Do przewodniczącego Rady Powiatu Milickiego wpłynęło pismo od pracowników Domu Pomocy Społecznej w Krośnicach. Na sesji odbyła się dyskusja na ten temat.

– Na przedostatnim zarządzie rozmawialiśmy o tej kwestii. Pani skarbnik próbuje znaleźć na to pieniądze, żebyśmy mogli to od września wprowadzić. To nie jest kwestia tego, że nie chcemy tego zrobić. Mamy świadomość, że pracownicy zarabiają mało. Ostatni przetarg na energię w Krośnicach pokazał, że ceny wzrosły o 300 procent. Niestety, jest dosyć dziwna sytuacja z PIT-ami. Do tej pory co miesiąc była kwota, która zależała od ilości tych, którzy to opłacali. Dzisiaj mamy 1/12, czyli tyle, co sobie założyliśmy. W zeszłym roku mieliśmy wpływy większe o ponad milion złotych. Dzisiaj są żadne. Przed wakacjami będziemy mieli jeszcze jedno posiedzenie zarządu i ustalimy termin podwyżek – mówił starosta milicki.

Marek Sierpiński zapytał, czy nie można było znaleźć wcześniej środków na wynagrodzenia dla pracowników krośnickiego DPS-u. – Mamy wysoką inflację – około 14 procent. Wielu ekonomistów przewiduje, że wzrośnie do 18 lub 20 procent. Szczyt może być wiosną przyszłego roku. Dlatego planowane są dwie podwyżki płacy minimalnej od 1 stycznia i 1 lipca. Staniemy znów przed wyzwaniem znalezienia środków na to. Dotyczy to również pracowników MCM – stwierdził radny.

W odpowiedzi usłyszał, że nie było możliwe znalezienie wcześniej środków na podwyżki, bo problem zaczął się dopiero od marca. – Obecny zarząd  dopiero spotyka się z tym, że dopłaca do DPS-ów. Jeszcze 2-3 lata temu nie trzeba było dokładać ani grosza. Rozumiem problem ubiegłoroczny, w okresie pandemii. Były wtedy dodatkowe pieniądze za wykonywaną pracę. Kiedy ich nie ma, jest ból i problemy. Nie mam wpływu na partię rządzącą i na to, ile pieniędzy za to dostaniemy – odpowiedział Sławomir Strzelecki.

MICHAŁ KOBUSZYŃSKI