowanie działań na szkodę pacjentów i narażania ich na szerzenie się choroby zakaźnej. Nie zgadzam się z takimi absurdalnymi zarzutami!Informuję, że działania prowadzone na Oddziale Wewnętrznym po wykryciu obecności koronawirusa u pacjentów miały na celu dbanie o dobro chorych i nie narażały ich na utratę zdrowia czy życia. Pacjenci posiadający wyniki pozytywne, byli sukcesywnie przekazywani na Oddział Zakaźny w Poznaniu. Na bieżąco współpracowaliśmy zarówno z tym oddziałem, jak i Państwowym Powiatowym Inspektorem Sanitarnym w Krotoszynie.Z doniesień medialnych dowiadujemy się, że zarzuca się nam, iż Szpital miałby łamać procedury dotyczące postępowania z pacjentami. Pragnę zapewnić, że nasz personel nie łamał procedur, postępował zgodnie z obowiązującymi nas zasadami. Dla całościowego przekazu, obrazującego w jakich warunkach funkcjonujemy w dobie epidemii koronawirusa chciałbym przedstawić kilka poniższych faktów:Informuję, że zanim jeszcze powstały ogólnopolskie procedury postępowania z pacjentami podejrzewanymi o zachorowanie na COVID-19 w postaci: Informacji Głównego Inspektora Sanitarnego dla szpitali w związku z dynamicznie rozwijającą się sytuacją epidemiologiczną związaną z szerzeniem się nowego koronawirusa SARS-CoV-2, wydanej w Warszawie 27 lutego 2020 r.nasz Szpital posiadał już procedurę: Ścieżka przyjęcia pacjenta z podejrzeniem zakażenia koronawirusem COVID-19 w SPZOZ w Krotoszynie (przyjętą 21 lutego 2020). I to właśnie według tej procedury, skrupulatnie postępowaliśmy gdy 25 lutego do Szpitala skierowana została przez swojego lekarza rodzinnego (!) 26-letnia kobieta, z ostrymi objawami mogącymi sugerować zakażenie koronawirusem oraz z wywiadem, w którym znajdowały się informacje o pobycie we Włoszech i podróży do Stanów Zjednoczonych, gdzie na lotniskach pacjentka mogła mieć potencjalny kontakt z osobami zakażonymi koronawirusem. Wówczas – 1 marca – zostaliśmy skrytykowani przez Ministerstwo Zdrowia, jak to określono za łamanie procedur. Ministerstwo zapowiadało przeprowadzenie kontroli w Szpitalu. Do dnia dzisiejszego żadnej kontroli w SPZOZ w Krotoszynie ministerstwo nie przeprowadziło. Po tym zdarzeniu NFZ wystąpił do Szpitala z prośbą o wyjaśnienia w sprawie zaistniałej sytuacji. Takie wyjaśnienie zostało przekazane. W piśmie do NFZ poprosiliśmy, by NFZ pomógł nam w ustaleniu kwestii terminowości przekazania wyników pacjentki Szpitalowi przez Państwowy Zakład Higieny w Warszawie.
Posiadamy bowiem przypuszczenia, udokumentowane informacją zawartą na wyniku badania pacjentki, że test pani Ani z Krotoszyna – jak później media i politycy nazywali naszą pacjentkę – wykonywany został 27 lutego, a do Szpitala jego wynik dotarł przed godz. 20.00 – 29 lutego. Pisaliśmy do NFZ, że gdyby wyniki badań trafiły do nas wcześniej, pacjentka nie przebywałaby tak długo w izolatce. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy żadnych wyjaśnień w tej sprawie. O fakcie tym poinformowaliśmy również Rzecznika Praw Pacjenta, prosząc również o pomoc w wyjaśnieniu kwestii terminowości badań. Również nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Jeśli chodzi o procedury dotyczące postępowania z pacjentami podejrzewanymi lub chorymi na COVID-19, zostały one przez Szpital wprowadzone. Od 10 lutego do 10 kwietnia zostały przygotowane i wcielone w życie niezbędne dokumenty (na bieżąco aktualizowane) które znane są personelowi, obowiązują każdego pracownika SPZOZ w Krotoszynie i są przestrzegane. Gdy 14 marca na Szpitalny Oddział Ratunkowy naszego Szpitala przy ul. Mickiewicza przywieziony został karetką pacjent z ostrymi objawami – jak się później okazało będący chorym na COVID-19 – osoba z jego rodziny, w domu chorego nie poinformowała naszą załogę Zespołu Ratownictwa Medycznego o tym, że mężczyzna miał kontakt z innym członkiem tej rodziny, który przyjechał do Polski z kraju gdzie już występowały potwierdzone przypadki zachorowań na koronawirusa. O fakcie tym, ta sama osoba poinformowała lekarza SOR-u, dopiero wówczas, gdy pacjent został przywieziony do Szpitala. Również wtedy wprowadzone zostały obowiązujące nas procedury. Pacjent został odizolowany, diagnozowany, przekazany specjalnym transportem do szpitala zakaźnego. W efekcie jednak 7 osób personelu medycznego znalazło się na kwarantannie, ze względu na niebezpieczny kontakt z chorym. Pacjenci z podejrzeniem infekcji koronawirusa, według zaleceń i wytycznych Ministerstwa Zdrowia w ogóle nie powinni trafiać do szpitali powiatowych, tylko od razu na oddziały zakaźne bądź oddziały obserwacyjno-zakaźne. Po tej sytuacji wystosowaliśmy na naszej stronie internetowej apel:Uwaga! Pomóż nam opanować rozprzestrzenianie się koronawirusa !!!
Rozważamy możliwość zgłoszenia do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez członków rodziny pacjenta, który był hospitalizowany w naszym SOR-ze i narażenia tym samym naszego personelu na możliwość zakażenia się koronawirusem.
Kiedy 27 marca trafił do nas młody pacjent z ostrymi objawami mogącymi sugerować COVID-19 (podobnie jak wcześniejsza pacjentka – niestety ZNOWU skierowany do Szpitala Powiatowego przez swego lekarza rodzinnego!), również zadziałały procedury, których przestrzeganie spowodowało, że został on natychmiast odizolowany, nie miał bezpośredniej styczności z innymi pacjentami ani personelem, nie miał kontaktu z nikim z innego oddziału, został bezpiecznie przewieziony specjalnym transportem na Oddział Zakaźny w Poznaniu. Kiedy podjęliśmy decyzję o czasowym (4 godziny) wyłączeniu z użycia części SOR-u, by go zdezynfekować, byliśmy dyscyplinowani przez dyrekcję NFZ oraz Urząd Wojewódzki w Poznaniu.Wyniki u pacjenta przekazanego do Poznania okazały się ujemne, zaś Szpitalny Oddział Ratunkowy przez cały czas działał, nie został zamknięty.
Jesteśmy niezmiernie wdzięczni Panu Wojewodzie Wielkopolskiemu – Łukaszowi Mikołajczykowi oraz wszelkim służbom jemu podległym za przekazanie Szpitalowi Powiatowi w Krotoszynie sporej ilości sprzętu ochrony osobistej oraz preparatów dezynfekcyjnych z zasobów Agencji Rezerw Materiałowych. Trzeba jednak powiedzieć, że na pierwszy transport dotyczący naszego zapotrzebowania z tego źródła, z którym wystąpiliśmy na początku marca, musieliśmy czekać bardzo długo.
Jeśli chodzi o sytuację w naszym Szpitalu od 30-31 marca 2020 r. – jesteśmy gotowi do współpracy z prokuraturą i złożenia stosownych oraz obszernych wyjaśnień. We wcześniejszym komunikacie mówiącym o sytuacji w Szpitalu Powiatowym z 10 kwietnia informowałem, że specjalny zespół ds. badania zakażeń, zdiagnozuje sytuację pod względem medycznym i epidemiologicznym, jaka miała miejsce w Szpitalu. Wtedy będziemy mogli wyciągnąć i formułować odpowiednie wnioski. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć tyle, że żaden z pacjentów u których stwierdzono obecność koronawirusa nie posiadał – oprócz występującej gorączki – innych charakterystycznych objawów dla tej choroby, a w okresie hospitalizacji w Krotoszynie leczony był na inne, przewlekłe schorzenia. Informuję także, że Szpital w Krotoszynie na bieżąco współpracuje z Państwowym Powiatowym Inspektorem Sanitarnym w Krotoszynie. Podsumowując – wobec przedstawionych powyżej informacji pragnę stanowczo podkreślić, że nie dostrzegam najmniejszych powodów i podstaw do tego, by NFZ zawiadamiał prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa w krotoszyńskim szpitalu. – czytamy w oświadczeniu dyrektora SPZOZ.
(NOVUS)
Comments are closed