Będę podnosić sobie poprzeczkę
- Strona Główna
- /
- Aktualności
- /
- Kultura
- /
- Będę podnosić sobie poprzeczkę
Z Anną Rowicką, nową dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Kobylinie, rozmawiał Andrzej Kamiński.
Z tego, co nam wiadomo, nie startowałaś w konkursie na dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury w Kobylinie ani rok temu, ani w tym roku… Jak zatem doszło do tego, że jednak objęłaś to stanowisko?
– Zbieg wydarzeń. W ostatnich tygodniach bardzo poruszyło mnie to, że stan zdrowia Natalii Spruty, chorej na raka, nastoletniej dziewczyny z Kobylina, wymaga podania jej leków wartych 200 tys. zł. Obserwując mamę Natalii i jej ciocię Monikę w staraniach o to, żeby coś zrobić, aby te pieniądze zebrać, razem z moim bratem Pawłem postanowiliśmy jakkolwiek pomóc. Skontaktowałam się z Ewą Sprutą i Moniką Łuczak i zaczęłam myśleć. Zauważyłam wówczas u siebie, że uruchomił mi się jakiś uśpiony potencjał, chęć działania, wręcz pobudzenie, które przekładało się na różne pomysły, nawiązywanie kontaktów ze znajomymi i ludźmi, którzy mogą coś w tej sprawie zrobić. Poczułam się jak przysłowiowa „ryba w wodzie”. Do tego znajomi mieszkańcy Kobylina zaczęli się odzywać i mówić, że powinnam startować w konkursie na dyrektora GOK-u. To było miłe.
Mimo tego do konkursu nie przystąpiłam. Fakt, że pracuję w bardzo dobrym zespole i lubię swoją pracę, spowodował, że było mi ciężko zdecydować się na tak ogromną zmianę. Nie dawało mi to jednak spokoju. Uświadomiłam sobie, że zrezygnowałam z marzeń. Wówczas postanowiłam zgłosić się do burmistrza na rozmowę. Dziś cieszę się, że zmieniłam zdanie i że to mnie burmistrz wybrał.
Gdy przed paroma dniami okazało się, że będziesz kierować GOK-iem, wiele osób – pamiętając Twoje niegdysiejsze działania w dziedzinie kultury – zapewne pomyślało: „właściwy człowiek na właściwym miejscu”. Zresztą świadczą o tym komentarze, które można znaleźć w internecie. Zgadasz się z taką opinią?
– Od najmłodszych lat lubiłam być tam, gdzie coś się dzieje. Gdy się nie działo, to często sama stawałam się przyczyną jakichś działań. W szkole podstawowej tańczyłam w zespole ludowym, udzielałam się w samorządzie szkolnym. Mając 15 lat, założyłam drużynę harcerską, która przez wiele lat była dla mnie źródłem aktywności. Zawsze interesowałam się kulturą, muzyką, śpiewem, tańcem i kontaktem z ludźmi. Wybór studiów był prosty: pedagogika – animacja społeczno-kulturalna. Wtedy niektórzy śmiali się ze mnie, pytając, po co mi te studia, skoro w Kobylinie nie ma domu kultury. Odpowiadałam wówczas, że po studiach sama go założę… Po ukończeniu studiów i powrocie do Kobylina współtworzyłam Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Dzieci i Młodzieży JUWENIS. Pracowałam wówczas z dużą grupą aktywnej młodzieży. Moje działania docenił burmistrz Jan Waleński, który przed odejściem ze stanowiska zatrudnił mnie na pół roku w Urzędzie Miejskim w Kobylinie i oddelegował do pracy w stowarzyszeniu. Część pozytywnych komentarzy w internecie po ogłoszeniu mnie nowym dyrektorem GOK-u należy właśnie do tych harcerzy i młodzieży, którzy byli kiedyś pod moimi skrzydłami, a teraz są już dorosłymi ludźmi, często posiadającymi swoje dzieci. Mam u nich zaufanie. Odpowiadając wprost na pytanie – tak, uważam, że będę od 1 kwietnia na właściwym miejscu.
Na długi czas zniknęłaś z horyzontu kobylińskiej kultury. Powiedz zatem, czym zajmowałaś się zawodowo w ostatnich latach.
– Przez ostatnie 10 lat pracowałam w Specjalistycznym Ośrodku Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie w Zdunach (jednostce podległej PCPR Krotoszyn). Początkowo pracowałam na stanowisku pedagoga, a po ukończeniu Studium Pomocy Ofiarom Przemocy w Instytucie Psychologii Zdrowia – na stanowisku terapeuty. Prowadziłam grupę wsparcia dla kobiet oraz dla dzieci. Poza tym w mikro wydaniu animowałam życie ośrodka, realizując z mieszkańcami zajęcia artystyczno-plastyczne.
Obowiązki dyrektorskie przejmiesz wraz z początkiem kwietnia. Wszystko wskazuje na to, że do tego czasu nie uporamy się z epidemią koronawirusa. Tak więc zaczniesz kierowanie ośrodkiem kultury w niezbyt sprzyjającym momencie. Wszak nie odbywają się teraz żadne imprezy kulturalne. W związku z powyższym jak sobie wyobrażasz pierwsze dni, a może tygodnie w nowej roli?
– Obejmując stanowisko dyrektorskie, zmierzę się nie tylko z działaniami kulturalnymi, ale również z czynnościami formalnymi, dotyczącymi prowadzenia instytucji. Pierwsze dni poświęcę na okiełznanie dokumentacji, przejęcie pomieszczeń GOK-u oraz sali przy ul. Krotoszyńskiej. Ustalę z pracownikami zakresy obowiązków. Czas pandemii jest dla wszystkich trudny. Żyjemy jednak w czasach internetu, GOK ma swój profil na Facebooku i tam przeniosę aktywność instytucji.
Przez wiele lat kultura w Kobylinie była traktowana nieco po macoszemu. Albo inaczej – nie było sprzyjających warunków dla rozwoju kultury w sensie instytucjonalnym. To akurat moja opinia, nie wiem, czy się z nią zgadasz… Ale faktem jest, iż ośrodka kultury w mieście nie było. Aż do maja 2019, kiedy to oficjalnie otwarto Gminny Ośrodek Kultury w Kobylinie. Co wtedy pomyślałaś?
– Ucieszyłam się bardzo. Spełniło się moje marzenie.
Minął niecały rok, a szefową tej instytucji zostałaś Ty. Czego możemy się spodziewać po Twoich działaniach? Co zamierzasz wprowadzić, zaproponować? Zdradź nieco konkretów. Krótko mówiąc – co chcesz osiągnąć, kierując GOK-iem?
– Na początku przyjmę zasadę małych kroków, tak aby nabrać doświadczenia. Z każdym działaniem będę podnosić sobie poprzeczkę. Moim celem jest nawiązanie współpracy z działającym w gminie stowarzyszeniem, z muzeum i bibliotekami, z PZERiI, z chórami, ze szkołami, z kołami gospodyń wiejskich, z Radą Miejską i radami sołeckimi, ze strażakami, krwiodawcami, harcerzami, LOK-iem oraz także z sektorem prywatnym. Zawsze można dużo więcej zrobić, działając wspólnie.
Jak tylko sytuacja w Polsce będzie znów bezpieczna, będę kontynuowała imprezy, które sprawdziły się w minionym roku. Mam na myśli rajd rowerowy, motopiknik, kiermasze okazjonalne, festyn rodzinny, występy kabaretów, koncerty. Chcę rozszerzyć ofertę GOK-u o warsztaty dla rodziców i ich małych dzieci w wieku od roku do 3 lat. Chcę zaproponować kobietom w różnym wieku warsztaty rozwijające umiejętności manualne. Myślę też nad zaangażowaniem młodzieży w realizację projektów poświęconych ich grupie wiekowej. Pomysłów jest pełna głowa, trzeba jednak twardo stąpać po ziemi i realizować to, na co pozwoli budżet ośrodka kultury.
Na tę chwilę dostrzegasz jakieś trudności, przeszkody związane z funkcjonowaniem GOK-u? Na przykład w takich kwestiach jak możliwości lokalowe, zasoby ludzkie, finanse?
– GOK to młoda instytucja, nie ma za sobą jeszcze pierwszego roku działalności. Dużo środków poszło w adaptację budynku. Jasna sprawa, że ośrodek nie posiada jeszcze pełnego wyposażenia. Z mojego punktu widzenia w pierwszej kolejności należy pozyskać środki na zakup nagłośnienia i oświetlenia, które jest niezbędne w działalności takiej instytucji. Co do zasobów ludzkich, nie będę się teraz wypowiadać. Najpierw muszę popracować z obecną kadrą i sprawdzić, czy są obszary, w których byłby potrzebny ktoś dodatkowy .
Czy za trzy lata będziemy mogli powiedzieć, że Kobylin kulturą stoi, że życie kulturalne w tej gminie rozkwitło jak nigdy wcześniej..?
– W moim odczuciu życie kulturalne rozkwitło już dzięki działaniom obecnej dyrektor – Karolinie Szymanowskiej. Przez te kilka miesięcy zrobiła dużo dobrego, przetarła szlak. Mam prostą zasadę, wyniesioną z dotychczasowej pracy, że jeśli coś działa, to trzeba tego robić więcej. Tak też podejdę do działań w GOK-u. Mam nadzieję, że ta metoda sprawdzi się i za trzy lata powiem sobie – zadziałało, rozkwitło.
Comments are closed