Oddział położniczy nadal zamknięty!
- Strona Główna
- /
- Aktualności Milicz
- /
- Oddział położniczy nadal zamknięty!
W tym tygodniu w Milickim Centrum Medycznym działalność miał wznowić oddział położniczy. Jednak w poniedziałek, 24 stycznia, szpital na swoim profilu facebookowym ogłosił, że póki co planowane otwarcie nie może zostać zrealizowane. Komunikat ów wywołał szereg krytycznych komentarzy ze strony mieszkanek Milicza.
– W związku z pogarszającą się sytuacją epidemiologiczną na terenie Dolnego Śląska, jak również w samym powiecie milickim, istnieje pilna potrzeba przygotowania szpitala do wzmożonego napływu pacjentów z rozpoznaniem COVID-19. Na polecenie Wojewody Dolnośląskiego jednostki szpitalne zobowiązane są dokonać przeglądu stanu przygotowania do nadchodzącej fali zachorowań, w tym również oceny zasobów leków i zabezpieczenia w tlen. W zaistniałej sytuacji planowane otwarcie działalności oddziału położniczego nie może być zrealizowane. Bardzo przepraszamy i mamy nadzieję, że tak trudna sytuacja nie potrwa długo i oddziały będą już niebawem pracować normalnie – czytamy w komunikacie MCM.
Internautki nie kryły oburzenia taką decyzję, dając temu wyraz w komentarzach pod postem z powyższą informacją. – Statystki muszą być górą. Najlepiej wypiszcie wszystkich pacjentów, z wszystkich oddziałów do domu i zróbcie cały szpital covidowy – napisała jedna z użytkowniczek Facebooka. – To jest jakaś kpina, jak można zamknąć taki odział położniczy, kiedy ludzie się chcą leczyć. Szpital świeci pustkami, a wy już wiecie, ile będzie zachorowań – grzmiała inna.
Jedna z pań zadała pytanie, ilu na dzień dzisiejszy jest pacjentów w milickim szpitalu leżących z COVID-19. Odpowiedzi się nie doczekała. – Czy to jest jakiś żart? – zapytała inna. Kolejna użytkowniczka napisała, że jeszcze trochę, a nie będzie wiedziała, gdzie jechać rodzić z tym kręceniem. – Bo nie ma za bardzo dokąd jechać. Mi został tylko Ostrów Wielkopolski – dopowiedziała. – Na ulicy urodzimy – odrzekła na to następna. – A już się cieszyłam, że spadł ze mnie stres dotyczący miejsca porodu… I znów mam w perspektywie poród w obcym mieście godzinę drogi od domu – skomentowała jedna z kobiet.
Ktoś skonstatował, że nic nie działa, dodając, że w razie potrzeby – szukaj wiatru w polu. – Ludzie, my chcemy wrócić do normalności. Ile musimy czekać na przyjęcie do szpitala? Najpierw oczekiwanie miesiąc na termin przyjęcia, potem okazuje się, że szpital mnie nie przyjmie, bo COVID. Jeszcze jedna fala się nie skończyła, a już przewidują następną – stwierdziła inna internautka. – Dokąd ten szpital zmierza??!!! Chyba do zamknięcia!!! Cyrk!! – skomentowała kolejna.
(ANKA)
FOT. Zdjęcie poglądowe
Comments are closed