Czy smoliczanie i ich sołtys to gorszy sort..?
- Strona Główna
- /
- Aktualności
- /
- Samorząd
- /
- Czy smoliczanie i ich...
– Czy mieszkańcy Smolic są gorszego sortu? – takie pytanie podczas grudniowej sesji Rady Miejskiej w Kobylinie sformułował Wiesław Skowroński – sołtys Smolic, kierując je w stronę radnych i burmistrza. Sprawa tyczy niesprawiedliwego, jego zdaniem, traktowania smolickiej jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej, jak i mieszkańców oraz samego sołtysa.
– W bieżącym roku zostały przeprowadzone wybory sołtysów na 5-letnią kadencję – mówił W. Skowroński. – 7 lutego postanowiłem kandydować, nikt na to stanowisko się nie wyrywał. Po jakimś czasie niestety pracownicy urzędu o tym zapomnieli. Nie jestem informowany o żadnych inwestycjach. Podam przykład – przed dożynkami przychodzi pan na moje podwórko i pyta: „gdzie mogę ziemię wywozić i czy mamy jakieś doły?”. Zrobiłem duże oczy i zapytałem, czym się ten pan zajmuje i o jakie doły chodzi. Dostałem taką odpowiedź: „będziemy tutaj kanalizację robić”. Powiedziałem, że pierwsze słyszę, że żadnych dołów nie mamy i że należy zadzwonić do urzędu, bo nic nie wiedziałem o takiej inwestycji. Następna sprawa to budowa chodnika na tzw. topolówce w Smolicach. Widziałem na portalach społecznościowych, że był odbiór chodnika i rozpoczęcie budowy. Sołtys nie był powiadomiony, tak samo jak o zakończeniu pierwszego etapu budowy przedszkola. Panie burmistrzu, oczekiwałbym takiej współpracy, jakiej mi pan dzisiaj życzył – oznajmił sołtys Smolic.
Poruszył także sprawę tabliczek informujących o dojazdach do posesji. Oczekiwano bowiem od sołtysa i mieszkańców, aby w czynie społecznym je zamontowali. – 20 maja złożyłem wniosek do urzędu o zabezpieczenie środków na ten cel – tłumaczył W. Skowroński. – Zrobiono to, ale na moje pismo nie uzyskałem żadnej odpowiedzi do dnia dzisiejszego, a termin administracyjny obowiązuje. Kiedy te tabliczki zostały zrobione, pracownicy burmistrza poinformowali mnie, żebym w czynie społecznym wraz z mieszkańcami słupki wkopał i zamontował tabliczki. Odmówiłem z podstawowych względów. Smoliczanie są takimi samymi podatnikami jak inni mieszkańcy gminy. Dlaczego w czynie społecznym mamy montować tabliczki, skoro jest grupa interwencyjna i wyznaczeni do tego pracownicy? Płacimy podatki i powinno to zostać zrealizowane. Sołtys wykonał swoją powinność. Złożyłem wniosek i przedstawiłem go Radzie Sołeckiej. Za jakiś czas poproszono znowu i również odmówiłem. Ja i mieszkańcy nie znamy wszystkich przepisów. Tam jest droga krajowa, muszą być wydzielone określone odległości na postawienie słupków. Sołtys wkopie tabliczki, zdarzy się jakiś wypadek i powiedzą wtedy: „tego nie powinno być, na mapie nie ma tego znaku czy słupka”. Wtedy co? Obarczycie winą sołtysa Smolic? No i się zaczęło. Zwoływano mieszkańców, pomijając moją osobę – oburzał się sołtys Smolic.
Kolejnym tematem była sprawa niedofinansowania jednostki smolickiej OSP, której W. Skowroński jest prezesem. – Złożyłem wniosek o dofinansowanie w wysokości 20 tys. zł na zakup narzędzi hydraulicznych. Oczywiście został odrzucony przez radę i burmistrza. Taki zestaw kosztuje 107 tys. zł. 80 tys. musimy wygenerować z własnych środków. Na VI sesji, w której uczestniczył komendant gminny, usłyszałem, że na ochronę przeciwpożarową ma zostać przeznaczona kwota 191 380 zł. Wykorzystano 148 465,58 zł, czyli zostały w budżecie ponad 42 tys. Pewnie przesunięto to na inny cel, a druhowie z OSP Smolice zostali pozostawieni sami sobie. 20 tys. to nawet nie 30 procent całej kwoty. Napisaliśmy jeszcze jeden wniosek o 10 tys. zł, bo wiadomo – buduje się przedszkole, kanalizację sanitarną i gmina nie ma pieniędzy. Również nam odmówiono. W piśmie wyjaśniono, że ten sprzęt jest nam niepotrzebny i generowałby tylko koszty. Czy życie i bezpieczeństwo człowieka są warte 2 tys. zł, bo tyle wynosi roczny koszt? Życie ludzkie jest bezcenne, a my przeliczamy to na pieniądze – powiedział W. Skowroński.
Ponadto zapytał radnego Grzegorza Kreczmera, dlaczego wnioskował o obcięcie sołtysowi Smolic wyposażenia. – Podobno stwierdził pan, że sołtys Smolic na sesje nie przyjeżdża. Nie przyjeżdża, bo ma wiele obowiązków. Mam duże gospodarstwo rolne i jestem prezesem OSP. Panie radny, nie daliście nam pieniędzy na straż pożarną i musimy teraz na to zarobić. Prowadzi pan działalność gospodarczą, to pan wie, ile czasu trzeba pracować, by zarobić taką kwotę. Do Smolic lub do mnie czuje pan chyba jakiś „sentyment”. Jest pan również sołtysem. Rada większością głosów zdecydowała o podniesieniu diet radnych i sołtysów, a teraz głosuje za obniżeniem tylko jednemu. To jest wręcz niesmaczne – rzekł W. Skowroński, wspominając też wypowiedzi radnego na temat OSP, że na wyposażeniu powinna mieć „pięć węży, pompę i piłę do drewna”. – Nie chciałbym być w pana skórze, gdyby potrzebował pan pomocy, jeśli z takim sprzętem przyjechaliby strażacy. To jest kompletna hipokryzja – oświadczył sołtys Smolic.
Oberwało się także burmistrzowi Kobylina i radnemu Andrzejowi Maćkowiakowi, który pełni jednocześnie funkcję prezesa Zarządu Miejsko-Gminnego OSP w Kobylinie. – Panie prezesie wszystkich prezesów, ma pan wszystkich prezesów w gminie w swoim władaniu. Jeżeli ktoś taki jest przeciwko straży pożarnej, przeciwko wsi, z której pochodzi, przeciwko jednostce, której jest wychowankiem, to ja współczuję. Na pana miejscu wszedłbym pod stół, żeby mnie widać nie było. Wyliczył pan koszty cysterny OSP Smolice na 65 tys. zł. Niech pan powie na jakiej podstawie? My jeszcze nie wiemy, ile ta cysterna będzie kosztować. Panie burmistrzu, po wygranych wyborach powiedział pan, że na bezpieczeństwie nie będzie oszczędzał. Widać, że słowa a czyny są jak niebo i ziemia. Czy ja jestem sołtysem gorszego sortu? Czy druhowie OSP i mieszkańcy Smolic są gorszego sortu? – zakończył swoje wystąpienie W. Skowroński.
– Nie mam obowiązku informowania sołtysa – odpowiedział burmistrz Tomasz Lesiński. – Wszyscy współpracują, interesują się, dopytują i uzgadniają. Nie ma z tym problemu. Od kiedy pojawiły się pewne niuanse w straży, to współpracy po prostu nie ma. To nie moja wina, bo jestem otwarty na rozmowy z każdym. Jeśli chodzi o tabliczki, to było spotkanie w Smolicach, na którym postanowiono, że tabliczki zostaną zamontowane we własnym zakresie. Nie zrobiono tego, więc uczynili to moi pracownicy. Więc nie wiem, w czym problem. W kwestii straży pożarnej zasada jest jedna – rada uchwala, a burmistrz wykonuje. Od siebie dodam – oddzielmy straż od sołectwa i będzie dobrze – stwierdził T. Lesiński.
Radny Kreczmer wyjaśnił natomiast, że sołtys powinien uczestniczyć w sesjach, co wynika ze statutu. Jak powiedział, kiedy pozostałym sołtysom podniesiono dietę o 2%, to w Smolicach zwiększono o 7%. – Ma pan połowę diety więcej niż inni. Jest to bardzo krzywdzące dla pozostałych sołtysów, dlatego tak zawnioskowałem – zaznaczył radny.
MICHAŁ KOBUSZYŃSKI
Comments are closed