Historię Marcela Samola od miesięcy śledzą mieszkańcy Krotoszyna i okolic. Ostatnie wyniki rezonansu magnetycznego chłopca potwierdziły, że wszystko jest już w jak najlepszym porządku.

Po zebraniu kolosalnej kwoty pieniędzy, która była potrzebna na leczenie Marcelka, chłopiec i jego rodzice udali się do Stanów Zjednoczonych, by rozpocząć terapię w tamtejszej klinice. Lekarze przygotowywali rodziców Marcela na to, że leczenie nie będzie łatwe i że czekają ich trudne miesiące. Okazało się, że chłopiec przebrnął przez terapię o wiele lepiej niż przewidywano.

Ostatnie wyniki rezonansu magnetycznego głowy i kręgosłupa potwierdziły to, że po guzie nie pozostał nawet ślad. Chłopiec przeszedł również badanie słuchu, które wykazało, że doskonale słyszy niskie, średnie i wysokie tony. Jedynym uszczerbkiem po chemioterapii jest jednostopniowy ubytek w przypadku dźwięków powyżej 4000 Hz. To bardzo znikoma wada, niewymagająca leczenia. Słuch Marcela trzeba będzie jednak kontrolować regularnie, co trzy miesiące. Wszelkie wyniki badań krwi również są bardzo dobre.

Niedawno chłopiec opuścił szpital. Rodzina póki co pozostaje jednak w USA. Pierwszą przeszkodą jest oczekiwanie na przedłużenie wiz. Kolejnym problemem jest oczywiście ogólnoświatowa pandemia. Kontakt chłopca z osobą zarażoną groziłby poważnymi konsekwencjami, dlatego jego rodzice będą starać się o lot rządowy do Polski. Nie udało się też zorganizować leku dla Marcela. Amerykańscy medycy pozostają w kontakcie z lekarzem, który zajmie się chłopcem po powrocie do Polski. Wysyłają wszystkie niezbędne dokumenty, aby w Polsce można było zorganizować potrzebny lek.

Na portalu społecznościowym Facebook umieszczono film, na którym personel amerykańskiej kliniki pożegnał swojego małego pacjenta. Nie obyło się bez wielkich wzruszeń. Chłopiec bardzo zżył się z załogą oddziału hematologiczno-onkologicznego. Wszyscy niezmiernie się cieszą, że mały wojownik zwyciężył w walce z guzem.

(LENA)