Martyna Kaj, utalentowana zawodniczka karate z klubu KS KROTOSZ, zapisała się w historii polskiego karate, zajmując 5. miejsce w konkurencji kumite indywidualne kobiet (19-21 lat) podczas prestiżowych Mistrzostw Świata JKA. Wydarzenie odbyło się w dniach 25–27 października w Takasaki Arena w Japonii, przyciągając zawodników z całego świata.

W rywalizacji udział wzięło aż 1800 zawodników z 60 krajów, co czyniło tegoroczne mistrzostwa jednym z największych wydarzeń w historii karate JKA. Martyna Kaj pokazała niezwykłą determinację i umiejętności, docierając do walki o medal. Niestety, w pojedynku z reprezentantką gospodarzy, aktualną mistrzynią świata JKA, musiała uznać jej wyższość. Mimo to piąte miejsce w tej niezwykle wymagającej konkurencji to ogromny sukces, który podkreśla rosnącą siłę polskiego karate na arenie międzynarodowej.

Po zakończeniu zawodów Martyna, pod opieką swojego trenera, Mariusza Kaja (5 DAN JKA), uczestniczyła w intensywnych treningach w najbardziej renomowanych dojo w Japonii. Miała okazję szlifować swoje umiejętności w Headquarter Dojo oraz w klubach takich jak JKA Kawagoe czy na słynnym Komazawa University. Możliwość trenowania z topowymi zawodnikami z Japonii to bezcenne doświadczenie, które z pewnością zaowocuje w przyszłych startach.

Dla Japończyków Mistrzostwa Świata JKA to coś więcej niż zawody – to prawdziwe święto kultury i tradycji karate. Udział w tym wydarzeniu był dla Martyny Kaj nie tylko wyzwaniem sportowym, ale także okazją do głębszego poznania japońskiej kultury i filozofii sztuk walki.
Martyna Kaj nie kryje wdzięczności dla osób i instytucji, które wspierają jej karierę sportową. W przygotowaniach i wyjeździe na Mistrzostwa Świata pomogły Centrum Fitness Gladiator, KS KROTOSZ, firma JOTKEL oraz Bank Spółdzielczy w Krotoszynie.

Choć rywalizacja w Takasaki zakończyła się tuż poza podium, osiągnięcie Martyny Kaj to ogromny krok w jej karierze. Czekamy na kolejne sukcesy tej niezwykle utalentowanej zawodniczki, która z dumą reprezentuje Polskę na światowych matach.
(LT)

FOT. Archiwum prywatne Martyna Kaj