Lekarze z ledwością uratowali chłopca w trakcie porodu. Niestety, komplikacje pozostawiły po sobie ciężką niepełnosprawność. Matka Piotrusia wychowuje go sama i potrzebuje wsparcia.

Ciąża pani Olgi przebiegała prawidłowo, wręcz książkowo. W jednej chwili wszystko się zmieniło. Kobieta dostała krwotok, będąc sama w domu. Z ledwością udało jej się wezwać pogotowie. Okazało się, że łożysko się odkleiło. Chłopiec urodził się niedotleniony, lekarze reanimowali go przez 45 minut. Później Piotruś przez kilkanaście dni pozostawał zaintubowany. Chłopiec ma padaczkę, mózgowe porażenie dziecięce i uszkodzony wzrok. Matka wychowuje go samotnie, opiekując się nim przez całą dobę. Piotruś jest rehabilitowany od trzeciego miesiąca życia.

Wszystko, co innym dzieciom przychodzi normalnie, on osiąga jedynie za pomocą ciężkiej, bolesnej, intensywnej rehabilitacji. Najgorsza jest jednak padaczka, która stanowi zagrożenie życia, każdy jej atak to ogromne obciążenie dla mózgu.

Jest jednak jedna szansa na lepsze życie Piotrusia – przeszczep komórek macierzystych, które mogą odbudować to, co zostało uszkodzone w mózgu. Chłopiec ma za sobą cztery cykle leczenia. Po nich minęły ataki padaczki, a on stał się spokojniejszy i bardziej skoncentrowany. Można się z nim kontaktować, utrzymuje kontakt wzrokowy, sylabizuje. Jego stan jest nieporównywalny do tego sprzed podjęcia leczenia. Konieczna jest jego kontynuacja. Piotruś jest w okresie dojrzewania, a to bardzo trudny czas dla dzieci obciążonych neurologicznie, szczególnie dla tych cierpiących na padaczkę. Choroba w tym momencie może się nawrócić, dlatego chłopiec po raz kolejny powinien otrzymać komórki macierzyste. Mama Piotrusia jest z tym wszystkim sama, wspaniale sobie radzi dzięki ogromnej miłości do syna. Potrzebna jest jednak pomoc finansowa. Aby zostać darczyńcą, wystarczy wesprzeć zbiórkę utworzoną na portalu siepomaga.pl.

(LENA)