5 kwietnia w kinie Capitol odbył się koncert muzycznej perełki Milicza – Milickiej Orkiestry Dętej pod batutą Przemysława Wasielewskiego. W wypełnionej po brzegi sali rozbrzmiało podsumowanie kilku ostatnich miesięcy twórczości orkiestry.

Koncert zorganizowano dzięki licytacji podczas 32. finału WOŚP, a środki zostały przekazane przez stowarzyszenie Ziemia Milicka. – Możemy spełnić coś dla siebie, dla WOŚP i przy tej samej okazji chcemy zaprezentować państwu muzyczny materiał, który stworzyliśmy przez ostatnie pół roku. Było kilka wydarzeń i imprez, na które musieliśmy się szczególnie przygotować, m.in. wydarzenie w kościele, kiedy wystąpiliśmy pod batutą maestro Krzesimira Dębskiego – rozpoczął Przemysław Wasielewski.

Dwoma pierwszymi utworami były więc, kojarzone z twórczością K. Dębskiego, „Dumka na dwa serca” oraz „Rzeka marzeń”. Wokalnie występ orkiestry wsparli Anna Zamirska i Henryk Zdanowicz. – Teraz przyspieszymy, zmienimy troszeczkę nastrój. Z tego poważniejszego wejdziemy w nieco bardziej rozrywkowy – oznajmił P. Wasielewski, zapowiadając prezentację kilku przebojów grupy soulowej Earth, Wind and Fire.

Repertuar koncertu obejmował też adaptacje utworów „Opowiadaj mi tak” Zbigniewa Wodeckiego, „Sex appeal” Eugeniusza Bodo czy „O mnie się nie martw” Katarzyny Sobczyk. Wraz ze wsparciem wokalnym Darii Jaworskiej-Beresteckiej zaprezentowano zaś „The Best” Tiny Turner, „Arahję” Kultu czy „Aleję gwiazd” Zdzisławy Sośnickiej”.

Nie zabrakło też popisów orkiestry bez wsparcia. W wersji instrumentalnej zaprezentowano prawdziwy klasyk – „Don’t stop me now” zespołu Queen. Dyrygent i lider orkiestry chwytał za mikrofon nie tylko, by zapowiadać kolejne utwory, ale też, aby zaśpiewać „Rzuć to wszystko co złe” Z. Wodeckiego. Utwór z repertuaru Ani Dąbrowskiej „Z tobą nie umiem wygrać” zaśpiewała Zuzanna Musielak. – Takie mamy talenty. Nie dość, że umie grać, to jeszcze umie zaśpiewać – przyznał P. Wasielewski.

Pod koniec wydarzenia szef milickiej orkiestry przyznał, że bardzo cieszy go fakt rozrastania się zespołu i, na wzór większych orkiestr, spajania rodzin i łączenia pokoleń. – Byłem ostatnio zaproszony na stulecie orkiestry dętej, gdzie gra dziadek, syn, dwoje dzieci tego syna, więc już wnukowie. Jak przedstawiali tak wszystkich, najstarszy pan w zespole 70 lat, jego syn, jego wnuki, to było piękne. Tu w Miliczu nie ma jeszcze aż takiej tradycji. My dopiero powstajemy, zaczynamy raczkować. Ja za rok będę mieć dziesięć lat, a oni już mają sto – mówił P. Wasielewski. – Przemek zazdrości stulatkom, a ja jestem zadowolony i szczęśliwy, że udało się tych dziesięć. W Wurzen, niemieckim mieście partnerskim, to od nich rozpoczyna się listę gości. Bardzo wam dziękuję za to, że jesteście – skomentował burmistrz Piotr Lech, zwracając się do członków orkiestry.

(MS)