Krzysztof Kubik opuszcza szeregi PiS-u
- Strona Główna
- /
- Aktualności
- /
- Polityka
- /
- Krzysztof Kubik opuszcza szeregi...
W minionym tygodniu jeden z czołowych krotoszyńskich działaczy Prawa i Sprawiedliwości, Krzysztof Kubik, publicznie ogłosił swoje odejście z tego ugrupowania. W wydanym oświadczeniu nie szczędził słów krytyki wobec działań lokalnych struktur oraz niektórych reform partii rządzącej.
Przypomnijmy, że Krzysztof Kubik był związany z Prawem i Sprawiedliwością – jak przyznaje – od dziesięciu lat. Startował w poprzednich wyborach samorządowych i brał aktywny udział w kampanii prezydenckiej oraz parlamentarnej. Od końca 2015 roku pełnił funkcję asystenta społecznego senatora Łukasza Mikołajczyka.
– Przyszedłem do partii w prawdopodobnie jej najgorszym czasie, przy największej nagonce na jej członków i polityków oraz najniższych sondażach po przegranych wyborach – napisał K. Kubik w swoim oświadczeniu, opublikowanym na portalu społecznościowym. – Odchodzę, gdy „święci” triumfy i ma niezłe sondaże. Dzisiaj, po wielu przemyśleniach, wydarzeniach i działaniach różnych ludzi, stwierdzam, że mój czas w tej partii dobiegł końca. Nie wystartuję również w najbliższych wyborach samorządowych i jest to moja osobista decyzja.
Zapytaliśmy o przyczyny takiej decyzji. K. Kubik odpowiada, że wątpliwości dotyczące poczynań partii rządzącej miał już od dłuższego czasu. Twierdzi, że nie docenia się ciężkiej pracy szeregowych członków PiS-u, a wysuwa się przed szereg tych, którzy mają znane nazwiska. Krytykuje również partię rządzącą za odrzucenie projektu budowy obwodnicy Krotoszyna, nadmierne przeznaczanie pieniędzy na zasiłki socjalne, podnoszenie podatków i tworzenie nowych, jak na przykład opłata paliwowa, nieustanne propagowanie – bez dowodów – teorii zamachu w sprawie katastrofy smoleńskiej czy nepotyzm w urzędach państwowych, w których, jak mówi, otrzymuje się „stanowisko za nazwisko”.
– Podejmowanie inicjatyw, samodzielność, szersze myślenie – to rzeczy, które drażniły biernych członków, ale i stanowiły swoiste „zagrożenie” dla obecnych parlamentarzystów. W dobrze działającym przedsiębiorstwie pracownik jest doceniany za swoją pracę, a gdy pracuje więcej i lepiej niż inni, dostaje nagrody albo premie. Tutaj częściej spotykany był hejt i wypominanie lekkich potknięć – komentuje K. Kubik.
Były już działacz PiS-u przypomina, iż od wyborów parlamentarnych nie powołano nowego zarządu lokalnych struktur. – Nie zostały one rozpisane w całej Polsce, działaliśmy w dotychczasowym składzie, ale wszelkie decyzje nie miały jakiejkolwiek podstawy – tłumaczy. Przy okazji wyjaśnia, dlaczego przestał pełnić funkcję asystenta społecznego senatora Mikołajczyka. – To była moja osobista decyzja. Bycie asystentem społecznym też ma swoje granice i mimo działania społecznego nie można pozwolić sobie wejść na głowę i dać się wykorzystywać ponad miarę. To był początek końca. Nie żałuję swoich decyzji – zaznacza nasz rozmówca.
Odnośnie wspomnianej kwestii wyboru nowego zarządu senator Mikołajczyk wielokrotnie wypowiadał się, wskazując na „błędy natury formalnej”. – Najpierw poproszę o dokładne określenie wyrażenia „błędy natury formalnej”, bo do tej pory, gdy było trzeba wybierać ludzi choćby do zarządu okręgowego albo delegatury krajowej, sprawozdania naszego skarbnika były w pełni akceptowane. Później nie zezwolono nam na wybory. Nie chcę jednak roztrząsać tego typu wewnętrznych spraw – komentuje K. Kubik.
W jego kierunku, np. ze strony senatora, padały też sformułowania typu „musi nabrać trochę pokory”. – To chyba najczęściej powtarzany slogan „starszych kolegów” w stosunku do młodych działaczy – oznajmia K. Kubik. – W domyśle oznacza to, że „masz być posłuszny i grzecznie czekać, aż pozwolimy ci się pokazać”. Nikt mi za nic tam nie płacił, a ja sam pracowałem na swoją pozycję. Jestem osobą, która bierze sprawy w swoje ręce i robi to, co uważa za słuszne.
Nasz rozmówca odnosi się również do pogłosek, jakoby decyzje o zawieszeniu działalności w partii były powodowane brakiem poparcia dla jego kandydatury na burmistrza Krotoszyna. – Przecież ja nigdy nie ubiegałem się o kandydowanie i fotel burmistrza. To, że jakaś gazeta wrzuciła mnie wraz z innymi lokalnymi działaczami jako prawdopodobnego kandydata, o niczym nie świadczy. Oczywiście, że zdaję sobie sprawę, iż pojawiają się i będą się jeszcze pojawiać głosy, że to przez brak miejsca na liście albo brak „stołka”. Jednak nic bardziej mylnego. Nie zabiegałem o miejsca na liście, nie brałem udziału w zebraniach na ten temat – wyjaśnia K. Kubik.
Czego krotoszynianin spodziewa się po nadchodzących wyborach samorządowych? – Sądzę, że PiS na fali 500+ i innych takich projektów może wprowadzić dwóch-trzech radnych do powiatu i miasta – stwierdza. – Myśląc całkiem racjonalnie, jestem przekonany o zwycięstwie PSL-u i SIO. Wybory lokalne rządzą się swoimi prawami, a PiS nigdy nie miało tutaj dużego poparcia. Historycznie patrząc, to zawsze było tu ludowo i lewicowo.
Poprosiliśmy K. Kubika również o opinię na temat trójki kandydatów, ubiegających się o stanowisko burmistrza Krotoszyna, tj. Franciszka Marszałka, Sławomiry Kalak i Bartosza Kosiarskiego. – Pani Kalak to osoba, która poza członkami lokalnych struktur „załatwiła” sobie start w wyborach na burmistrza – oznajmia krotoszyński działacz. – Czy osoba, która jest kłótliwa i zaborcza, dobrze będzie rządziła zasobami ludzkimi w urzędzie miejskim? Wszyscy pamiętamy walkę z panią pedagog w Szkole Podstawowej nr 1 czy pójście na noże w sprawie obwodów szkolnych i zupełnie bezkompromisowe podejście. Tak samo wyglądało to po jej przyjściu do PiS-u. Najważniejsze pytanie dla wyborców powinno być następujące – czy można zaufać kobiecie, która 4 lata temu szła do wyborów do powiatu z listy PO i z panem Rozumem? Czy taka osoba ma kręgosłup moralny, czy to tylko pójście na fali popularności PiS-u..? Z kolei pan Franciszek Marszałek szczyci się hasłem „współdziałamy”. Może trochę nieśmiało, ale pokazał przez ostatnie lata, że bez względu na czyjeś poglądy potrafi współdziałać i słuchać pomysłów z każdej strony. Dobrze żyje z panem Rozumem z PO i potrafił profesjonalnie wdrożyć mój pomysł Roweru Miejskiego, przyznając mi publicznie rację. To na pewno działa na jego korzyść. Ludzie mają już dość wojny polsko-polskiej. Bardzo często członkowie partii Wolność podkreślali dobrą sytuację finansową gminy za jego rządów. Jeśli zaś chodzi o Bartosza Kosiarskiego, uważam, że jest to kandydat, który ma pomysł na Krotoszyn i chce odświeżenia kadr. Czekam na przedstawienie programu wyborczego i głównych założeń dla miasta i okolicznych wsi na najbliższe lata i długofalowo. Jest kandydatem wyrazistym i bardzo konkretnym Nie deklaruję jeszcze poparcia dla żadnego z nich. Będę się przyglądał kampanii wyborczej i podejmę odpowiednią decyzję w odpowiednim czasie – zapowiada K. Kubik.
A jak sprawę odejścia krotoszyńskiego działacza Prawa i Sprawiedliwości komentuje senator Łukasz Mikołajczyk? – Decyzja o wstąpieniu w szeregi partii politycznej, jak również decyzja o wystąpieniu z tego typu organizacji ma charakter indywidualny i suwerenny – mówi senator. – Zatem nie będę komentować faktu rezygnacji pana Krzysztofa Kubika z członkostwa w Prawie i Sprawiedliwości, albowiem jest to jego prywatna decyzja. Odniosę się jedynie krótko do uzasadnienia tej decyzji i to tylko w sprawach merytorycznych. Każde ugrupowanie polityczne w tworzeniu struktur lokalnych kieruje się zasadami, które muszą być przestrzegane. Rzeczą oczywistą jest też, przy zachowaniu zasad demokracji i transparentności, konieczność hierarchicznego sposobu podejmowania decyzji. Powody, dla których krotoszyńskie struktury zostały objęte zarządem komisarycznym, zostały już wyjaśnione przy okazji wyznaczania komisarza i nie ma sensu powielać tego uzasadnienia. Doceniam wkład, jaki pan Krzysztof włożył w prace krotoszyńskiego Prawa i Sprawiedliwości, oraz jego działania jako mojego asystenta. Nie będę jednak dyskutować z rozgoryczeniem i niezaspokojeniem osobistych ambicji pana Krzysztofa. W strukturach PiS-u w powiecie krotoszyńskim mamy wiele lojalnych i ambitnych osób. Życzę panu Krzysztofowi dalszych sukcesów sportowych oraz rozwoju osobistego i zaspokojenia wszystkich prywatnych ambicji w jego nowej formie aktywności, którą z pewnością podejmie, nie chcąc być jedynie biernym obserwatorem – oświadcza Ł. Mikołajczyk.
MICHAŁ KOBUSZYŃSKI
Comments are closed