Senator zaniepokojony sprawami lokalnymi
- Strona Główna
- /
- Aktualności
- /
- Samorząd
- /
- Senator zaniepokojony sprawami lokalnymi
Przed kilkoma dniami w biurze Prawa i Sprawiedliwości w Krotoszynie odbyła się konferencja prasowa z udziałem senatora Łukasza Mikołajczyka, jego asystenta – Jarosława Kubiaka oraz mecenasa Jakuba Kalaka. W głównej mierze mówiono o sprawach lokalnych, które wywołują spory niepokój parlamentarzysty.
Po raz kolejny senator poruszył sprawę hali widowiskowo-sportowej w Krotoszynie. Gwoli przypomnienia – na poprzedniej konferencji Łukasz Mikołajczyk informował o swojej wizycie wraz z pełnomocnikiem w Urzędzie Miejskim w Krotoszynie, której celem było przejrzenie dokumentacji budowy hali.
Parlamentarzysta przyznał, że nie otrzymał wszystkich dokumentów, o które prosił. – Nie dostaliśmy wszystkich dokumentów, m.in. pozwolenia na budowę i pozwolenia na użytkowanie na poszczególne zadania, które wchodziły w ramy pożyczki, uzyskanej przez gminę z Banku Gospodarstwa Krajowego – tłumaczył Jakub Kalak. – Włodarze miasta odtrąbili sukces pod tytułem „odzyskanie VAT-u”, natomiast faktycznie kwoty podatków, odzyskane w ramach pożyczki, są należne pożyczkodawcy, a nie pożyczkobiorcy, którym była gmina. A zatem nie wyglądało to tak, jak głoszono – że gmina odzyskała kilka milionów. Gmina bowiem cały czas odzyskane kwoty VAT-u będzie spłacała. Najzwyczajniej w świecie BGK zgodził się na poszerzenie zakresu projektu o rewitalizację centrum miasta, ale gmina nigdy nie zyskała dodatkowych środków. Wszystkie te środki od początku były skredytowane w umowie pożyczki – wyjaśniał J. Kalak.
Kwestie te senator Mikołajczyk ma zamiar omówić wkrótce z „odpowiednimi instytucjami” w Warszawie. Zapytany, jakie konkretnie instytucje ma na myśli, nie odpowiedział. Jak stwierdził, chce, żeby sprawa została wyjaśniona jak najlepiej, żeby wszelkie wątpliwości zostały rozwiane.
Kolejną sprawą, poruszoną na konferencji, było nieuczciwe – zdaniem senatora – rozstrzygnięcie konkursu ofert dla klubów sportowych. Jeden z oferentów, Uczniowski Klub Sportowy Jedynka, prowadzony przez Bartosza Kosiarskiego, nie otrzymał dotacji na zajęcia nauki pływania. – Zaniepokoiło mnie to – mówił parlamentarzysta. – Decyzję taką argumentowano tym, że nie złożył on listy uczestników, którzy będą brali udział w zajęciach. Dlatego postanowiłem skonsultować się w tej sprawie z Generalnym Inspektorem Danych Osobowych. Chciałem się dowiedzieć, czy taki wymóg na tym etapie konkursu był zasadny. Telefonicznie poinformowano nas, że nie ma żadnych przesłanek, aby na etapie składania ofert prosić o takie dane, a zatem nie było to zgodne z prawem – oznajmił Ł. Mikołajczyk, dodając, iż opinia ta ma być potwierdzona pisemnie.
Senator zapowiedział, że w związku z powyższym złoży zawiadomienie do Najwyższej Izby Kontroli, żeby wszczęła postępowanie w tej sprawie. – Nie może być tak, że ktoś za odmienne poglądy polityczne czy nieokazywanie przyjaźni burmistrzowi i niezgadzanie się z jego zdaniem nie otrzymuje dotacji na działalność swojego klubu. Tak naprawdę nie skrzywdzono tego pana, a dzieci, które mogłyby się uczyć pływania – podkreślił Ł. Mikołajczyk.
Trzecim ważnym tematem była sprawa związana z oświatą. Niedawno bowiem senator otrzymał anonimowy list, napisany prawdopodobnie przez nauczyciela z jednej ze szkół, których organem prowadzącym jest Urząd Miejski w Krotoszynie. Nadawca listu twierdzi, że nauczyciele są oszukiwani przy rozliczaniu nadgodzin, niesprawiedliwie traktowani przy określaniu wysokości pensji, że nie bierze się pod uwagę stażu pracy.
– To jest oszukiwanie nauczycieli, trzeba to wprost powiedzieć – oświadczył Ł. Mikołajczyk. – Nauczyciel w pensum podstawowym ma 18 godzin. Jeżeli podzielimy to przez pięć dni w tygodniu, to dziennie wychodzi 3,6 h, które powinien przepracować. Jeżeli nauczyciel danego dnia ma pięć godzin, to średnio wylicza się, że przepracował 1,4 nadgodziny. Zaokrąglając – ma jedną nadgodzinę. W Krotoszynie mamy do czynienia z sytuacją kuriozalną i dziwną. Oto bowiem w takich dniach jak rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego, rekolekcje, dzień nauczyciela czy sprawdziany i egzaminy nauczyciele mają nakaz wpisywania w tę rubrykę: zero. Co się w tym momencie dzieje? To, że nie wypracowali nawet 3,6, czyli wszystkie nadgodziny z całego tygodnia są im zerowane, bowiem nie są w stanie wypracować już żadnej dodatkowej godziny – tłumaczył senator.
Jak zaznaczył, w Ostrowie, kiedy był dyrektorem szkoły, taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia. – Normalnie, według sytemu, który funkcjonuje w Ostrowie i w wielu innych miastach, tam wpisuje się po prostu 3,6. Nawet jeśli ma pięć godzin, to nie wpisuje się pięć, ale 3,6, czyli że wyrobił normę, bo on przyszedł do pracy 1 września. Jeśli wpisuje się zero, to znaczy, że nie stawił się w pracy. Zero jest wtedy, kiedy nauczyciel ma L4 – kontynuował parlamentarzysta. Jeśli te doniesienia się potwierdzą, powiadomiona zostanie Państwowa Inspekcja Pracy, ponieważ nauczyciele w takich przypadkach tracą nawet kilkaset złotych miesięcznie. Gmina może też zostać pociągnięcia do odpowiedzialności, gdyż możliwe są zbiorowe roszczenia pokrzywdzonych nauczycieli.
W nadesłanym anonimie nadawca napisał, że tzw. pracownicy obsługi w oświacie w gminie Krotoszyn mają najniższe wynagrodzenie, czyli 2100 zł. – W to wynagrodzenie jest wliczone zasadnicze i stażowe. Woźny czy sprzątaczka, która pracuje w szkole od 25 lat, ma 2100 – niższe zasadnicze, żeby wyrównać stażowym do najniższej. Młoda osoba też ma 2100 zł. Dla mnie to przerażające. Gdzie szacunek do człowieka, skoro robimy coś takiego? Nie można oszczędzać w ten sposób na ludziach. Powinno być 2100 wynagrodzenia zasadniczego plus dodatek stażowy i premia, która ma być motywacją do rozwoju i pracy – spuentował senator Mikołajczyk, dopowiadając, że teraz czeka na odpowiedź od burmistrza Krotoszyna w tej sprawie.
MICHAŁ KOBUSZYŃSKI
Comments are closed