Krotoszyniacy na szczycie Europy!
- Strona Główna
- /
- Aktualności
- /
- Krotoszyniacy na szczycie Europy!
Radosław Wita oraz Marek Spychaj z Krotoszyna postanowili spełnić swoje górskie marzenie i we wrześniu tego roku stanęli na Mont Blanc – najwyższym szczycie Europy. Po powrocie opowiedzieli nam o tej fascynującej wyprawie, przygotowaniach, wyzwaniach i emocjach, które towarzyszyły im w tej niezwykłej przygodzie.
Pomysł na wyprawę na Mont Blanc zrodził się w głowie Radosława Wity kilka lat temu. Jak sam wspomina, wszystko zaczęło się od wyprawy w Tatry.
– Kolega ze studiów zaprosił mnie na krótką wyprawę po Tatrach. To był przełomowy moment, odkryłem, jak bardzo kocham góry. – wspomina. Wspólnie z przyjaciółmi i rodziną odbywał kolejne górskie wycieczki, a potem poszedł o krok dalej – ukończył dwa stopnie kursów turystyki zimowej, by lepiej zrozumieć specyfikę wypraw w trudnych warunkach. Jednak prawdziwym impulsem do zdobycia Mont Blanc była inspiracja, którą przyniosła prelekcja znanej himalaistki Moniki Witkowskiej – Kupiłem jej książkę o Mont Blanc, a ona złożyła mi dedykację. Gdy zapytała mnie o moje górskie marzenie, bez wahania odpowiedziałem: Mont Blanc. To był moment, w którym zdałem sobie sprawę, że zdobycie tego szczytu to coś czego muszę dokonać- opowiada Radosław Wita.
Wyprawa na Mont Blanc to nie tylko kwestia odpowiedniego ekwipunku, ale przede wszystkim solidne przygotowanie fizyczne i mentalne, by organizmy mogły poradzić sobie z ogromnym wysiłkiem podczas trudów górskiej wspinaczki. – Sport towarzyszył nam od zawsze, od lat regularnie trenujemy crossfit, mamy świadomość, że dobra kondycja jest podstawą – wspomina Marek Spychaj właściciel sklepów Dom Zdrowia. – Jednakże sama kondycja to też nie wszystko. Mont Blanc to test nie tylko fizycznej wytrzymałości, ale również psychicznej koncentracji i umiejętności podejmowania decyzji w trudnych warunkach – podkreśla Radek – na co dzień prowadzący w Krotoszynie sklep motoryzacyjny.
Jednym z kluczowych elementów przygotowań była nauka odpowiedzialnego poruszania się po górach i zrozumienie, kiedy warto zrezygnować.
– Zdecydowałem się na dwa zimowe kursy turystyki, które nauczyły mnie, jak poruszać się po śnieżnych trasach, jak bezpiecznie wspinać się, ale co najważniejsze – kiedy odpuścić – opowiada Radosław. – Mamy do kogo wracać w Krotoszynie, więc priorytetem było bezpieczeństwo. Podczas wyprawy towarzyszył im doświadczony przewodnik Marcin Wernik, tatrzański ratownik górski. – Każda osoba była odpowiedzialna za drugą – byliśmy związani liną, a Marcin, z ogromną wiedzą i doświadczeniem, poprowadził nas w najbardziej niebezpiecznych miejscach.- opowiadają.
Niezwykle niebezpiecznym momentem podczas wyprawy był Grand Couloir, czyli tzw. Kuluar Śmierci – wąski żleb na wysokości 3300 metrów, znany z częstych obrywów kamieni. – To jedno z najniebezpieczniejszych miejsc na trasie, gdzie bardzo wiele osób straciło życie. Dlatego nasz przewodnik podjął decyzję o przejściu nocnym, kiedy ryzyko spadających kamieni jest mniejsze – relacjonuje Radosław.
Kolejnym trudnym momentem była wspinaczka po stromych, śnieżno-skalnych zboczach. Na śnieżnej grani o szerokości zaledwie pół metra trzeba było zachować absolutną ostrożność. – W takich momentach zdajesz sobie sprawę, jak wiele zależy od jednego kroku – opowiada Radosław.
Najtrudniejszym momentem była jednak końcówka – wyczerpujące, ostatnie podejście na szczyt. – Z każdym krokiem tlen stawał się rzadszy, a zmęczenie coraz większe. Ale wiedzieliśmy, że nie możemy się poddać, byliśmy zdeterminowani – wspomina Radosław.
Kiedy w końcu stanęli na szczycie Mont Blanc, ogarnęły ich silne emocje.
–Widok był po prostu oszałamiający. Zrozumieliśmy, że właśnie spełniliśmy nasze marzenie. Ta chwila była dla nas zwycięstwem na wielu poziomach – nie tylko górskim, ale także osobistym.– mówi Radosław.
Wyprawa na Mont Blanc była nie tylko przygodą życia, ale również doświadczeniem, które zmieniło ich podejście do życia. – Skoro udało nam się zdobyć Mont Blanc, dlaczego miałoby się coś nie udać w innych dziedzinach życia? Góry uczą pokory, planowania i współpracy – podkreśla Radosław.
– Czuję, że jestem teraz silniejszy psychicznie i bardziej zdeterminowany niż wcześniej – dodaje. Zdobycie Mont Blanc to dopiero początek ich górskich planów. – Na pewno nie zamierzamy na tym poprzestać. Chcemy zdobyć kolejne szczyty i odkrywać nowe wyzwania – mówi z uśmiechem Radosław. Każda kolejna wyprawa to kolejny krok w rozwoju, nie tylko fizycznym, ale i psychicznym. Radosław Wita i Marek Spychaj pokazali, że z odpowiednią determinacją, planowaniem i przygotowaniem można osiągnąć nawet najbardziej ambitne cele. Ich historia to dowód na to, że marzenia – nawet te największe – są w zasięgu ręki.
(LT)
Comments are closed