Czy w mieście zapanują ciemności?
- Strona Główna
- /
- Aktualności
- /
- Samorząd
- /
- Czy w mieście zapanują...
W związku z niełatwą sytuacją budżetową gminy Krotoszyn burmistrz rozważa szukanie oszczędności poprzez wyłączanie na noc lamp ulicznych na terenie miasta. Taki pomysł wywołał niemałą konsternację wśród mieszkańców. Sprawą zainteresowała się nawet ogólnopolska telewizja POLSAT.
W wywiadzie dla telewizji burmistrz Franciszek Marszałek przyznał, że w budżecie brakuje 12 milionów złotych i konieczne jest szukanie oszczędności. Przyczyną takiego stanu rzeczy – jak stwierdził – są decyzje władz centralnych. Chodzi m.in. o podwyżki dla nauczycieli przy jednoczesnym obniżeniu subwencji oświatowej, obniżkę PIT-u o jeden o procent i zwolnienie z podatku osób do 26. roku życia.
– Gdyby pojawiła się taka potrzeba, zaczęlibyśmy wyłączać lampy na obszarach najmniej uczęszczanych i w późnych godzinach nocnych, tj. od 23.00 do 5.00 – powiedział włodarz Krotoszyna. Podkreślił przy tym, że nic nie jest jeszcze przesądzone i trwają konsultacje w celu podjęcia takiej czy innej decyzji. W zeszłym roku gmina Krotoszyn wydała na oświetlenie uliczne ok. 2 mln zł. W 2020 ta kwota może się zwiększyć z uwagi na możliwe podwyżki cen prądu.
Z kolei radni Prawa i Sprawiedliwości uważają, że władze Krotoszyna w zeszłym roku „przeinwestowały”, decydując się na przedsięwzięcia ponad swoje możliwości finansowe, a co za tym idzie – nierozsądnie wydawały pieniądze. – Burmistrz niech robi oszczędności przede wszystkim na sobie. Dość często odbywa podróże, przynajmniej dwa razy w roku do Japonii i Korei – oznajmia radna Sławomira Kalak z Prawa i Sprawiedliwość.
F. Marszałek postanowił odnieść się do tego typu zarzutów, wydając oświadczenie. – Szanowni Mieszkańcy, chciałbym, aby zapoznali się Państwo z moim komentarzem do materiału, który został wyemitowany przez telewizję Polsat 15 stycznia 2020 roku. Pada w nim zarzut nadmiernego inwestowania, co miałoby doprowadzić do obecnych trudności finansowych gminy. Zarzut ten jest całkowicie bezpodstawny. O przeinwestowaniu nie tylko nie można mówić, lecz trzeba jeszcze podkreślić przezorne zachowanie przez Krotoszyn znacznego marginesu bezpieczeństwa w planowaniu inwestycji, który sprawił, że mimo nieoczekiwanych powyborczych decyzji rządu gmina, w przeciwieństwie do wielu innych gmin w Polsce, nie musiała ani zaciągać kredytu, ani podnosić podatków. Wymuszoną odgórnymi decyzjami dziurę budżetową potrafiła załatać tak, aby jak najbardziej ograniczyć wyrządzone przez nią szkody. Brak 12 milionów złotych w gminnym budżecie wyniknął z następujących decyzji rządu: rozłożonej na dwa etapy podwyżki płac nauczycielskich i podwyżki za wychowawstwo, procentowego obniżenia przekazywanej gminom przez państwo subwencji oświatowej, zwolnienia z podatku PIT osób poniżej 26. roku życia, obniżki o 1% podatku od osób fizycznych, podwyżki wynagrodzenia minimalnego, podwyżki stawki godzinowej dla osób na umowach cywilno-prawnych. Oto prawdziwe i jedyne przyczyny obecnej sytuacji finansowej gminy. Korzyści finansowe, jakie za sprawą tych decyzji odniosą poszczególni mieszkańcy gminy, bardzo mnie cieszą, co jednak nie zmienia faktu, że gmina z dnia na dzień musiała zmieniać strukturę budżetu na mniej korzystną z punktu widzenia rozwoju całej samorządowej wspólnoty. Nie mogę się także zgodzić z sugestią zawartą w wypowiedzi radnej Sławomiry Kalak o zagranicznych podróżach burmistrza Krotoszyna w roku 2019 jako przyczynie trudności finansowych gminy. Takie stwierdzenie jest jednoznacznym dowodem złej woli i celowego tworzenia fałszywego obrazu rzeczywistości. Przywoływane w wypowiedzi podróże burmistrza do Japonii i Korei kosztowały łącznie około 11 400 zł i, jak wynika z powyższego wyliczenia, nie miały najmniejszego wpływu na pogorszenie sytuacji gminy. Mało tego, ich efektem już w maju tego roku stanie się udział pięciu krotoszyńskich firm w targach rolniczych w Osace oraz spotkanie z przedsiębiorcami japońskimi w Okinoshimie – partnerskim mieście Krotoszyna. Może się wtedy okazać, że wyjazdy burmistrza to właściwie koszty nawiązania współpracy gospodarczej z japońskimi firmami, z której korzyści odniosą mieszkańcy naszej gminy – czytamy w oświadczeniu włodarza Krotoszyna.
Na powyższe oświadczenie odpowiedziała, niejako wywołana do tablicy, radna S. Kalak, stwierdzając, iż takie wystąpienia burmistrza są wyrazem jego bezsilności wobec krytyki jego rządów. – Może spytamy Japończyków? – pisze S. Kalak na swoim profilu facebookowym. – Zainteresowanie Burmistrza polityką krajową budzi podziw. Ale porównanie do premiera Morawieckiego już nie bardzo, bowiem ten raczej zmniejsza dziurę budżetową, a nie ją powiększa. Dalej, to premier na tym wspólnym kongresie już zapowiedział projekty współpracy (wsparcie przy budowie CPK, sprowadzanie japońskich inwestorów). Jeśli Burmistrz rzeczywiście antycypował polskie potrzeby na współpracę z Japonią, to niech pokaże gotowe projekty czy ustalenia sprowadzenia inwestycji japońskich do naszej gminy. Chyba że ta antycypacja to tylko w jego głowie… Kolejna kwestia, to prosimy, niech Burmistrz wyliczy, ile dotąd kosztowała nas współpraca z Japonią, skoro dopiero po tylu latach 7 krotoszyńskich przedsiębiorców jedzie tam się wystawić. Inna kwestia jest taka, na ile my jesteśmy konkurencyjni wobec Japończyków? A może Burmistrz uzgadniał dostawy truskawek między Japonią a Koreą? No bo od nas eksportować plony rolne do Japonii to mało opłacalny interes… No i skoro Burmistrz jest tak skuteczny w prowadzeniu tej polityki zagranicznej, to dlaczego nie było go na Kongresie Współpracy Polsko-Japońskiej? Czyżby ani strona japońska, ani polska nie zostały poinformowane o tym, że Krotoszyn wyprzedził rząd we współpracy z Japonią? I rzecz ostatnia, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wszystkie, nerwowe ruchy Burmistrza Marszałka dotyczące skeczu „Patriotycznego Krotoszyna” na podstawie filmu „Upadek” oraz materiału Polsat News są niczym innym jak objawem bezsilności wobec krytyki jego polityki. Więcej dystansu, Panie Burmistrzu.
A jak na pomysł gaszenia lamp ulicznych reagują mieszkańcy? – Jeśli zaczną być gaszone światła, choćby tylko w niektórych miejscach, to i tak będzie to niebezpieczne! Ludzie chodzą na czarno ubrani bez odblasków, to łatwo o wypadek i potrącenie przez samochód – oznajmia starsza mieszkanka Krotoszyna. – Wtedy może się zrobić naprawdę niebezpiecznie. Jak nie będzie światła ulicznego, wzrośnie ryzyko włamań, napadów czy czegoś gorszego. Czy burmistrz musi szukać oszczędności kosztem naszego bezpieczeństwa? – pyta inny mieszkaniec.
MICHAŁ KOBUSZYŃSKI
Comments are closed