Doznawszy na skutek wypadku komunikacyjnego jakichś obrażeń, chcemy przede wszystkim szybko wrócić do zdrowia i możliwości normalnego funkcjonowania. Zmagania z jakimikolwiek formalnościami są w tej sytuacji ostatnim, na co mamy jakąkolwiek ochotę.

Propozycja ugody, jaką kieruje do nas ubezpieczyciel, dla wielu z nas może się więc wydawać rozwiązaniem wprost doskonałym. Tymczasem, nie zawsze tak jest.

Przede wszystkim święty spokój? To nasz błąd

Wypadek, który zepsuł nam ustalony rytm życia, nie jest tym, czego ktokolwiek się spodziewa. Toteż nie jesteśmy gotowi, szczególnie jeśli np. nasza swoboda poruszania się i załatwiania różnych spraw jest ograniczona, na to, by stawać do walki z potężną firmą, jaką jest towarzystwo ubezpieczeniowe. Tymczasem podjąć ją warto i wcale nie musi być ona bardzo długa.

Możliwość zawarcia ugody jest dla nas, chcących jak najszybciej mieć za sobą wszystkie formalności i zobaczyć pieniądze na swoim koncie, czymś, co wygląda na rozwiązanie doskonałe. Nikt nie lubi chodzić po sądach, tym bardziej że stan naszego wymiaru sprawiedliwości pozostawia wiele do życzenia i przewlekłość postępowań potrafi wyczerpywać z sił nawet najwytrwalszych – a przecież nie o to nam po wypadku chodzi.

Co właściwie oznacza, że zawarta zostaje ugoda? Obie strony godzą się na jakieś ustępstwa. Dlaczego my także? Pamiętajmy, że podstawowym celem każdej firmy ubezpieczeniowej jest jak najlepszy wynik ekonomiczny, a my jesteśmy tylko jednym z rekordów na bardzo długiej liście klientów. Jeżeli każdemu z nich poskąpi choćby niewielkiej kwoty, osiąga poważny zysk. Nikt nie da nam więcej, niż jest to dla niego opłacalne, jeśli sami sobie nie wywalczymy więcej.

Czy chcemy chodzić po sądach i czekać na rezultat?

Ugoda to doskonałe rozwiązanie, jeśli zależy nam na czasie. Zdarza się jednak, że ubezpieczyciele proponują w niej bardzo niskie odszkodowanie. A zatem: albo dużo, albo szybko. Czy musimy wybierać? Jak zwraca uwagę specjalista z wrocławskiej kancelarii AIF, podpisanie ugody bardzo często zamyka drogę do dalszego dochodzenia jakichkolwiek roszczeń. Warto zatem przemyśleć, co w danym momencie jest dla nas ważniejsze. Dobrym rozwiązaniem może być więc sięgnięcie po pomoc pełnomocnika z wyspecjalizowanej w tej dziedzinie kancelarii, który zdoła uzyskać dla nas lepsze warunki. Z punktu widzenia towarzystwa ubezpieczeniowego sądowe zmagania o wyższe odszkodowanie, do których gotowość sygnalizujemy faktem udania się po pomoc prawną, także nie są optymalnym rozwiązaniem. W rezultacie oferowane na tym etapie warunki mogą się poprawić.

Wielu z poszkodowanych potrzebuje pieniędzy jak najszybciej, żeby choć w części już opłacić rehabilitację, leki czy inne świadczenia, których nie finansuje NFZ. Pamiętajmy jednak, że zakład ubezpieczeń i tak ma obowiązek pokryć wszystkie uzasadnione koszty leczenia poszkodowanego.

W sytuacji, gdy oferowana nam przez TU kwota jest rażąco niska i nie jest ono skore do jej podniesienia, warto więc rozważyć wejście na drogę sądową. Jak jednak ma ocenić swoją sytuację ktoś, kto nie zajmuje się podobnymi problemami na co dzień? Na pewno bardzo złym doradcą jest pośpiech. Dobrym – fachowiec z kancelarii, do której możemy udać się po pomoc.