Konie też potrzebują fizjoterapii
- Strona Główna
- /
- Aktualności
- /
- Konie też potrzebują fizjoterapii
Paula Torzecka rozpoczęła swoją przygodę z końmi wiele lat temu. Jej hobby zamieniło się w pracę, która przynosi mnóstwo satysfakcji.
Paula od najmłodszych lat uwielbiała zwierzęta. Jak sama mówi, nie ważne, czy była to kura, czy pies, kot czy żaba, lubiła wszystkie bez wyjątku. Jednak to konie zawsze były na pierwszym miejscu. – Moja przygoda z tymi wspaniałymi zwierzętami już na poważnie zaczęła się mniej więcej, kiedy miałam osiem lat – wspomina P. Torzecka. – Wtedy po raz pierwszy rodzice zawieźli mnie na lekcję jazdy konnej. Na moje szczęście nie musiałam ich długo przekonywać. Przeważnie każda przygoda młodego jeźdźca zaczyna się od jazdy na małym kucyku. Ze mną było inaczej, od razu dostałam wspaniałą karą klacz o imieniu Sacharyna, która na tamten czas była ode mnie ze dwa razy większa. Była wspaniała, spokojna, z dużym doświadczeniem, idealny koń do rozpoczęcia nauki jazdy. To dzięki niej konie stały się całym moim życiem. Już wtedy wiedziałam, że w przyszłości będę wykonywać pracę, dzięki której będę mogła być w ciągłym kontakcie z tymi wspaniałymi zwierzętami – stwierdza miłośniczka zwierząt.
Dla wielu osób sukcesami są starty w zawodach, miejsca na podium, medale i puchary. Paula ma na to zupełnie inne spojrzenie. Dla niej najważniejsza jest możliwość pracy ze zwierzętami. – Pojęcie sukcesu zależy od punktu widzenia – podkreśla. – Ja nigdy nie czułam potrzeby uczestniczyć w jakichkolwiek zawodach jeździeckich. W zasadzie w ciągu całego mojego życia nie byłam na ani jednych zawodach w roli zawodniczki. Dla mnie osiągnięciem jest praca w zgodzie z naturą koni, w harmonii i z obustronnym zrozumieniem. Wiele osób, nawet koniarzy, nie zdaje sobie sprawy, jakie to delikatne zwierzęta i jak trudno jest pracować z końmi w taki sposób, aby było to zgodne z ich naturą – wyjaśnia Paula.
Podobnie jak większość koniarzy P. Torzecka uważa, że jeździectwo to nie tylko zwykły sport. Kontakt ze zwierzęciem, więź, która rodzi się między koniem a jeźdźcem powoduje, że pasja staje się całym życiem człowieka. Tak też jest w przypadku naszej rozmówczyni.
– Jeździectwo jest bardzo specyficzne – tłumaczy. – Dla większości z nas konie są członkami rodziny. Potrafimy poświęcić tym zwierzętom cały swój czas i uwagę. To nie jest tak, że przychodzi się do stajni, wsiada na koński grzbiet na godzinę i wraca do domu. Tak naprawdę w pracy z końmi jazda to ułamek całokształtu. Zdarzało się tak, że znikałam w stajni na cały dzień i nie pojeździłam nawet piętnaście minut, ale i to sprawiało mi wielką przyjemność. Samo bycie i obcowanie z końmi jest dla mnie czymś wspaniałym – mówi P. Torzecka.
Pasja z dzieciństwa przełożyła się na przyszłość i życie zawodowe dziewczyny. Paula została bowiem fizjoterapeutką koni. – W Polsce mój zawód nie jest jeszcze tak powszechny. Uważam jednak, że końscy fizjoterapeuci są tak samo ważni jak weterynarze. Patrząc na konia, widzimy sportowca. Tak naprawdę każdy koń jest właśnie sportowcem, nie tylko te, które startują w zawodach, ale również te, które ciągną bryczki, pracują w szkółkach jeździeckich czy nawet klacze hodowlane. Jeśli człowiekowi zdarzy się jakaś kontuzja, najpierw idzie do lekarza, który – w zależności od rodzaju uszkodzenia – wyleczy je, a później, aby powrócić do kondycji sprzed zdarzenia, kieruje pacjenta na rehabilitację do fizjoterapeuty. Dlaczego więc nasze konie, w ogóle wszystkie zwierzęta, nie są traktowane w podobny sposób? To nie są maszyny, też mają kości, mięśnie, stawy, ścięgna itd. W podobny sposób się kontuzjują. Dlaczego więc, jeśli koń się skaleczy, złamie nogę, naciągnie mięsień itp., ma dostęp jedynie do weterynarza, który zagoi ranę, da zastrzyk i uśmierzy ból? Żeby wrócić do kondycji sprzed wypadku, konieczna jest odpowiednia rehabilitacja. Zawodowi sportowcy bardzo często korzystają z usług fizjoterapeutów, ponieważ w związku z wykonywanym zawodem ich mięśnie spinają się, np. przez występujące przeciążenia. Poprzez dobranie odpowiedniego masażu takie spięcia są usuwane i organizm jest w stanie dawać z siebie sto procent. To samo dotyczy koni. Każdy koń pracujący, nawet taki, który chodzi pod siodłem na lekkie spacerki do lasu, potrzebuje właśnie masażu. Mam nadzieję, że ludzie zaczną dostrzegać, jak ważny zawód wykonują końscy fizjoterapeuci – objaśnia Paula.
Zapytana o swoją przyszłość, bez wahania odpowiada, że na pewno chce pracować w swoim zawodzie. Czuje się w tym bardzo dobrze i daje jej to ogromną satysfakcję. – To wspaniałe uczucie, kiedy przychodzę do konia i już po jednym masażu widzę wielką ulgę, ponieważ nie raz, po latach pracy w bólu i spięciu, w końcu przyszedł czas, kiedy może poruszać się bez żadnych przeszkód. To naprawdę pomaga! Konie będą za to wdzięczne swoim właścicielom, a ich współpraca będzie od tego czasu jeszcze przyjemniejsza. Oczywiście nie mam zamiaru stać w miejscu, w planach mam rozwinąć swoją ofertę o przeróżne techniki pomocy fizjoterapeutycznej – oznajmia Paula Torzecka.
(LENA)
Comments are closed