Dziewczyna o wielu talentach
- Strona Główna
- /
- Aktualności
- /
- Kultura
- /
- Dziewczyna o wielu talentach
Weronika Kałążna od dzieciństwa związana jest ze światem muzyki i plastyki. Jaki wpływ na jej dorosłe życie miały rodzinne pasje?
Weronika wychowała się w muzykalnej rodzinie. – Moja mama jest nauczycielką, a więc byłam także jej wychowanką, śpiewałam w jej chórze. Dużo się ode mnie wymagało. Śpiewałam też solowo. Mama dbała również o to, żebym w miarę możliwości rozwijała się plastycznie, ponieważ przejawiałam taki potencjał. Pamiętam, że bardzo to lubiłam i tak też pozostało do dziś – wspomina Weronika.
Od zawsze otaczała się ludźmi uzdolnionymi muzycznie. Zarówno jej mama, jak i starsze siostry grały na różnych instrumentach. Prawdopodobnie właśnie to było dla dziewczyny motywacją do tego, aby rozpocząć swoją instrumentalną przygodę. – Z jakiegoś powodu od zawsze wiedziałam, że to będzie fortepian. Kiedy miałam 9 lat, rozpoczęłam naukę w Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia w Krotoszynie. W mojej opinii pobieranie nauki w tej placówce bardzo dużo mi dało. W dwóch ostatnich latach nauki decydowałam się na zdobycie podstaw wiedzy z gry na wiolonczeli, co było bardzo ciekawym doświadczeniem. Myślę, że kształcenie w krotoszyńskiej szkole muzycznej miało znaczący wpływ na to, że zdecydowałam się na dalszą naukę – opowiada nasza rozmówczyni.
Warto dodać, że młoda instrumentalistka w tym czasie rozwijała jeszcze inną swoją pasję – taniec. Uczestniczyła bowiem w zajęciach odbywających się w Krotoszyńskim Ośrodku Kultury oraz w Centrum Tańca Show Dance. Próbowała swoich sił w balecie, tańcu towarzyskim, a także w hip hopie. Jak sama przyznaje, do dziś uwielbia tańczyć.
Decyzja o podjęciu nauki w szkole muzycznej wiąże się zazwyczaj z wieloma wyrzeczeniami. Jest to czas szczególnie trudny dla dzieci, które mieszkają poza miastem, w którym taka placówka się znajduje. Tak było również z Weroniką. Dojazdy, które utrudniały jej życie, nie zdołały jednak zrazić jej do dalszej nauki. Zdecydowała się na kontynuację muzycznej drogi w Zespole Szkół Muzycznych im. Krzysztofa Komedy-Trzcińskiego w Ostrowie Wlkp. Była to również decyzja o przeprowadzce do bursy, ponieważ dziewczyna chciała rozwijać się także plastycznie, a taką możliwość dawało IV Liceum Ogólnokształcące im. Fryderyka Chopina w Ostrowie Wlkp.
– Łączenie nauki w dwóch szkołach jest bardzo męczące. Rano szłam do szkoły ogólnokształcącej, wracałam jedynie na obiad, a potem do szkoły muzycznej. Tam zajęcia (w zależności od klasy, do której uczęszczałam) trwały od 2 do 4 godzin. Kiedy tylko miałam jakąś wolną chwilę, starałam się wykorzystać ją na ćwiczenie. Na odrabianie lekcji, pomimo szczerych chęci, brakowało mi energii. Bywało tak, że rozkładałam książki i zeszyty i po prostu nad nimi zasypiałam... – oznajmia artystka.
Później przyszedł czas na studia, pracę i kolejne dojazdy, tym razem z Zielonej Góry i Wrocławia. – Brakowało mi już sił. Chciałam jednak skończyć szkołę muzyczną II stopnia na „piątkę”. To było moje marzenie. Bardzo pomogli mi rodzice, którzy zawsze byli gotowi na to, aby umożliwić mi i mojemu rodzeństwu jak najlepszy rozwój. To właśnie oni nauczyli mnie, że należy rozwijać swoje talenty, że są to dary, które trzeba wykorzystywać. Jestem przekonana, że przez obie szkoły muzyczne udało mi się przejść tylko dzięki miłości do muzyki, która zrodziła się we mnie, kiedy byłam malutka – opowiada W. Kałążna.
Weronika ma na swoim koncie mnóstwo sukcesów. W konkursach wokalnych zdobywała wiele nagród, zarówno solo, jak i z chórem. Zakwalifikowała się m.in. do finału Ostrzeszowskiego Idola. Później, w okresie nauki w Ostrowie Wlkp., śpiewała w chórze Con Forza, z którym wywalczyła wiele nagród w Polsce i za granicą, m.in. złoty dyplom na Festiwalu Bel Canto, złoty dyplom w kategorii sakralnej i rozrywkowej podczas Festiwalu Laurea Mundi Budapest oraz złoty i srebrny dyplom podczas Sacra Musica Bratislavia. W trakcie nauki w krotoszyńskiej szkole muzycznej wraz ze swoim trio fortepianowym zakwalifikowała się do przesłuchań ogólnopolskich. W liceum jej prace zostały wystawione na szkolnym wernisażu.
– II stopień ukończyłam na bardzo dobrą ocenę z wysoką punktacją. To był dla mnie sukces. W ostatnich latach dostałam się na Akademię Muzyczną we Wrocławiu na kierunek edukacja muzyczna o specjalności prowadzenie zespołów wokalnych i wokalno-instrumentalnych oraz na wokalistykę. Jeszcze wcześniej skończyłam kurs rysunku i dostałam się na Architekturę Wnętrz w Zielonej Górze, z czego jednak zrezygnowałam, idąc za głosem serca. Będąc już we Wrocławiu, wstąpiłam do chóru Feichtinum oraz Senza Rigore, z którym dużo koncertowaliśmy. Niedawno z pierwszym z chórów w konkursie Legnica Cantat 2019 zdobyliśmy złoty dyplom. Z kolei z Senza Rigore odnieśliśmy sukces podczas Johannes Brahms Choir Festival and Competition Wernigerode 2019. Zimą zeszłego roku wraz z chórami akademickimi oraz z orkiestrą symfoniczną z naszej uczelni wzięliśmy udział w koncercie NFM, gdzie wykonaliśmy IX Symfonię Beethovena. Było to dla mnie niesamowite przeżycie – mówi Weronika.
Pasja jest najważniejszym aspektem życia młodej artystki. – Muzyka jest dla mnie sensem – stwierdza. – Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Miałam rok przerwy między nauką w szkole I i II stopnia i był to czas, w którym działo się u mnie niezbyt dobrze. Sprowadza się to do wniosku, że dobrze jest mieć czas wypełniony pasją. Wiem, że wykonana praca, a także bycie w tym systemie kształcenia muzycznego wykreowały we mnie wytrwałość i cierpliwość, które przydają mi się w życiu na wielu płaszczyznach. Doświadczenie kryzysów i pokonanie ich dało mi siłę, której nikt mi nie odbierze. Teraz dzielę się swoim doświadczeniem z dziećmi, które uczę. Podkreślam, że wszystkie trudności są wpisane w trud kształcenia muzycznego, artystycznego. Tłumaczę im, że mogą popełniać błędy, aby wyciągnąć z nich wnioski i się podnieść. Wychodzę z założenia, że należy dążyć do tego, aby pasje stały się także źródłem naszego utrzymania. Myślę, że kiedy stale dba się o swój rozwój, to pasje nie przestaną być pasjami. W przyszłości chciałabym mieć rodzinę, występować na scenie, uczyć młodych muzyków, a plastyka pozostanie moim miłym hobby. Nie wiem jeszcze, jak to będzie. Nie mam dokładnego planu na to, jak ma wyglądać moja przyszłość, a na razie jedynie zarys. Staram się wykorzystywać wszystkie szanse, które dostaję i rozwijać się na różnych płaszczyznach. Co roku coś się u mnie zmienia. Chyba po prostu lubię, jak dużo się u mnie dzieje. Mimo wszystko doceniam również chwile odpoczynku i spotkań z najbliższymi. Jestem przekonana, że ,,Ktoś” cały czas czuwa nad tym, abym była bezpieczna, abym trafiała na dobrych ludzi – a dzieje się to cały czas – i abym miała na to wszystko siłę – kończy z uśmiechem nasza rozmówczyni.
(LENA)
ZDJĘCIE PONIŻEJ Z LEWEJ: Justyna Czarna
Comments are closed