W Kobylinie jak w drużynie (piłkarskiej), czyli ŻELAZNA JEDENASTKA
- Strona Główna
- /
- Publicystyka
- /
- W Kobylinie jak w...
Za nami pierwsza sesja nowej kadencji Rady Miejskiej w Kobylinie. Refleksje, jakie mnie naszły po tych obradach, jakoś tak mimochodem, samoistnie weszły – mówiąc mocno metaforycznie – w piłkarskie buty. Stąd też w tym tekście pokuszę się o szereg – wyłącznie moich subiektywnych – skojarzeń kobylińskiego status quo z najpopularniejszą dyscypliną sportu, a mówiąc ściślej – z piłkarską drużyną.
A zatem podstawowa jedenastka, pod szyldem SIO, wykrystalizowała się już 21 października, gdy wyborcy oddali swoje głosy. Mamy więc włodarza plus dziesięcioro w składzie rady wraz z jej (ich) szefem. W rezerwie – raczej głębokiej (dlaczego, o tym za chwilę) – pięciu graczy z innych klubów (4+1).
Ujmując rzecz po piłkarsku, mamy trenera – grającego, byśmy mieli pełną jedenastkę na płycie gry, oraz dziesiątkę zawodników, a pośród nich kapitana teamu. Jest też jego zastępca, w razie absencji.
Kto w piłce nożnej ustala taktykę na mecze – każdy kibic niby wie, ale… No właśnie. Dajmy na to – w szatni Realu Madryt rządzi, co jest tajemnicą Poliszynela, Sergio Ramos. A trener? A taktyka? – zapyta ktoś. Trener (patrz: Zidane niedawno, Solari dziś) ma nie przeszkadzać piłkarzom, dbać o relacje między nimi, o atmosferę w szatni, dać graczom nieco swobody itd. Wówczas wybujałe ego gwiazd nie ucierpi, a zespół będzie wygrywał (rzecz oczywista, taki scenariusz nie zawsze się sprawdza). Taktyka zaś ma odpowiadać starszyźnie zespołu, czyli tzw. grupie rządzącej w szatni. Ot i przepis na sukces. I taka dygresja jeszcze – tzw. szarych eminencji nie brakuje także w piłkarskich ekipach.
A reszta drużyny..? Gdyby zapytać tego i owego (głównie nowe nabytki) o strategię, założenia taktyczne czy cele na obecny sezon, byłaby – jak sądzę – niemała konsternacja. Ale w zasadzie nic w tym dziwnego. Przecież zawodnik ma wykonywać to, co nakazał trener (po uprzednich ustaleniach z „Ramosem”), poruszać się po boisku zgodnie z wytycznymi itd. Od myślenia (strategicznego, a jakże!) są inni.
Mamy więc podstawową jedenastkę. Czy rezerwowi mają szansę coś wskórać? Wątpliwa sprawa. Póki co nie dostali okazji, by się pokazać w jakimś poważnym spotkaniu, bo przewodniczenie tymczasowej Komisji skrutacyjnej to jak sparing z jakimiś amatorami z Chrząszczyżewoszyc czy innego Męcikału (tak, jest taka miejscowość). O poważniejszych występach więc nie mają co marzyć. Pozostaje im cierpliwie czekać i pokazywać się z jak najlepszej strony na treningach, a być może dostaną do zagrania coś więcej niż przysłowiowe ogony. Ale wygląda na to, że rezerwa jest tylko po to, by kadra – jak zakładają przepisy – liczyła 16 graczy.
Niegdyś reprezentacja ZSRR opierała się niemal w całości na zawodnikach Dynama Kijów. Przynosiło to dobre efekty, lecz tylko niekiedy i tylko do czasu. Taka formuła prędzej czy później się wyczerpie. I może przez najbliższe pięć sezonów kobyliński zespół będzie kolekcjonował trofea – niczym Real Madryt w minionej pięciolatce. Bardzo możliwe, a wręcz prawdopodobne. Tym bardziej, że tu i ówdzie przebąkuje się jeszcze o naprawdę poważnym transferze… Mielibyśmy więc dwunastego zawodnika (w urzędzie), a – jak wiemy – głośne nazwiska sprowadza się nie po to, by grzały ławę. Musiałby więc grać w pierwszym składzie. Ów nowy gracz zapewne byłby prawą ręką grającego trenera – na boisku. W rezultacie trener miałby możliwość odsapnąć od gry, od biegania po murawie. Wszak nieco z boku miewa się lepszy ogląd sytuacji. A gdyby nowy nabytek się nie sprawdził – bo przecież nie każdemu zawodnikowi, choćby z górnej półki, udaje się wkomponować w zespół, dopasować do koncepcji trenera itp. – zawsze można go wytransferować. Póki co jednak doniesienia o transferze to tylko medialne dywagacje.
Jak będzie grała ta drużyna w najbliższych sezonach – przekonamy się. Oby tylko sprostała oczekiwaniom kibiców (wszystkich, a nie wybranych!) i pamiętała, że przed upadkiem zawsze kroczą pycha i pewność siebie (których symptomy już są widoczne…). Żeby tak się stało, zespół musi grać i pięknie, i skutecznie, i fair, i z szacunkiem do rywali (w futbolu jednak często wystarcza spełnienie dwóch pierwszych z tych warunków). Bo inaczej za pięć lat kibice przyjdą na decydujący mecz (do urn) z białymi chusteczkami, by pomachać nimi na pożegnanie żelaznej jedenastce…
ANDRZEJ KAMIŃSKI
Comments are closed