Niemożliwe nie istnieje!
- Strona Główna
- /
- Sport
- /
- Niemożliwe nie istnieje!
Z roku na rok bieganie zyskuje coraz liczniejszą rzeszę miłośników. Niemal w każdej rodzinie dopatrzymy się kogoś, kto regularnie pokonuje kilka bądź kilkanaście kilometrów. Udział w rozmaitych imprezach biegowych dla wielu z tych osób to niemal chleb powszedni. Bieganie zafascynowało także rodzinę Waligórów z Krotoszyna. Michalina i Adam wraz z synem Wiktorem od kilku lat każdą wolną chwilę poświęcają na aktywność fizyczną. Nam postanowili opowiedzieć o swojej pasji.
Michalina i Adam Waligóra mieszkają w Krotoszynie. Bieganie jest dla nich wszystkim. Jako pierwsza tą dyscypliną sportu zafascynowała się pani Michalina. – Moja przygoda z aktywnością fizyczną zaczęła się po urodzeniu Wiktora, w 2012 roku – opowiada. – Pamiętam, że moja waga nie była idealna, dlatego zabrałam się ostro za treningi. Regularnie chodziłam na siłownię, lecz po namowach moich znajomych zdecydowałam się na nowe zajęcie.
W maju 2017 roku nasza bohaterka zdecydowała się na bieganie. – Wraz z sąsiadami i znajomymi założyliśmy grupę biegową. Na wspólnych spotkaniach pokonywaliśmy trasę do Lutogniewa i z powrotem – mówi Michalina Waligóra. – Naszym celem były minimum trzy spotkania w tygodniu, w trakcie których przebiegaliśmy łącznie ponad 20 km. Dzięki temu bardzo szybko zaczęłam tracić zbędne kilogramy – podkreśla.
Niedługo potem 28-letnia Michalina zapragnęła rywalizacji na zawodach. – Mój debiut miał miejsce w Poznaniu – wspomina. – To był wrzesień ubiegłego roku. Dystans 5,4 km pokonałam dzięki Łukaszowi Karpiewskiemu. Dziękuję mu za tamten moment, ponieważ przez całą trasę wspierał mnie i wspólnie przybiegł ze mną na linię mety.
Krotoszynianka poszła za ciosem. W listopadzie minionego roku, ponownie z Ł. Karpiewskim, przebiegła 5 km w Gostyniu. – Podczas tego startu powiedziałam Łukaszowi, że ma biec swoim tempem. W porównaniu z moim debiutem w Poznaniu widziałam u siebie pozytywną zmianę. Czułam się zdecydowanie lepiej, co też przełożyło się na lepszy rezultat – oznajmia.
Kolejne starty zanotowała w tym roku. – To, że nadal się rozwijam w bieganiu, jest dużą zasługą Pawła Rudnickiego. W trakcie spotkań na siłowni namówił mnie do zwiększania dystansów i pokonywania kolejnych tras biegowych – kontynuuje krotoszynianka.
W tym roku 28-latka rywalizowała podczas zawodów z okazji WOŚP w Miliczu (5 km), we Wrocławskiej Piątce, I Biegu Przełajowym śladem Czarnego Wilka w Krotoszynie (6 km), biegu na 5 km w Puszczykowie, Biegu Przełajowym o Puchar Kocich Gór w Kobylej Górze (6 km), biegu w Choczu (4 km) czy Naszej Dyszce w Gostyniu. Przebiegła także 10 km w Kępnie i 5 km w Poznaniu.
– Szczególnie miło wspominam bieg w Puszczykowie, gdzie zajęłam trzecie miejsce wśród kobiet. Z kolei w Kobylej Górze walczyłam z nową nawierzchnią. W Gostyniu po raz pierwszy rywalizowałam na 10 km. Nie bardzo wiedziałam, jak rozłożyć siły, ale dobrze wspominam te zawody – stwierdza.
Pani Michalina swoją pasją zaraziła męża Adama i syna Wiktora. – Jak żona zaczynała swoją przygodę z tym sportem, to wspólnie kupiliśmy rzeczy do biegania – przyznaje krotoszynianin. – Ze względu na moją pracę zawodową, czyli jazdę samochodem, musiałem znaleźć sobie dodatkowe zajęcie, aby nie przytyć. Bieganie znacznie mi pomogło i dzięki temu czuję się lepiej – zaznacza.
Początki nie były łatwe. Adam pokonywał 2 km na krotoszyńskich Parcelkach, łącząc bieg z chodem. – Od 2006 roku, gdy skończyłem politechnikę, nie miałem dużego kontaktu ze sportem. Trudno porównywać moje wyjścia na rower czy basen z synem z normalnymi treningami biegowymi – mówi.
Pierwszy start zaliczył w Choczu na dystansie 4 km. – Zająłem 11. miejsce w swojej kategorii wiekowej – powyżej 36 lat – wspomina. – Dla mnie najlepszym momentem była linia mety, gdzie wszyscy już na mnie czekali. Udało mi się pokonać wiele osób, które miały na sobie koszulki choćby z runmageddon. To była niesamowita chwila.
Adam wraz z synem Wiktorem byli na wszystkich zawodach z udziałem małżonki. – Lubię wspierać moich najbliższych na trasie, lecz w miarę regularnych treningów chciałbym sam pokonać jak najwięcej tras. Moim planem jest obecnie dystans 5 km, ale z czasem chciałbym przebiec – podobnie jak żona – dyszkę – oświadcza.
Za rodzicami stara się podążać sześcioletni Wiktor. – Lubię sport, dlatego trenuję jazdę rowerem, bieganie, pływanie czy piłkę nożną – mówi nam najmłodszy sportowiec w rodzinie. – Mam za sobą już cztery starty. Za każdym razem starałem się walczyć o jak najlepsze miejsce. Najlepiej wspominam Chocz, gdzie w grupie prawie 100 dzieci udało mi się zająć drugą pozycję i wrócić do domu z pucharem.
Wiktor debiutował w Puszczykowie. Na dystansie 200 m w kategorii przedszkolaków uplasował się na piątym miejscu. Kolejny bieg to Kobyla Góra i 12. lokata. Z kolei 3 maja rywalizował Poznaniu na dystansie 100 m.
– W Choczu bardzo pomogła nam babcia Wiktora – wspomina mama chłopca. – Ja z mężem mieliśmy start w jednej części rynku, a Wiktor w drugiej. Dzięki pomocy babci nasz młody sportowiec mógł wywalczyć swój pierwszy w życiu puchar.
Hasło przewodnie rodziny Waligórów to „niemożliwe nie istnieje!”. – Dzięki bieganiu oraz aktywności fizycznej na przestrzeni trzech lat zrzuciłam 26 kilogramów – zaznacza Michalina, na co dzień księgowa w firmie Euro Doner. – Dla nas idealne są zawody, na których możemy rywalizować we troje. Nie wywieramy presji na Wiktorze. Chcemy, aby cieszył się z tego, co robi, a nie myślał tylko o wyniku – podkreśla z kolei Adam.
Przed krotoszyńską rodziną wiele ambitnych planów. – Chciałabym na 30. urodziny Łukasza przebiec z nim w październiku półmaraton w Krakowie – zdradza Michalina. – Z kolei moim planem jest jak najszybciej pokonać dystans dziesięciu kilometrów – dodaje Adam. – Na zakończenie chcielibyśmy docenić zwłaszcza starsze osoby, które biegają. Byliśmy pod wielkim wrażeniem biegacza w Gostyniu, który urodził się w 1933 roku. Darzymy takie osoby wielkim szacunkiem i wspieramy w działaniach – kończy krotoszynianin.
(GRZELO)
Comments are closed