Ekoterroryzm zagrożeniem dla polskiego rolnictwa?
- Strona Główna
- /
- Aktualności
- /
- Ekoterroryzm zagrożeniem dla polskiego...
W krotoszyńskim kinie Przedwiośnie odbyła się konferencja pod nazwą „Manipulacja informacją zagrożeniem dla polskiego rolnictwa”. Organizatorami spotkania były Rada Powiatowa Wielkopolskiej Izby Rolniczej w Krotoszynie oraz Fundacja Polska Ziemia.
Zamierzeniem inicjatorów konferencji było przekazanie obecnym samorządowcom, instytucjom, służbom mundurowym wiadomości na temat mechanizmów działania spotów informacyjnych i przekazów medialnych, których celem jest skłonienie społeczeństwa do podejmowania działań zmierzających w stronę ograniczenia działalności sektora rolno-spożywczego.
Sławomir Szyszka – prezes Rady Powiatowej WIR – i Szczepan Wójcik – prezes Fundacji Polska Ziemia – podkreślili, że na poziomie samorządów rolnicy powinni się jednoczyć w walce o wspólną sprawę. Jak zauważyli, największym zagrożeniem dla polskiego rolnictwa jest działalność organizacji pseudoekologicznych, głoszących szkodliwą i niebezpieczną ideologię i czerpiących z tego tytułu korzyści finansowe.
– To wy – samorządowcy – na tym terenie stanowicie prawo. Jesteście odpowiedzialni za rolników i ich gospodarstwa. Niezależnie od tego, jakie mamy poglądy, borykamy się z tymi samymi zagrożeniami. Jesteśmy oskarżani o gwałcenie krów, zabijanie zwierząt, ocieplanie klimatu i topnienie lodowców. Takie rzeczy wychodzą głównie z Warszawy. Organizujemy takie spotkania, żeby o tym informować i współpracować – mówił Szczepan Wójcik.
Przypomniano sytuację sprzed kilku lat, kiedy to zaczęły się problemy hodowców bydła w związku ze zmianą ustawy o ochronie zwierząt. – Niestety, głosowanie w czerwcu 2013 roku pozbawiło mnie złudzeń. Okazało się bowiem, że słucha się nie tego, kto ma rację, lecz tego, kto głośniej krzyczy, jednocześnie skutecznie wprowadzając innych w błąd i w dodatku zastraszając. Bo właśnie ze strachu parlamentarzyści zmienili tę ustawę. Na szczęście Trybunał Konstytucyjny przywrócił normalność – w przestrzeni prawnej, ale nie finansowej – tłumaczył Sławomir Szyszka.
Prezes Rady Powiatowej WIR stwierdził, iż rolnicy – prócz walki o dopłaty czy walki z ASF – muszą zmierzyć się z zagrożeniem ze strony – jak to określił – „gówniarzerii” z dużych miast, która pod przykrywką rzekomej walki o prawa zwierząt chce doprowadzić do upadku polskiego rolnictwa.
Uczestnicy konferencji mieli okazję obejrzeć film ukazujący metody manipulacji, stosowane przez działaczy ekologicznych, którzy próbują przekonać nieświadome społeczeństwo, że zwierzęta w polskich gospodarstwach są katowane, mordowane, źle traktowane. Szerzej mówił o tym Marek Miśko, dziennikarz i członek Fundacji Polska Ziemia.
– Możemy pokazać skutki ich działalności na przykładzie Holandii – wyjaśniał M. Miśko. – Kraj zlaicyzowany, bez żadnych zasad, bez reguł i bez Boga, gdzie w kościołach są centra handlowe, teatry i kina. Ludzie, którzy są pozbawieni kręgosłupa moralnego, dzisiaj są oddani na pastwę tych właśnie organizacji. Polska jest małpą narodów i będziemy to małpowali. W Holandii dochodzi do takich sytuacji, że jedna z organizacji występuje przeciwko rządowi, twierdząc, że doprowadza do ocieplenia się klimatu. Sprawa trafia do sądu w Hadze, który… przyznaje rację ekologom. O 25 procent trzeba ograniczyć emisję gazów wszelakich, żeby ratować tonące lodowce. A w zasadzie nikt nie udowodnił, że człowiek ma na to wpływ. Tam nie ma hut, przemysłu ciężkiego, więc gdzie się zwrócili? W kierunku rolnictwa. Zorganizowano potężne protesty, blokowano drogi dojazdowe do Hagi. Dlatego, że rząd lewicowy, połączony z partią zielonych, wpadł na pomysł, by ograniczyć produkcję rolną o 50 procent. Przecież to jest jakaś aberracja. Czy ktoś z państwa wyobraża sobie, że w pewnym momencie przychodzi do was polityk, np. pan Biedroń, i mówi: „Będziemy ograniczali, bo jesteśmy nowocześni. To nie jest zaścianek i nie będą mi tu chłopy, jeden z drugim, smrodzić. Idziemy do Europy, to nie jest średniowiecze”..?
Głos zabrał także starosta Stanisław Szczotka, przypominając o swoich problemach z organizacjami ekologicznymi, rzekomo walczącymi o prawa zwierząt. – Na moją posesję po syna psy przyjechała organizacja na niebieskich kogutach, z bronią jak na bandytów. Odebrali te dwa pieski, bo miały za krótkie łańcuchy. Psów nie mamy do dziś. Powiem szczerze, że głupszego stwierdzenia, jak to, że krowy są gwałcone, nie słyszałem. Powinniśmy się wspierać, bo takie organizacje i w zasadzie te dzieci, które się wypowiadają, nie wiedzą, co mówią – oznajmił S. Szczotka.
MICHAŁ KOBUSZYŃSKI
Comments are closed