Firma MAX-POL działa już 35 lat!
- Strona Główna
- /
- Aktualności
- /
- Firma MAX-POL działa już...
MATERIAŁ SPONSOROWANY
Bez wielkiego zaangażowania nie można osiągnąć sukcesu!
Mówisz: MAX-POL, myślisz: firma z klasą, nieustanny rozwój, wzorcowe zarządzanie, potentat w swojej branży, zakład pracy chronionej… Można by długo wymieniać skojarzenia, jakie nasuwają się w związku z tym przedsiębiorstwem. I są to skojarzenia nader pozytywne. Któż w naszym powiecie nie słyszał o firmie MAX-POL i jej założycielu – Andrzeju Czajce? No właśnie. Ale pewnie mało kto wie, że w tym roku MAX-POL świętuje 35-lecie istnienia! Tak, tak, to już 35 lat, od kiedy firma rozpoczęła swoją działalność. Dzień jubileuszu przypada 24 kwietnia.
Przypomnijmy zatem, jakie były początki przedsiębiorstwa, które obecnie należy do potentatów w branży produkcji zniczy. A łatwo nie było. Dość powiedzieć, że była to połowa lat 80. XX wieku i dla każdego stanie się jasne, że wówczas w naszym kraju termin „własna działalność gospodarcza” w zasadzie nie istniał w takim znaczeniu, w jakim jest dziś rozumiany. Krótko mówiąc – łatwo być nie mogło. A jednak Andrzejowi Czajce się udało!
Początki
Pochodzący z wielodzietnej rodziny mieszkaniec wsi Trzemeszno zaczynał od zera. Miał trudny okres dla otwierania własnej działalności i w związku z tym wiele chwil zwątpienia, ale przed wszystkim miał konkretne cele, ambicję, motywację i wolę działania. Nigdy się nie poddał, był nieustępliwy w realizacji swoich zamierzeń, a dziś widzimy, czym to poskutkowało.
W młodości A. Czajka kształcił się w zawodzie ślusarz-mechanik. Jako 18-latek wyruszył na Śląsk, gdzie trafił do Fabryki Samochodów Małolitrażowych. Tam pracował na stanowisku zgrzewacza elementów samochodowych fiata 126p. Po powrocie w rodzinne strony podjął pracę w prywatnej firmie betoniarskiej, w której spędził trzy lata. – Przerzucałem wówczas tony betonu dziennie, więc wiem, czym jest praca fizyczna – wspomina A. Czajka.
W 1985 roku przyszły przedsiębiorca – już jako głowa rodziny – postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Od dawna bowiem marzył o pracy dla siebie. – Nie lubiłem być uwiązany czasowo. Miałem określone cele. Zawsze starałem się dodatkowo gdzieś dorabiać. Nieustannie szukałem możliwości poprawy sytuacji – przyznaje przedsiębiorca.
Na początku działalności zakupił gotowe formy silikonowe, dzięki którym wykonywał zawieszane na ścianach ozdobne patery oraz talerze z gipsu i sam je malował. Następnie nauczył się tworzenia form silikonowych do odlewów gipsowych. – Branża mi odpowiadała, a praca dawała satysfakcję, lecz problemem stało się zbycie moich produktów, ponieważ moda przemijała – opowiada A. Czajka. W efekcie nie mógł znaleźć zamówień, a przecież z czegoś trzeba było utrzymać rodzinę. Było ciężko, ale on się nie poddał.
– Byłem ambitny i chciałem realizować swoje zamierzenia. Mimo trudnych początków uparcie dążyłem do celu. By rozpocząć działalność, sprzedałem ukochany motocykl. Dałem sobie jeszcze kilka miesięcy na to, aby zmienić produkt i poszukać odbiorcy – mówi założyciel MAX-POLU. Jak się potem okazało, było warto! Cierpliwość, wytrwałość i upór zostały nagrodzone.
Przełom!
Wkrótce A. Czajka zajął się produkcją naczyń gipsowych do zniczy nagrobkowych. Znając technologię, postanowił tworzyć miski gipsowe, których wzory sam ozdabiał. Pracował w pomieszczeniach gospodarczych, należących do jego rodziców. – Pracowałem po 15-20 godzin na dobę – oznajmia. W rozwinięciu skrzydeł, w tym, by produkować samodzielnie gotowy wyrób, przeszkadzały narzucone przez państwo przepisy. – Produkcja zniczy do roku 1990 była zastrzeżona dla spółdzielni inwalidów, w związku z czym ciężko było się przebić – objaśnia nasz rozmówca. – Kapitalizmu wszak nie było, nikt nie chciał korzystać z usług młodego producenta.
Ale w końcu się udało! Prezes Spółdzielni Inwalidów „Pomoc” w Ostrzeszowie wyraził zgodę na współpracę i zlecił zamówienie pięciokrotnie przekraczające możliwości A. Czajki. To było wyzwanie! Robił, co mógł, lecz udało mu się zrealizować około 65 procent umowy. – Dlatego sądziłem, iż spółdzielnia nie będzie chciała ze mną współpracować – stwierdza przedsiębiorca. – Tymczasem po sezonie spotkałem się z prezesem, który zachwalał jakość moich produktów! W efekcie dalej współpracowaliśmy – dodaje z uśmiechem.
Młody producent mógł więc zainwestować w rozwój własnego biznesu, który wreszcie ruszył z kopyta. – Ze względu na kolejne zamówienia i uruchomienie samodzielnej produkcji zniczy oraz na brak warunków do zatrudnienia ludzi postanowiłem uruchomić kredyt, by kupić budynki po byłym gospodarstwie rolnym. Przekształciłem je w pomieszczenia produkcyjne i socjalne, przystosowane do zatrudnienia pierwszych pracowników – kontynuuje A. Czajka.
W kolejnych latach zamówień przybywało, a co za tym idzie – przedsiębiorca zwiększał kadrę pracowniczą. Ponadto ulepszał technologię produkcji i modernizował następne zakupione wcześniej budynki.
Rozwój
Wraz z kolejnymi etapami rozwoju firmy dochodzili kolejni pracownicy i wdrożony został nowy asortyment – wkład parafinowy do zniczy. Zespół nieustannie się powiększał. Gdy pozycja MAX-POLU stała się stabilna, A. Czajka, by pomóc osobom niepełnosprawnym, które już wcześniej zatrudniał, zdecydował się stworzyć Zakład Pracy Chronionej. Gdy liczba zatrudnionych wzrosła do około 30, z czego prawie połowę stanowiły osoby niepełnosprawne, firma otrzymała w listopadzie 1997 roku formalnie statut Zakładu Pracy Chronionej. Ale… każdy medal ma dwie strony. – By dać pracę osobom niepełnosprawnym, musiałem znacząco przebudować część zakładu oraz dostosować stanowiska, co wiązało się z niemałymi kosztami – wyjaśnia A. Czajka.
Pod koniec lat 90. MAX-POL rozkwitał. Usprawniono technologię produkcji, poprawiono warunki pracy, a liczba zatrudnionych zwiększała się z każdym rokiem. Ponadto oddano do użytku pierwszy magazyn wyrobów gotowych. Kilka lat później w Rozdrażewie powstała nowa hala produkcyjna, która regularnie doposażana była w nowe maszyny. Linia produkcyjna działała coraz wydajniej.
– Jeśli nie inwestujesz, trudno o rozwój firmy – podkreśla A. Czajka. I nie są to słowa bez pokrycia. – Na początku 2007 roku podjąłem decyzję o wybudowaniu nowego zakładu, ale w Krotoszynie. W ciągu dwóch lat powstał nowoczesny zakład produkcyjno-magazynowy z pomieszczeniami administracyjno-socjalnymi, który obecnie jest wizytówką miasta. W zasadzie nie miałem wyjścia i musiałem przenieść zakład do Krotoszyna. Ciągle się rozwijaliśmy, a zatem potrzebowaliśmy większej powierzchni gruntów do prowadzenia działalności – tłumaczy biznesmen.
Sukces
A. Czajka osiągnął wielki sukces w biznesie. Co do tego nikt nie może mieć wątpliwości. Dziś MAX-POL jest rodzinną firmą z 35-letnim doświadczeniem, zajmującą się produkcją zniczy oraz wkładów. W swojej działalności łączy tradycję z nowoczesnymi trendami. Zajmuje się kompleksową obsługą marketów, klientów hurtowych oraz detalicznych w całej Polsce, w czym pomagają przedstawiciele rejonowi. Jako że jest Zakładem Pracy Chronionej, połowę załogi stanowią osoby niepełnosprawne.
Pytamy więc założyciela tego topowego przedsiębiorstwa, jaki jest przepis na sukces… – Niczego nie da się osiągnąć bez ogromnego zaangażowania. Dążenie do celu i upór w działaniu – to są podstawy. Równie ważne są determinacja oraz uczciwość. Wszystko byłoby jednak niczym, gdyby produkty nie były klasowe. Ich jakość musi być na wysokim poziomie bez względu na branżę – stwierdza przedsiębiorca.
Jak wiadomo, prowadzenie firmy to ciągłe wyzwania i zmiany. Błędem byłoby spoczywanie na laurach. Ale to akurat firmie MAX-POL nie grozi. – Staramy się cały czas coś zmieniać, udoskonalać, aby utrzymywać się w dalszym ciągu na wysokiej pozycji na rynku. Myślę, że nie raz jeszcze uda nam się zaskoczyć nowymi pomysłami, zarówno w kwestii wzorów, jak i nowych technologii produkcji. Ponadto jesteśmy aktywni w mediach społecznościowych. Idziemy z duchem czasu. Na profilu facebookowym MAX-POLU już można zobaczyć inspiracje aranżacji pomnika – informują Patrycja Czajka-Dąbrowska i Daria Czajka-Filipiak, córki pana Andrzeja i wspólniczki firmy. – Zresztą w najbliższym czasie chcemy zbliżyć się do społeczeństwa dzięki portalom społecznościowym oraz stronie internetowej. Poza tym już niedługo będzie dostępny nowy katalog na lata 2020/2021 – dopowiadają.
Warto dodać, iż najważniejszym wydarzeniem dla MAX-POLU w ostatnich pięciu latach była sukcesja firmy. – Przekształciliśmy firmę w spółkę komandytową. Tym samym wspólnikami firmy, oprócz mnie i mojej żony, stały się nasze dzieci, które posiadają swoje udziały. W trakcie przekształcenia został powołany zarząd spółki, gdzie ja pełnię funkcję prezesa – wyjaśnia A. Czajka.
Wyróżnienia
Nieustanny rozwój MAX-POLU nie mógł nie zostać zauważony, o czym świadczą liczne nagrody, puchary, wyróżnienia czy podziękowania dla firmy i jej właściciela. Nie sposób wymienić je tutaj wszystkie, dlatego wspomnimy tylko o kilku najcenniejszych. Oto one: Tytuł „HIT 2004”; „Przedsiębiorstwo FAIR PLAY” (2006); „Najlepsze w Polsce” (2009 i 2012); Nagroda Starosty Krotoszyńskiego „Krotoszyński Dąb 2009” w kategorii Działalność Gospodarcza (2010); „Lodołomacze 2011” – III miejsce w etapie regionalnym, Grand Prix Wielkopolski; laureat Konkursu „Przyjazny Pracodawca 2012”; wyróżnienie „AS Odpowiedzialnego Biznesu 2013” za inicjatywę ochrona środowiska; dyplom Państwowej Inspekcji Pracy – I miejsce w konkursie „Pracodawca Organizator Pracy Bezpiecznej” – etap regionalny (2014); statuetka „Mecum Tutissimus Ibis” „Pracodawca Organizator Pracy Bezpiecznej” – I miejsce w etapie ogólnopolskim – wpis na złotą listę pracodawców; II miejsce w plebiscycie „NASZE DOBRE WIELKOPOLSKIE 2016” w kategorii „Przemysł i Technologia” za produkt wkłady uniwersalne do zniczy.
Ufff, może się w głowie zakręcić. A to tylko zaledwie mała część wszystkich wyróżnień. Jedno jest pewne – to nie przypadek, że firma MAX-POL otrzymała tak wiele i tak prestiżowych nagród!
Spółka MAX-POL stara się wspierać powiat krotoszyński. Od 14 lat jest Głównym Sponsorem Uczniowskiego Klubu Sportowego DOLIWA przy Szkole Podstawowej w Rozdrażewie, a Andrzej Czajka jest współzałożycielem tego klubu. – Wspieramy finansowo lub rzeczowo różnego rodzaju inicjatywy, wspomagamy również Kurkowe Bractwo Strzeleckie w Rozdrażewie – mówi właściciel. MAX-POL także dba o promowanie naszego powiatu. – Organizowaliśmy w naszym zakładzie Dni Bezpiecznej Pracy z udziałem Inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy z województwa wielkopolskiego oraz pracodawców z naszego powiatu i władz miasta Krotoszyna. Odwiedzili nasz zakład posłowie Sejmu RP, m.in. Pani Andżelika Możdżanowska – wspomina prezes spółki.
Jubileusz
Jak wspomnieliśmy na początku, w kwietniu przypada 35. rocznica założenia MAX-POLU. Obchody 35-lecia miały się odbyć w minionym tygodniu. – Niestety, sytuacja pandemiczna nie pozwoliła nam cieszyć się tak długą działalnością firmy w większym, choć bardzo kameralnym gronie – informuje A. Czajka. Z okazji jubileuszu udało się, wespół z redakcją Gazety Lokalnej KROTOSZYN, zorganizować konkurs dla dzieci ze szkół podstawowych (szczegóły na www.glokalna.pl i na profilu facebookowym GLK – przyp. red.). Zachęcamy do udziału! Firma przygotowała dla laureatów cenne nagrody.
A jak MAX-POL funkcjonuje w czasie epidemii? Nie sposób bowiem przemilczeć tę kwestię. Wszak obecna sytuacja ma niebagatelny wpływ na wszystkie firmy. – Początkowo, aby zmniejszyć zagrożenie, produkcja została zatrzymana na trzy tygodnie. Obecnie część pracowników przebywa na postoju ekonomicznym, mimo to firma powróciła do funkcjonowania w zmniejszonym składzie i w obniżonym wymiarze czasu pracy, aby zachować bezpieczne odstępy na stanowisku pracy. Pracownicy zostali zaopatrzeni w środki dezynfekcyjne oraz maseczki i rękawiczki. Mamy nadzieję, że przestrzeganie zasad higieny pozwoli nam przetrwać ten trudny czas dla wszystkich – oznajmia P. Czajka-Dąbrowska. I tego przede wszystkim należy, z okazji jubileuszu, życzyć firmie MAX-POL!
ANDRZEJ KAMIŃSKI
Comments are closed