Inwestor odstąpił od swoich planów
- Strona Główna
- /
- Aktualności
- /
- Inwestor odstąpił od swoich...
Niedawno wśród mieszkańców Koźmina Wlkp. niepokój wywołała pewna inwestycja, z pozoru zwyczajna. W planach była budowa zakładu do produkcji energii elektrycznej. Okazało się jednak, że w obiekcie tym dopuszczałoby się możliwość termicznego przekształcania odpadów niebezpiecznych. Miejscowy Urząd Miasta i Gminy bardzo szybko wydał komunikat, iż w związku z protestami inwestor zrezygnował z budowy zakładu.
Jakiś czas temu na jednym z portali społecznościowych mieszkanka Koźmina Wlkp. opublikowała informacje, z których wynikało, iż przy ulicy Towarowej ma powstać nowoczesny zakład do produkcji energii elektrycznej. Koźminianka zamieściła również treść obwieszczenia włodarza Koźmina. – Informuję o wydaniu decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację przedsięwzięcia polegającego na budowie nowoczesnego zakładu do produkcji energii elektrycznej na dz. Nr 470/6 obręb Koźmin Wlkp. Jednocześnie zawiadamiam, że każdy zainteresowany ma możliwość zapoznania się z treścią wydanej decyzji oraz dokumentacją sprawy w siedzibie Urzędu Miasta i Gminy Koźmin Wlkp. – czytamy w piśmie.
W sieci zawrzało. Internauci nie przebierali w słowach w komentarzach pod postem zamieszczonym przez mieszkankę Koźmina. – Czy władze miasta prowadziły konsultacje społeczne z mieszkańcami? W końcu ta inwestycja ma ogromny wpływ na nasze życie, gdyż w przeciwnym razie taka zgoda nie musiałaby być wydawana – pisała jedna z internautek.
Skąd aż tak wielkie oburzenie? Otóż, pod budową zakładu do produkcji energii elektrycznej kryły się bowiem treści, które zwróciły szczególną uwagę i wywołały falę sprzeciwu koźminian wobec inwestycji. Rozpoczęły się więc poszukiwania wszelkich informacji na temat planowanej budowy. Jeden z internautów odnalazł raport oddziaływania na środowisko. – W związku z tym, że energia elektryczna ma powstawać na dwóch instalacjach do termicznego przekształcania odpadów niebezpiecznych i innych niż niebezpieczne, w tym odpadów medycznych i weterynaryjnych, to zgodnie z Rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 10 września 2019 roku w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko należy je zaliczyć do przedsięwzięć mogących zawsze znacząco oddziaływać na środowisko – tak brzmi fragment raportu.
Zamieszczenie tego pisma na portalu społecznościowym wywołało jeszcze większe oburzenie mieszkańców, którzy mają żal do radnych. – Nasuwa się podstawowe pytanie – dlaczego żaden z radnych, tak często wypowiadających się na portalach społecznościowych, nie zabiera głosu w tej sprawie? Dlaczego milczą? Mieszkańcy chętnie poznają ich stanowisko w tej sprawie – czekamy! – napisała jedna z internautek. – Mnie najbardziej irytuje fakt, że coś takiego ma powstać w bliskim sąsiedztwie szkoły. Szkoły, w której dzieci codziennie spędzają przerwy na boisku. Szkoły, w której zajęcia wychowania fizycznego oraz inne odbywają się na świeżym powietrzu – wyraziła swoje zaniepokojenie inna mieszkanka Koźmina.
Koźminianie zapowiedzieli, iż nie odpuszczą. – „Odpadów niebezpiecznych i innych” – czyli może tam być wszystko. Trzeba dać włodarzom kilka dni na wyjaśnienie, a potem jedynie paraliż miasta wchodzi w grę, abyśmy byli słyszalni – napisał użytkownik jednego z portali społecznościowych. Mieszkańcy zgodnie zapowiedzieli, iż będą walczyć o swoje i wystosują petycję sprzeciwiającą się budowie zakładu.
Kilka dni później nastąpiło jednak coś nieoczekiwanego. Na profilu facebookowym miasta i gminy Koźmin Wlkp. opublikowany został komunikat. – W związku z falą niepokojów społecznych, jakie wywołała planowana budowa nowoczesnego zakładu do produkcji energii elektrycznej przy ul. Towarowej w Koźminie Wlkp., burmistrz miasta i gminy podjął rozmowy z inwestorem. Na skutek tych rozmów inwestor odstąpił od planu realizacji tej inwestycji – czytamy w oświadczeniu. Mieszkańcy jednak obawiają się, że jest to jedynie chwilowe wyciszenie sprawy.
Wiceburmistrz Koźmina Wlkp. Jarosław Ratajczak twierdzi, że nie ma powodów, aby nie ufać inwestorowi. – Jako urzędnik mogę się jedynie opierać na dokumentach, jakie posiadam. Wydając decyzję środowiskową, również opieraliśmy się tylko i wyłącznie na dokumentach, jakie mamy. Najważniejsze są właśnie dokumenty, a z nich wynika, że inwestor rezygnuje z tej inwestycji. Jeśli zaś chodzi o samą inwestycję – to jest kwestia spojrzenia na całą sprawę trochę szerzej, a już na pewno bez emocji, które – jak wiadomo – czasem biorą górę i wówczas rzuca się terminami takimi jak „spalarnia”, „zagrożenie” itd. Co do zamierzeń inwestycyjnych, to taką deklarację mamy i ja bym się na niej opierał. Nie widzę powodów, aby w nią nie wierzyć – skomentował J. Ratajczak.
(LENA)
Comments are closed