Burzliwa dyskusja nad zagospodarowaniem przestrzeni
- Strona Główna
- /
- Aktualności Milicz
- /
- Burzliwa dyskusja nad zagospodarowaniem...
Podczas IV Sesji Rady Miejskiej w Miliczu podejmowano uchwałę w sprawie zagospodarowania obszaru przy ul. Dworcowej w Miliczu. Temat wywołał niemałą dyskusję wśród obecnych na sali sesyjnej.
Po odczytaniu porządku przez przewodniczącego rady Bartłomieja Szmigla, uwagę co do przedstawionego porządku zgłosił burmistrz Wojciech Piskozub. – Chciałbym wycofać z porządku obrad uchwalenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla obszaru położonego przy ul. Dworcowej w Miliczu – zapowiedział burmistrz. – A dlaczego? – prędko spytał przewodniczący. – Powstały pewne wątpliwości co do tego projektu uchwały i, w związku z tym, chciałbym się jeszcze nad tym zastanowić – zaznaczył W. Piskozub. – Dobrze, będziemy głosować nad wnioskiem pana burmistrza – stwierdził B. Szmigiel. – Jeżeli dobrze zrozumiałem, burmistrz zgłosił chęć wycofania projektu uchwały. Zgodnie z naszym statutem, każdy z wnioskodawców może wycofać projekt uchwały, której jest inicjatorem do momentu jej głosowania na posiedzeniu rady. Czyli mamy w statucie zapis, że jeżeli projekt uchwały jest w tym wypadku z inicjatywy burmistrza, to burmistrz ma w każdej chwili, do momentu jej przegłosowania, prawo wycofać ten projekt. Zakładam, że wycofania tego projektu nie powinniśmy już głosować. On po prostu zostanie wycofany, zgodnie ze statutem – wtrącił radny Paweł Wybierała.
– Ja bym bardzo prosił, abyście się państwo wszyscy zastanowili i naradzili. Najpierw pan burmistrz przesyła projekt uchwały radnym. Odbywa się pełna procedura, w tym komisja budżetowa, która tę uchwałę opiniuje. Następnie chce pan zmienić porządek obrad, a teraz się okazuje, że tego porządku nie trzeba zmieniać. Może państwo ustalcie jakiś system, żeby, z całym szacunkiem nie zabierać czasu, bo to była strata czasu na komisji. Jeśli pan burmistrz nie ma zamiaru tego procedować, to jest to trochę brak szacunku dla naszego czasu i naszej aktywności – twierdził radny Piotr Lech. – Panie przewodniczący, każdą zmianę porządku obrad, czy to wprowadzenie, czy wycofanie, rada musi przegłosować bezwzględną większością głosów – dodała radna Halina Smolińska. Ze słowami radnej zgodził się obecny na sali radca prawny, podkreślając, że wynika to z ustawy o samorządzie gminnym, która stanowi akt wyższego rzędu niż statut. – Nie wiem, ile ten statut ma lat, ale blisko dekadę rada pracuje na statucie, który jest niezgodny z ustawą. To jest ciekawe. Natomiast, proszę państwa, jeśli ktoś, kto inicjuje projekt uchwały, chce go wycofać, moim zdaniem ma do tego prawo. A to, że pojawia się to dzisiaj, to tak zostały zwołane komisje. Dzisiaj mieliśmy komisję i na tej komisji różne wątpliwości się pojawiły. Lepiej chyba jest te wątpliwości wyjaśnić. Nie wiem dlaczego niegłosowanie dzisiaj, a ewentualne głosowanie za tydzień, dwa lub trzy miałoby być czymś złym. Ta uchwała nie ma terminu przydatności – skomentował P. Wybierała. – Panie radny, ustawa wyraźnie mówi o bezwzględnej większości. Niech pana wola, chęć czy chciejstwo nie gra tutaj roli – odrzekła H. Smolińska.
Podjęto więc głosowanie nad wnioskiem burmistrza o wycofaniu projektu uchwały. Za wycofaniem opowiedziało się ośmioro radnych, siedem osób wyraziło sprzeciw, a cztery wstrzymały się od głosu. Jak przypomniał radca, ta liczba nie stanowi wymaganej bezwzględnej większości ustawowego składu rady. – Procedujemy – podsumował przewodniczący rady.
Szmigiel spytał następnie o opinię komisji. – Wysłuchaliśmy wyjaśnień pana projektanta. Głównym tematem, który wzbudził trochę emocji była sprawa komunikacji, czyli dojazdu do miejsca, które ma być zagospodarowane. Otrzymaliśmy informacje na temat zagospodarowania tego terenu. Wchodzi tam w grę powstanie marketu o powierzchni 400 metrów, a do wykorzystania jest pozostałe 5 tysięcy metrów kwadratowych dla powstania usług dla mieszkańców. Po dyskusji komisja zajęła opinię pozytywną – przedstawiła H. Smolińska jako przewodnicząca Komisji Budżetowej. – Proszę państwa, to jest miejscowy plan, czyli uchwała bardzo ważna. Dodatkowo dotyczy jednego z centralnych punktów w Miliczu. To newralgiczny punkt dla miasta, dlatego decydowanie o tym, co może w tym miejscu powstać, jest niezwykle istotne. Myślę, że warto sobie dłużej o miejscowym planie porozmawiać. Zacząłbym od przypomnienia, że już kilka lat temu była koncepcja by powstała zabudowa niska, handlowo-usługowa i w tym miejscu lokalni przedsiębiorcy, i nie tylko lokalni, mogli zbudować obiekty usługowo-handlowe, gastronomiczne, ale o niewielkiej powierzchni. Zakładano ujednolicenie zabudowy, tak by było to przyjazne dla mieszkańców, nie tworzyło problemów komunikacyjnych, a jednocześnie z wydzieloną strefą publiczną dla mieszkańców miasta i osiedla. Po zmianie władzy ta uchwała została wyrzucona do kosza. Ówczesny burmistrz zdecydował się sprzedać działkę, która trafiła w prywatne ręce bez zagwarantowania, co tam może powstać. W efekcie mamy tam dzisiaj salon meblowy. Jest też ciąg dalszy. W 2020 roku powstał miejscowy plan, który nadal uniemożliwiał tam budowanie obiektów o powierzchni większej niż 200 metrów kwadratowych. Potem bardzo szybko, bo przecież zmiana miejscowego planu nie jest codzienną procedurą, a tutaj zaledwie po trzech latach zapada decyzja, aby przystąpić do zmiany miejscowego planu, polegającej przede wszystkim na umożliwieniu budowy w takim miejscu obiektów handlowych o powierzchni większej niż 200 metrów kwadratowych. Właścicielem działki jest sieć Dino, więc możemy z ogromną dozą prawdopodobieństwa zakładać, że powstanie tam kolejny market Dino – mówił radny P. Wybierała.
Zdaniem radnego podjęcie tej uchwały miało wiązać się z dwiema negatywnymi konsekwencjami. – Zamiast wspierać lokalnych przedsiębiorców, my być może puścimy ich z torbami. Element drugi to komunikacja. Dziś do tej działki i funkcjonującego salonu meblowego dojazd prowadzi tylko ul. Dworcową, od skrzyżowania z ul. Piłsudskiego, czyli skrzyżowania, które już dziś jest bardzo obciążone. Jeżeli powstanie supermarket, a może dodatkowa zabudowa, należy założyć, że intensyfikacja ruchu będzie bardzo duża i to skrzyżowanie stanie się nieprzejezdne. Pojawią się ciężarówki, tiry z naczepami, które będą ten towar przywozić. Mówi się, że ma tam powstać rondo. Proszę państwa, czy to rondo powstanie, czy nie, tego nie wiemy. Są plany, ale jeśli miałoby powstać, to dopiero po budowie obwodnicy Milicza. Obwodnica, jeśli powstanie, to za kilka lat, a budowa marketu zwykle zamyka się w około rok. Dlatego gorąco namawiam, by zagłosować przeciwko. Właściciel kupił działkę w stanie dzisiejszym, a więc gdy takich obiektów nie można tam budować. Podjął pewne ryzyko. Gmina mu niczego nie obiecywała. Chyba, że ktoś nieoficjalnie zaciągnął zobowiązania, to niech sam je osobiście reguluje, ale nie kosztem mieszkańców – apelował P. Wybierała.
Dyskusja nie ustawała. – W uzasadnieniu czytam, że sporządzenie planu miejscowego ma na celu wspieranie rozwoju lokalnej przedsiębiorczości. Mam pytanie, w jaki sposób powstanie marketu ma wspierać lokalną przedsiębiorczość – dociekał radny Piotr Zajiczek. – Ten projekt został skierowany przez radę poprzedniej kadencji, która w tej sprawie głosowała jednomyślnie. W okresie konsultacji i czasu na złożenie sprzeciwu żaden z lokalnych podmiotów takiego sprzeciwu nie złożył. Miejsce po dawnych pawilonach mają wypełnić lokale mieszkaniowo-usługowe, które będą m.in. podejmowały drobne usługi, być może rzemieślnicze. Być może w tym zawierało się to uzasadnienie, panie radny – odparł radny P. Lech. – Pan radny P. Wybierała mówi, że w planie jest rondo, ale nie wiadomo czy powstanie. A na jakiej podstawie pan twierdzi, że będzie tam Dino. Dlaczego mamy głosować przeciwko, na podstawie pana przypuszczeń? – dopytywała radna Anna Romanowicz. – Nie wiemy co powstanie, ale skoro właściciel działki, czyli firma Dino, zwrócił się do gminy o zmianę planu co do powstania obiektów większych niż 200 metrów kwadratowych, to przypuszczam, że nie wybuduje tam muzeum – odrzekł P. Wybierała. – Pan P. Wybierała walczy o lokalnych przedsiębiorców. Gdy pierwsze Dino powstawało w Sułowie, pan był burmistrzem. Myśmy wtedy przychodzili, właściciele 14 sklepów lokalnych w Sułowie, pytaliśmy, prosiliśmy. Co się stało? Powstało Dino. Sukcesywnie przez te lata zamknęła się większość lokalnych sklepów. Teraz chcemy walczyć, gdy mleko już się rozlało. Kupił prywatny właściciel i zrobi tam, co chce. Mówię w imieniu Sułowa, to co się stało w Sułowie jest tragedią i nas nikt nie pytał co dalej – oświadczyła radna Mariola Góral. – W związku z tym, co zostało powiedziane i faktem, iż komisja została zwołana na ostatni moment, tuż przed sesją, w moim mniemaniu lepiej zrobić dwa kroki w tył. Dlatego też chciałem odstąpić od procedowania nad projektem tej uchwały – podkreślił W. Piskozub.
Burmistrz nie przekonał jednak większości radnych i 11 głosami za, przy 5 wyrazach sprzeciwu i 3 głosach wstrzymujących, uchwała została przyjęta.
(MS)
Comments are closed